Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Swiety z miasteczka Zaklików. Mam przejechane 42734.67 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.88 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Swiety.bikestats.pl
free counters
Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2013

Dystans całkowity:1648.14 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:81:42
Średnia prędkość:20.17 km/h
Maksymalna prędkość:70.76 km/h
Liczba aktywności:19
Średnio na aktywność:86.74 km i 4h 18m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
43.77 km 0.00 km teren
02:01 h 21.70 km/h:
Maks. pr.:48.71 km/h
Temperatura:15.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Coach

Niedzielny sofcik

Niedziela, 12 maja 2013 · dodano: 15.05.2013 | Komentarze 0 Dzisiaj miałem odpoczywać, ale jakoś niedzielę bez roweru ciężko mi było sobie wyobrazić. Pogoda też nie zachęcała do jazdy, pochmurno i dosyć chłodno, ale postanowiłem przejechać choć parę km.


Msza w gościeradowskim Kościele



Hektary żółtych pól rzepaku o tej porze wyglądają świetnie
Kategoria 50-100


Dane wyjazdu:
133.85 km 0.00 km teren
06:22 h 21.02 km/h:
Maks. pr.:70.76 km/h
Temperatura:30.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Coach

Zgrupowanie w Potoczku - II dzień

Sobota, 11 maja 2013 · dodano: 13.05.2013 | Komentarze 2 Drugi dzień zgrupowania, zapowiadało się bardzo ciekawie. Ja tak samo jak wczoraj do Potoczka dojechałem rowerem. Podobno w większości kraju pogoda pod psem, ale na szczęście dla nas nad podkarpackim i lubelskim świeciło słońce. Wyruszyliśmy zgodnie z planem, czyli o 9:00, pomimo niewielkich problemów, które mieliśmy przed samym startem :) Krótka modlitwa i ruszamy. Główny cel na dziś to Batorz.


Podjazd w Błażku


Na początek przez Potok Wielki, trochę okrężną trasą do Polichny, a potem już prosto do Błażka. Tutaj skręciliśmy na Aleksandrówkę, gdzie odwiedziliśmy kościół z relikwiami św. Gabriela. Już tutaj widać gołym okiem, że zaczyna się Roztocze, coraz bardziej pofałdowane tereny i przepiękne krajobrazy.

W Aleksandrówce bardzo serdecznie przyjął nas tamtejszy ksiądz, który pokrótce przybliżył nam historię św. Gabriela oraz to w jaki sposób w Aleksandrówce znalazły się relikwie świętego. Potem ksiądz zaprosił nas na skromny poczęstunek. Na koniec jeszcze wspólne zdjęcie przed kościołem i dalej w drogę.


Kościół w Aleksndrówce









Daleko jednak nie zajechaliśmy, z 0,5 km dalej kolejny postój, tym razem w rodzinnym domu jednej z uczestniczek naszej wyprawy. Czekały na nas hektolitry soku z jabłek i kilogramy regionalnego specjału - piroga, czyli placka z kaszą. No i jak tu się nie zatrzymać. Napici i najedzeni ruszamy dalej, raz w pod górę, a raz w dół. Tereny wokół Batorza są naprawdę przepiękne, jadąc np. na Roztocze warto zahaczyć o te strony.

Kolejna wyżerka po drodze.



Do Batorza wjeżdżamy od zupełnie nieznanej mi strony, mijamy stok narciarski i zatrzymujemy się przy muzeum wiejskim w Batorzu. Tu czeka na nas były dyrektor szkoły, który opowiada historię powstania muzeum, a potem zaprasza do obejrzenia ekspozycji. Spędziliśmy tam dłuższą chwile po czym pojechaliśmy na cmentarz i kopiec Marcina "Lelewela" Borelowskiego. Tu wysłuchaliśmy bardzo wyczerpującej prelekcji na tematy związane z powstanie styczniowym. Niektórzy z niepokojem patrzyli już zegarki, bo pora była późna, a przed nami jeszcze trochę km zostało i to nie po łaskim.


Muzeum wiejskie w Batorzu






Na cmentarzu w Batorzu. Przy pomniku Marcina "Lelewela" Borelowskiego


Cmentarz znajduje się na wzniesieniu, w którym kiedyś stało grodzisko.


Odpoczynek przy kopcu


Prelekcja przy kopcu



W końcu ruszamy dalej, główną droga do Zdziałowic, podjazd zaraz za wsią daje się niektórym we znaki. nasz peleton rozciągnął się i podzielił przez te wszystkie podjazdy, ale parę km dalej zjeżdżamy w boczną drogę na Piłatkę i Wierzchowiska, gdzie ruch jest już mniejszy.









Do Wierzchowisk wjeżdżamy z prędkością światła, z tej strony jest spory zjazd, więc padają kolejne rekordy prędkości, a najszybszy okazał się ks. Piotr, który wyciągną ze swoje maszyny blisko 80 km/h. Mi udało się przekroczyć 70 km/h, ale na treku to i tak dobry wynik. Byłoby jeszcze szybciej, ale mieliśmy w mordęwind.
W Wierzchowiskach mieliśmy15 min postój. Wykorzystałem ten czas i pojechałem do dworu Sanna gdzie dzisiaj odbywał się zlot Mustangów. Zrobiłem parę fotek i ruszyłem szybko za grupa, która już pomału odjeżdżała.

Całe stado mustangów






















Za Wierzchowiskami czekały kolejne podjazdy, w tym roku po takich górkach jeździłem pierwszy raz, ale czułem się wyjątkowo dobrze. tak jakbym z każdym wzniesieniem rozkręcała się jeszcze bardziej. Tak dojechaliśmy do Janowa Lubelskiego. Tu czekał na nas poczęstunek w szkolnym barku znajdującym się w miejscowym liceum. Barek prowadzi małżeństwo z Janowa, które regularnie uczestniczy w pielgrzymkach rowerowych. Przygotowali dla całej grupy wspaniały obiad za co serdeczne dzięki.

Zregenerowaliśmy siły, podzieliliśmy się na dwie grupy i główną przez Modliborzyce wróciliśmy do Potoczka. Jeszcze tylko wspólne pożegnanie i wszyscy pomału zaczęli rozjeżdżać się do domów.



I zgrupowanie zakończone, kolejna okazja do spotkania już 8 czerwca na Rajdzie Papieskim, który tym razem odbędzie się w Zawichoście, no a potem jeżeli wszystko pójdzie pomyślnie - Klimontów.


Dane wyjazdu:
65.16 km 0.00 km teren
03:24 h 19.16 km/h:
Maks. pr.:37.48 km/h
Temperatura:25.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Coach

Zgrupowanie pielgrzymkowe w Potoczku I dzień

Piątek, 10 maja 2013 · dodano: 12.05.2013 | Komentarze 2 Pielgrzymka do Wilna zbliża się wielkimi krokami. W ten weekend odbyło się pierwsze zgrupowanie przed naszą wyprawą. Na miejsce spotkania wybrano Potoczek i miejscowy internat jako bazę noclegową, ta wieś położona jest od Zaklikowa jedyne 10 km, więc miałem bardzo blisko.

W Potoczku wszyscy zaczęli zbierać się ok godz. 15:00. Część przyjechała rowerami, a część - zwłaszcza z dalszych stron - samochodami. Przyjechali reprezentanci min. Miasta Rowerów - Stalowej Woli, Sandomierza, Tarnobrzega i Opatowa. Razem ponad 35 osób. Zgodnie z planem o 16:00 wszyscy byli byli gotowi do jazdy. Dzisiaj w planach była krótka ok. 40 km trasa po okolicy.

Przygotowania do jazdy



W zdecydowanej większości były takie maszyny...



...ale niektórzy wybrali bardzie klasyczne :)



Po modlitwie za udany i bezpieczny pobyt na zgrupowaniu podzieliliśmy się na dwie grupy i ruszyliśmy główną drogą do Modliborzyc, gdzie czekała na nas grupa janowska.


Lider drugiej grupy



Rynek w Modliborzycach. Wszyscy w komplecie




W Modliborzycach zjechaliśmy z głównej na drogę prowadzącą niemal cały czas prze las do Kalenne, Gwizdowa, aż do Malińca, gdzie czekała na nas kolacja.
Po drodze zatrzymaliśmy się prze niedawno odnowionym pomniku upamiętniającym pacyfikację wsi Kalenne przez hitlerowców. Tutaj wspólnie uczestniczyliśmy w majówce odprawianej przez księdza Jana i Piotra. Życie podczas postoju uprzykrzały nam komary, których zleciało się całe mnóstwo.


Pomnik w Kalenne


Wspólna modlitwa



Kolejnym przystankiem był Gwizdów, chętni, czyli ci, którzy nie przyjechali na "szosach" mogli wstąpić do rezerwatu "Imielity Ług". Nie brakowało także odważnych z ks. Janem na czele, którzy pomimo cienkich opon też zapuścili się w głąb rezerwatu. Większość , której życie umilały komary została na asfalcie.

W Rezerwacie



Trasa, którą jechaliśmy jest jedną z moich ulubionych, las, cisza, spokój i w miarę dobra droga. Koło 18:00 dojechaliśmy Malińca, gdzie czekała na nas rybka, która złowił i przygotował p. Szkutnik właściciel tamtejszego gospodarstwa rybnego.


Na rybce w Malińcu



Ryba była przepyszna, wszyscy najedli się do syta. Przy okazji wspólnej kolacji omówiliśmy szczegóły jutrzejszego dnia, a także kolejnego zgrupowania, które odbędzie się w czerwcu w Klimontowie.

Tak siedzieć i rozmawiać można byłoby do samej nocy, ale trzeba było jeszcze wrócić na nocleg. Do Potoczka zostało 7 km, wiec spokojnym tempem jechaliśmy przez las, aż do głównej drogi, z której do internatu już jest bardzo blisko.
Na miejscu byliśmy o 20:00, pożegnałem się ze wszystkimi i trochę okrężną drogą wróciliśmy do Zaklikowa. Jutro już o wiele dłuższa i trudniejsza trasa.
Kategoria 100-150, 50-100


Dane wyjazdu:
30.81 km 0.00 km teren
01:32 h 20.09 km/h:
Maks. pr.:45.10 km/h
Temperatura:18.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Coach

Wieczorkiem

Czwartek, 9 maja 2013 · dodano: 12.05.2013 | Komentarze 0 Ostatnio noce były bardzo ciepłe, więc wybrałem się samym wieczorem na przejażdżkę z kumplem.
Kategoria 0-50


Dane wyjazdu:
70.47 km 0.00 km teren
03:38 h 19.40 km/h:
Maks. pr.:36.68 km/h
Temperatura:28.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Coach

Miejsca pamięci

Środa, 8 maja 2013 · dodano: 10.05.2013 | Komentarze 3 Dzisiaj w pracy wolne, słońce ładnie dogrzewa, więc trzeba korzystać z idealnej pogody.

Wybrałem się razem z Mariuszem, który dojechał ze Stalowej do Zaklikowa. Najpierw pojechaliśmy do Baraków Starych na mogiłę partyzantów, którzy zginęli tu w 1944 roku. Gdzieś w lesie znajduje się jeszcze jedna mogiła, ale już jej nie szukaliśmy, tylko ruszyliśmy dalej szutrową drogą do Szczecyna.

Mogiła partyzantów w Barakach Starych



W Szczecynie odwiedziliśmy pomnik upamiętniający pacyfikację wsi podczas II wojny światowej w wyniku, której zginęło ponad 200 mieszkańców tej wsi. Pomnik zawiera bardzo oryginalne elementy, które odróżniają go od innych. Krzyż na szczycie pomnika wykonany został z bomb, które spadły na Szczecyn. Z bomby wykonany jest również flakon.









Potem ruszamy na Gościeradów. Krajobrazy na prawo i lewo są świetne. Wzniesienie nie jest jakieś gigantycznie wielkie, ale rozciąga się z niego widok na całą okolice. Podjeżdżając pod górę zatrzymaliśmy się przy przydrożnym krzyżu. Z tego miejsca hitlerowcy ostrzeliwali okoliczne wsie. Tutaj rozstrzeliwano też ludność Szczecyna pędzoną przez hitlerowców do Gościeradowa, Ci którzy nie mogli iść już dalej byli rozstrzeliwani. Te wydarzenia upamiętnia również kapliczka umiesczona w starym drzewie.












Jedyny zachowany bunkier w tych stronach





Z Gościeradowa pojechaliśmy fajnymi leśnymi drogami, które prowadziły raz w górę, a raz w dół. Z nawierzchnią tez było różnie, najpierw szutrowa, potem asfalt, a na końcu podkłady kolejowe. Tak dojechaliśmy do Marynopola i już asfaltem prze wsie dotarliśmy do Łychowa Szlacheckiego, gdzie chciałem pokazać Mariuszowi w końcu tamtejsze źródełka. Rok temu były bardzo zarośnięte, wiec się nie udało.

Przy okazji wstąpiłem do rodzinki, bo źródełka są tylko kilkadziesiąt metrów za ich domem. Chwile pobawiliśmy się też z Barym, szczeniakiem, którego mają od paru dni. Patrząc na niego to az strach pomyśleć co to z tego wyrośnie.





Dane wyjazdu:
108.21 km 0.00 km teren
05:04 h 21.36 km/h:
Maks. pr.:34.87 km/h
Temperatura:25.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Coach

Do Frampola po Zwierzyńca :)

Niedziela, 5 maja 2013 · dodano: 10.05.2013 | Komentarze 0 W sobotę pogoda się rypła, pochmurno i deszczowo, więc aura nie zachęcała do jazdy. Była przynajmniej okazja żeby trochę odpocząć po wyprawie na Roztocze.

Ale za to niedziela... była dla nas :)


Jak wstałem było jeszcze bardzo pochmurno, czym moja kotka w ogóle się nie przejmował, tylko kimała w najlepsze:)




Ale z każdą minutą robiło się coraz ładniej, więc spokojnie można było ruszać. Dzisiaj miałem jechać z Panami ze Stalowej, Mariuszem i Danielem do Frampola, tylko trochę bardziej okrężnie jak do tej pory.


Przejechałem jednym z moich ulubionych odcinków, czyli przez Maliniec, Gwizdów, obok rezerwatu Imielty Ług, aż do Łążka Garncarskiego, gdzie spotkałem się z chłopakami.

Potem trochę szutrem, trochę asfaltem, cały czas przez Lasy Janowskie dojechaliśmy do Dzwoli, na źródełka. Stąd do Frampola jest już tylko kilka km.

Tu podjechaliśmy na rynek, żeby ochłodzić się przy fontannie, bo zdążyło zrobić się wręcz upalnie. Odwiedziliśmy miejscowy kościół i położony niedaleko cmentarz żydowski. W sklepie zaopatrzyliśmy się w regionalny złoty napój i ruszyliśmy na Janów.

Dzisiaj wyjątkowo nie chciało mi się robić zdjęć, to chyba przez Roztocze. Ale na jedno się zdobyłem :)


Kategoria 100-150


Dane wyjazdu:
114.74 km 0.00 km teren
05:38 h 20.37 km/h:
Maks. pr.:38.28 km/h
Temperatura:20.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Coach

Majówka 2013 - Roztocze - dzień III

Piątek, 3 maja 2013 · dodano: 08.05.2013 | Komentarze 0 Wg planu dzisiaj mieliśmy jeszcze kręcić się po Roztoczu, a wracać do domu dopiero w sobotę. Jednak musieliśmy zmienić nasze plany, jak się później okazało była to dobra decyzja.

Wszystko oczywiście przez pogodę, niby prognozy były, ale wszystko zmieniało się tak dynamicznie, że trudno było przewidzieć coś na 100%.

Rano obudziła nas burza, już to zapowiadało, że dzisiaj będzie się działo. Ja miałem ochotę jeszcze zostać, Mariusz miał nieco inne zdanie. Ale w końcu doszliśmy do porozumienia - wracamy dzisiaj do domu.

Przez ten moment wahania straciliśmy trochę czasu i z Suśca wyjechaliśmy dopiero ok. 10:00. Tempo narzucaliśmy spore, bo chcieliśmy zdążyć przed popołudniowymi burzami, które zapowiadali. Na niebie cały czas ciemne chmury, momentami coś kropiło, więc mocno naciskaliśmy na pedały. Dojechaliśmy do Biłgoraja, tu mieliśmy się rozstać, Mariusz pojechał na Stalową ja na Frampol, Janów i Zaklików. No i wtedy niespodzianka, za chmur wyszło słońce i zaczęło mocno przypiekać, na horyzoncie czysto, więc można było zdjąć nogę z gazu. Ostatnie 60 km już przy pięknej pogodzie i trochę wolniej, bo plecak z każdym km robił się coraz cięższy.

Parę minut po tym jak Mariusz dojechał do Stalowej zaczęła się burza, do mnie dotarła kilka chwil później, także wyrobiliśmy się w sam raz. Tego dnia na Roztoczu w niektórych miejsca spadł grad, w sobotę pogoda się popsuła i zrobiło się chłodniej, dobrze że wróciliśmy w piątek, także Mariusz Chapeau bas. Jednak trzeba się słuchać starszych :)


Uroczystości na rynku w Józefowie






Zoom Natury w Janowie Lubelskim już otwarty, przynajmniej część bufetowa









/widget
Kategoria 100-150


Dane wyjazdu:
77.16 km 0.00 km teren
04:58 h 15.54 km/h:
Maks. pr.:40.69 km/h
Temperatura:20.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Coach

Majówka 2013 - Roztocze - dzień II

Czwartek, 2 maja 2013 · dodano: 06.05.2013 | Komentarze 7 Drugi dzień naszej majówki.

Pogoda za oknem niestety jakoś optymistycznie nie nastawiała, ale nie padało, więc zebraliśmy się w miarę szybko i ruszyliśmy na podbój Roztocza :)

Plany na dzisiejszy dzień były bardzo ambitne, zrealizowaliśmy tylko cześć z nich, resztę miejsc będzie może okazja odwiedzić jeszcze w maju.

Na początek ruszyliśmy na szlak "szumów", biegnący wzdłuż rzek Jeleń i Tanew. Naprawdę warto tu przyjechać i pokonać cały szlak, pieszo - co zajmuje ok. 5 godzin, albo jak my na rowerach. Dla miłośników MTB to prawdziwy raj. W niektórych momentach trasa jest naprawdę bardzo trudna, więc trzeba się trochę wysilić żeby przejść dalej.

Jak wspominałem wcześniej pogoda nie rozpieszczała, cały czas było pochmurnie, więc zdjęcia wychodziły średnio.

Mostek na "Jeleniu"






Jechać , czy nie jechać ?





Mariusz będzie zaraz zjeżdżał.




Wodospad na "Jeleniu"










Powalone drzewa na trasie, jeden z trudniejszych fragmentów




Cały czas na niebieskim szlaku












I w końcu słynne szumy na Tanwi










Przejechanie szlaku zajęło nam trochę ponad dwie godziny, potem już asfaltem ruszyliśmy do oddalonego o 10 km Miasta Łosiów, czyli Narola. Tu odwiedziliśmy rynek, cerkiew i pałac rodu Łosiów, który obecnie jest w prywatnych rękach, a właściciel stara się przywrócić mu dawny blask.



Na rynku



Cerkiew



Pałac








Wiosna w pełni





Teraz kolejne 10 km główną drogą do Bełżca - do Miejsca Pamięci, monumentalnego pomnika upamiętniającego ofiary niemieckiego obozu zagłady. Zginęło tu blisko 500 tys. żydów z różnych części Europy, a świadczą o tym nazwy miejscowości z których pochodzili, umieszczone na stopniach pomnika.

Największe wrażenie robi Szczelina prowadząca przez środek Cmentarzyska - to droga, którą w 1942 roku tysiace ludzi prowadzono na śmierć w komorach gazowych.
Idąc nią czuje się narastający lęk - po obu stronach wyrastają coraz wyższe ściany i można usłyszeć specyficzny pogłos. na końcu umieszczono tablice z tysiącami żydowskich imion.


Pomnik odwiedza bardzo wiele osób, niektórzy jak my przyjechali rowerami.













Choć wszystkie miejscowości, które odwiedzaliśmy nie są od siebie bardzo oddalone to nie wiadomo kiedy zleciał cały dzień. Czasu zostało więc tylko na Tomaszów Lubelski. Ale za nim tam ruszyliśmy pojechaliśmy pierwsze do bunkra, a tych jest tutaj bardzo dużo, szczególnie na południe od Narola.




Po Tomaszowie pokręciliśmy się trochę zwiedzając rynek, cerkiew i XVII-wieczny drewniany kościół p.w. Zwiastowania Najświętszej Marii z cudownym obrazem Matki Boskiej Szkaplerznej.


Cerkiew w Tomaszowie Lubelskim



Kościół p.w. Zwiastowania Najświętszej Marii





Za nim wyjechaliśmy z Tomaszowa odwieliśmy jeszcze "muszkietera". Bogatsi o doświadczenia dnia poprzedniego zaopatrzyliśmy się w jednorazowy grill, żeby tym razem na kolację porządnie się najeść. Po drodze zupełnie przypadkowo spotkałem jeszcze starą znajomą, która mieszka w Tomaszowie, pogadaliśmy chwilę i razem z Mariuszem ruszyliśmy w kierunku zachodzącego słońca, prosto do Suśca.
A właśnie, słońce - pojawiło się po popołudniu, ale lepiej późno niż wcale.

Do naszej bazy, czyli campingu u Zbyszka mieliśmy tylko 15 km, wiec nie spieszyliśmy się specjalnie. Fajnie jechało się po nowiutkiej i nie tak dziurawej drodze jak z Józefowa do Suśca. Po drodze zahaczyliśmy jeszcze o stary drewniany kościółek przy źródełku i cmentarz wojenny w Łosińcu.











Do Suśca dotarliśmy koło 18:00, dalej zakupy, grill i .... tyle pamiętam :) Nad ranem obudziła mnie burza, a ciemne chmury na niebie nie zapowiadały nic dobrego.


/widget


Dane wyjazdu:
105.14 km 0.00 km teren
05:48 h 18.13 km/h:
Maks. pr.:47.50 km/h
Temperatura:12.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Coach

Majówka 2013 - Roztocze - dzień I

Środa, 1 maja 2013 · dodano: 04.05.2013 | Komentarze 2 Sam w to nie wierzyłem, ale udało się... w końcu wyruszyłem na Roztocze.

Rok temu wszystko było już dograne, ale moje i Mariusza plany pokrzyżowała pogoda, teraz też nie zapowiadało się różowo. Hasło - jedziemy padło dopiero przed samym wyjazdem.

Prognozy na środę były fatalne pochmurno, chłodno, a do tego miało padać. Niestety w większości się sprawdziły. Mieliśmy wyruszyć ok. 7:00, ale rano jeszcze padało, więc musieliśmy czekać. W końcu przestało padać i mogliśmy wyjechać ja z Zaklikowa, a Mariusz ze Stalowej. Spotkaliśmy się w Janowie Lubelskim ok, 11:00 i ruszyliśmy dalej na Roztocze, a konkretnie do Suśca.

Temperatura nie przekraczała 13 stopni, a do tego wiało cały czas w mordę. Przez pierwsze 50 km jechało się nie za specjalnie, dopiero jak wjechaliśmy już w mniej znane nam strony zaczęło się kręcić coraz lepiej.

Pierwszy dłuższy postój zrobiliśmy we Frampolu. Na rynku oczywiście biało-czerwone flagi.





Początkowo planowaliśmy po drodze zahaczyć o Zwierzyniec, ale wyruszyliśmy zbyt późno, więc do Suśca pojechaliśmy najprostszą z możliwych tras przez Smoryń, Panasówkę, Tereszpol, aż do Józefowa.


Pomnik przy żółtym szlaku. Jesteśmy już na Roztoczu




Józefów. Do Suśca zostało ok. 15 km



Zegar słoneczny na rynku w Józefowie.



W Józefowie jest stary kamieniołom stad na rynku pełno rzeźb




Fontanna na rynku w Józefowie



Momentami było ciężko...




...ale w końcu dojechaliśmy do "Itali" :), czyli na Camping do Zbyszka Długosza.




Rozpakowaliśmy się, zrobiliśmy zakupy i poszliśmy rozejrzeć się za jakąś dobrą knajpą, oczywiście żeby się najeść, przede wszystkim. No i znaleźliśmy - "Roztoczankę". Knajpa fajna, dobre jedzenie, ale porcje masakrycznie małe, więc jedliśmy tam pierwszy i ostatni raz. Ale "Roztoczankę" jako ośrodek wczasowy można śmiało polecić, fajne domki w przystępnych cenach, basen, sauna. Zanim wróciliśmy na camping obejrzeliśmy w knajpie mecz Ligi Mistrzów, potem wróciliśmy na camping, rozpakowaliśmy się, zaplanowali trasę na kolejny dzień i ok. 1:00 padliśmy jak muchy.



/widget
Kategoria 100-150