Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Swiety z miasteczka Zaklików. Mam przejechane 42734.67 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.88 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Swiety.bikestats.pl
free counters
Wpisy archiwalne w miesiącu

Marzec, 2014

Dystans całkowity:1118.36 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:52:54
Średnia prędkość:21.14 km/h
Maksymalna prędkość:53.52 km/h
Liczba aktywności:11
Średnio na aktywność:101.67 km i 4h 48m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
70.90 km 0.00 km teren
03:29 h 20.35 km/h:
Maks. pr.:44.10 km/h
Temperatura:16.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Coach

Do rezerwatu Imielty Ług

Poniedziałek, 31 marca 2014 · dodano: 03.05.2014 | Komentarze 0
Od rana pogoda jakaś taka nie pewna i myślałem, że w ogóle się nie pojeździ, ale przed południem zaczęło się rozpogadzać.

Umówiłem się z Mariuszem, żeby przyjechał do Zaklikowa, bo ja miałem jeszcze coś do załatwienia i mogłem dopiero po południu ruszyć. Mariusz (fan miniaturowych zwierząt futerkowych :) przy okazji chciał zobaczyć nowego królika mojej siostry ciotecznej, więc trafiła się okazja.

Mariusz dotarł koło 13:00, pomolestował trochę Juliana, a ja za ten czas szybko się przebrałem.

Pojechaliśmy w stronę Lipy i zaraz za Zaklikowem skręciliśmy w las. Z 4 km jedzie się kiepską drogą, ni to asfalt ni to leśna nawierzchnia, takie nie wiadomo co. Potem już asfaltem przez Banie, Maliniec, aż do Gwizdowa. Tu znowu odbijamy w las już do rezerwatu Imielty Ług i jedziemy groblą przez stawy. Trzeba tu bardzo uważać, bo na ścieżce jest pełno wystających, śliskich korzeni i o upadek nie trudno. W rezerwacie chwile odpoczywamy i ruszamy z powrotem. Mariusz po paru km skręca na Kochany, a ja tnę prosto przez groblę na stawach do Janików.  Tu zaliczam kilka spektakularnych upadków, bo połączenie spd i piaszczystych dróg to nie jest najlepszy pomysł, więc momentami muszę prowadzić. W końcu dojeżdżam do asfaltu i już śmigam prost do domu.     


Król Julian


Na grobli w rezerwacie Imielty Ług


Stawy w rezerwacie





Trasy fajne, ale bardziej pod MTB


.. czyli dla Medzi






Teren momentami bardzo podmokły więc pomosty konieczne






Piaszczysta droga groblą na Janiki


Kategoria 50-100


Dane wyjazdu:
136.33 km 0.00 km teren
06:36 h 20.66 km/h:
Maks. pr.:52.31 km/h
Temperatura:17.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Coach

Do wodospadu

Niedziela, 30 marca 2014 · dodano: 03.05.2014 | Komentarze 0
Dzisiaj znowu wyprawa z Bike Equipą. W Sandomierzu na rynku najpierw spotykam się z Danielem i Mariuszem, potem dołączamy do reszty ekipy. 

Start pechowy bo zaraz po wyjeździe ktoś łapie gumę, kilka km dalej i znowu, załatana dętka nie wytrzymała, trzeba założyć nową. Jedziemy najpierw wzdłuż Wisły. Potem dobijamy w stronę Wyżyny Sandomierskiej i tu już raz pod górę raz z górki. Dojeżdżamy do szosy Sandomierz - Opatów i ją przecinamy, dalej znów bocznymi do Obrazowa, gdzie znów przecinamy główna drogę Sandomierz - Ożarów. Dalej bocznymi, aż do Nowych Kichar, gdzie robimy dłuższy postój w miejscu, w którym jeszcze nigdy nie byłem, a naprawdę warto je zobaczyć. Zatrzymujemy się przy odkrytych skałach lessowych, które same w sobie są bardzo ciekawe, ale najciekawszy był tu mały strumyk, który tworzy jeden 2 metrowy mini wodospad i drugi mniejszy. Tu zatrzymujemy się dłuższą chwile i pałaszujemy skrzydełka przyrządzone przez Pawła.  Potem jedziemy do Winiar, gdzie przecinamy drogę Sandomierz - Zawichost i znów bocznymi jedziemy, aż pod Góry Pieprzowe na punkt widokowy. Tu znów dłuższy postój i ekipa powoli się rozjeżdża do domu. My z główną częścią składu jedziemy do Sandomierza i tu się z nimi rozstajemy. Standardowo jedziemy z chłopakami Powiślem, aż do Radomyśla, tu ja jadę na Zaklików przez most, a Mariusz z Danielem ruszają na Stalową.


Skład na wodospad


Pierwsza złapana guma już na początku


Stary wapiennik


W sandomierskich sadach








Nawet zamknięte mosty nas nie powstrzymują


Cel podróży


Zdjęcie przy wodospadzie




W drodze na "pieprzówki"

Góry Pieprzowe








Zdjęcie na tle Sandomierza



Kategoria 100-150


Dane wyjazdu:
52.63 km 0.00 km teren
02:10 h 24.29 km/h:
Maks. pr.:36.48 km/h
Temperatura:14.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Coach

Standard dookoła poligonu

Piątek, 28 marca 2014 · dodano: 03.05.2014 | Komentarze 0

W tygodniu jakoś mało czau na dłuższe wypady, ale zawsze dwie godziny się znajdzie.
Kategoria 50-100


Dane wyjazdu:
72.14 km 0.00 km teren
02:59 h 24.18 km/h:
Maks. pr.:34.07 km/h
Temperatura:13.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Coach

Krótko po okolicy

Środa, 26 marca 2014 · dodano: 03.05.2014 | Komentarze 0


Krótka wycieczka po okolicy, miałem dzisiaj nigdzie nie jechać, ale słońce za oknem nie dało spokoju.

Kategoria 50-100


Dane wyjazdu:
106.73 km 0.00 km teren
04:54 h 21.78 km/h:
Maks. pr.:38.68 km/h
Temperatura:22.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Coach

Przywitanie wiosny z Bike Equipą Sandomierz

Niedziela, 23 marca 2014 · dodano: 03.05.2014 | Komentarze 0



Jak co roku w pierwszą niedzielę po 21 marca, czyli  po pierwszym dniu wiosny, sandomierska Bike Equipa organizuje powitanie wiosny.
Razem z Mariuszem umówiliśmy się na spotkanie z nimi. Do Sandomierza mam 40 km, więc muszę wyjechać jakieś 2 godziny wcześniej, rano jest jeszcze chłodno, ale idzie wytrzymać.

Na rynku spotykam Mariusza i razem jedziemy pod "loda", gdzie czeka już większość Equipy. Dzisiaj nazbierało się nas naprawdę sporo. Po wspólnym zdjęciu ruszamy w kierunku Radomyśla nad Sanem, gdzie przygotowane ma być ognisko i utopiona ma być Marzanna.

Po dotarciu nad San czekali na nas jeszcze inny rowerzyści, ognisko już płonęło, a cały skład wycieczki sporo się powiększył. Od rana już było bardzo ciepło, ale tak jak przez kilka ostatnich dni wietrznie. Około 12 słońce juz tak grzało, że postanowiliśmy się z Mariuszem rozebrać do krótkich spodenek i t-shirtów. Atmosfera wspaniała, miło było znów pogadać ze znajomymi. Wreszcie przychodzi pora na topienie Marzanny, najpierw została podpalona, a potem utopiona ...oby już w tym roku zima nie powróciła. Wreszcie przyszedł czas powrotu. Część ekipy pojechała okrężnie do Sandomierza, część na Tarnobrzeg i Stalową Wolę, a ja z Mariuszem postanowiłem wydłużyć wycieczkę i pojechać przez Radomyśl, Lipę i Rzeczycę Długą. W Rzeczycy ja dobiłem na Zaklików, a Mariusz  już prosto do domu.


Na sandomierskim rynku


Equipa gotowa do drogi


Jedziemy Powiślem


Uzupełnianie zapasów




Wjeżdżamy na most


Ognisko już się pali



I po zimie




Kategoria 100-150


Dane wyjazdu:
133.50 km 0.00 km teren
06:21 h 21.02 km/h:
Maks. pr.:53.52 km/h
Temperatura:22.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Coach

Na źródła w Krzeszowie + spotkanie pielgrzymkowe

Sobota, 22 marca 2014 · dodano: 03.05.2014 | Komentarze 0

Dzisiaj umówiłem się z Mariuszem i Danielem, że zabiorę się z nimi w końcu na Krzeszów. Pogoda od samego rana jest świetna i jest wyjątkowo ciepło, a po południu wręcz upalnie. Do Stalowej wyjechałem po 8:00, żeby zdążyć na umówioną godzinę. Razem z chłopakami pojechaliśmy najpierw do sklepu rowerowego na małe zakupy. Potem już przez Pysznicę i Ulanów jedziemy na Krzeszów.
Tu czeka na nas dość stromy podjazd pod krzeszowski stary drewniany kościół Narodzenia NMP zbudowany w 1727 roku.

Ale jest moc w nogach, bo już trochę km w tym roku przejechane, a pomyśleć, że rok temu jeszcze nawet nie myślałem, żeby wyciągnąć rower z garażu.

W Krzeszowie zrobiliśmy małe zakupy i pojechaliśmy na pobliskie źródełko. Źródełko wypływa z pod ziemi  nad nim stworzono zadaszenie, udostępniono też wiaderka do pobierania wody i kubek do picia. Według podań przy tym źródełku objawiła się Matka Boska a woda po tym zdarzeniu nabrała cudownych właściwości. W roki 1867 postawiono tu mała kapliczkę a juz w czasach obecnych dostawiono większą z ołtarzem do odprawiania nabożeństw.

Potem już główną jedziemy cały czas do Rudnika, tu odbijamy w boczne drogi, aż do Niska. Daniel z Mariuszem odbili jeszcze na Przyszów, żeby zrobić, więcej km, a ja musiałem już szybko uciekać do Stalowej, bo dzisiaj miałem jeszcze umówione spotkanie pielgrzymkowe, w liceum katolickim na Podleśnej o godz. 17:00. Udało się dotrzeć punktualnie.

Na spotkaniu przedstawiono już szczegóły 7-dniowej pielgrzymki po Bieszczadach, która odbędzie się 19 lipca. Spotkanie zakończyło się przed 20:00, więc na dworze było już zupełnie ciemno, ale jak mówiłem wcześniej wyjątkowo ciepło.

W nocy jechało się super, nie za gorąco, ruch mały i ta cisza. Zatrzymałem się jeszcze w lesie pomiędzy Lipą, a Zaklikowem, żeby podziwiać niebo, na którym tej nocy było widać mnóstwo gwiazd. Do domu dotarłem przed 22:00. 

W lecie trzeba będzie wybrać się, czasami na nocne przejażdżki


Nasze rumaki


Daniel poluje na żabę w źródełku


Żaba ze źródła przegoniona...


... można pić :)



Kapliczki przy źródle






Przy źródle chwile odpoczywamy


W mieście wikliny - Rudniku



Kategoria 100-150


Dane wyjazdu:
124.41 km 0.00 km teren
05:44 h 21.70 km/h:
Maks. pr.:44.90 km/h
Temperatura:15.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Coach

Prawie pierwszy dzień wiosny

Piątek, 21 marca 2014 · dodano: 03.05.2014 | Komentarze 0



Dzisiaj w planach Frampol, a konkretnie wieża widokowa, która znajduje się na jednym ze wzniesień.

W końcu przestało padać i prawie po tygodniu przerwy można wsiąść na rower. Jak zwykle z Mariuszem  umówiłem się w Janowie Lubelskim. Jechało się super bo z wiatrem, gorzej zapowiadał się powrót. Do Frampola było jakieś 15 km, chwile odpoczęliśmy na rynku, Mariusz kupił swoje roztoczańskie piwo Zwierzyniec i ruszyliśmy pod stromy podjazd w poszukiwaniu wieży widokowej. Szukaliśmy jej  dłuższą chwilę, ale nic nie znaleźliśmy, dopiero kiedy mieliśmy już wracać, zobaczyliśmy coś w oddali, była to właśnie wieża, którą szukaliśmy. Teraz wystarczyło znaleźć dojazd do niej. Cofnęliśmy się więc z powrotem, żeby wjechać na drogę prowadzącą do wieży. 

Ale niestety, nieszczęście - Mariusz złapał gumę, a zapasowej dętki nie miał. Ja przy sobie miałem łatki i klej, ale okazało się, że klej już jest stary i nie chce w ogóle trzymać. Dodatkowo dziurka jest na szwie i tak ciężko byłoby ją załatać.

We Frampolu miałem znajomych, więc postanowiłem do nich pojechać, a Mariusz w tym czasie sprowadzał rower z góry do Frampola.
Znajomy zawiózł mnie to jakiegoś sklepu rolniczego, gdzie można było kupić dętki. Mariusza złapałem już na dole, ale kolejny problem bo zaworek w ogóle nie trzyma powietrza. Dochodzimy, więc do sklepu, gość wymienił nam zepsuty zaworek i napompował rower, także sukces. Gdzieś po godzinie zabawy z dętką ruszamy do domu. Najpierw w stronę Biłgoraja, a potem w prawo, bocznymi drogami na Bukową, Ujście, Kiszki i Momoty. Droga tędy wiedzie cały czas lasami janowskimi, a i ruch jest bardzo mały. Jedyne co przeszkadza to wiatr, dlatego w Momotach musieliśmy odpocząć chwile

Na koniec, choć pierwszy dzień wiosny był niby wczoraj, to utopiliśmy jeszcze Marzannę, co by mieć pewność, że zima poszła daleko i nie wróci. Po tym ja pojechałem na Janów, a Mariusz odbił na Stalową.

Od dzisiejszej wycieczki Mariusz już wozi ze sobą zapasową dętkę :)



Odpoczynek we Frampolu


Reanimacja Medzi




Po przygodach i 3 Zwierzyńcach trzeba odpocząć :)
 













Kategoria 100-150


Dane wyjazdu:
143.88 km 0.00 km teren
07:08 h 20.17 km/h:
Maks. pr.:37.93 km/h
Temperatura:16.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Coach

Chrzanów - wiatrak widmo :)

Piątek, 14 marca 2014 · dodano: 30.04.2014 | Komentarze 2

Zapowiadają ochłodzenie, więc trzeba było wykorzystać ostatni ładny dzień, dlatego dłuższa wyprawa do Chrzanowa. Gdzie razem z Mariuszem chcieliśmy odnaleźć stary wiatrak, który na niektórych mapach jest oznaczony.

Z Mariuszem umówiłem się jak zwykle przy okazji wypadów na Roztocze w Janowie Lubelskim. Dalej jedziemy już na Godziszów, gdzie tereny robią się coraz bardziej górzyste. W Chrzanowie staramy znaleźć ten stary zabytek, ale nie ma po nim śladu. Jak się dowiedzieliśmy od tubylców, stał on kiedyś w podanym na mapie miejscu, ale właściciel posesji go rozebrał , bo mu przeszkadzał. Trochę zawiedzeni ruszyliśmy w drogę powrotną, ale było warto chociażby dla samych widoków.

Ruszamy więc w kierunku Dzwoli bocznymi drogami a czasami polnymi drogami które były niezłym wyzwaniem dla nas i naszych maszyn . W końcu docieramy do Dzwoli tam tam nad źródliskiem rozsiadamy się i posilamy się wreszcie . Cały dzionek słoneczny i ciepły ale tu w Dzwoli bardzo czuć zimny wiatr więc ruszmy dalej bocznymi drogami w kierunku Porytowych Wzgórz . Tam jeszcze zajeżdżamy na chwilkę pod wielki pomnikiem upamiętniającym największą bitwę partyzancka z hitlerowcami . I jedziemy dalej Lasami Janowskimi w kierunku Momot a dalej do Jarocina . Za Jarocinem kilka km wjeżdżamy na główną drogę Nisko - Janów Lubelski i nią jedziemy kilkanaście km a potem odbijamy na Krzaki i Pysznicę a dalej już prosto do Stalowej Woli..a ja dalej do Zaklikowa .









Kościół stary i nowo wybudowany w Chrzanowie pod które prowadzi spory podajzd















Skróty :)




Dzwola


Porytowe Wzgórze







Kategoria 100-150


Dane wyjazdu:
107.14 km 0.00 km teren
05:13 h 20.54 km/h:
Maks. pr.:46.70 km/h
Temperatura:14.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Coach

Wzdłuż Wisły

Czwartek, 13 marca 2014 · dodano: 28.04.2014 | Komentarze 0


Wczoraj odpoczywałem, a Mariusz śmigał. Dzisiaj już mogłem się z nim razem zabrać. Umówiliśmy się w Zaklikowie i ruszyliśmy na Szczecyn. Najpierw asfaltem przez Baraki Nowe, a potem do Szczecyna już szutrem.  Tu zatrzymaliśmy się przy pomniku ofiar pacyfikacji tej wsi przez hitlerowców. Znowu kawałek asfaltem i zjazd na polne drogi.

Pierwszy dłuższy postój zrobiliśmy w Annopolu. Z Annopola pojechaliśmy do Zawichostu, tu jeszcze nie kursuje prom, ale już pomału jest przygotowywany. Potem już cały czas główną, aż do Sandomierza. Żeby wydłużyć trochę trasę, wybraliśmy się na "pieprzówki", które teraz wyglądają trochę inaczej. Z Sandomierza już standard do domu.


Szczecyn..pomnik ofiar pacyfikacji wsi


Annopol..pomnik poświęcony kobietom Lubelszczyzny


Musiałem się zatrzymać żeby uwiecznić ten wehikuł


Wisła ledwo płynie


Prom szykowany


W Zawichoście promem jeszcze nie popłyniesz


Spora wspinaczka przed Sandomierzem


Widok z pieprzówek na Sandomierz


Teraz widoki z Gór Pieprzowych można podziwiać na siedząco



















 
Kategoria 100-150


Dane wyjazdu:
76.85 km 0.00 km teren
03:51 h 19.96 km/h:
Maks. pr.:44.70 km/h
Temperatura:15.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Coach

Po Wyżynie Lubelskiej

Wtorek, 11 marca 2014 · dodano: 28.04.2014 | Komentarze 0


Dzień za dniem mija na kręceniu, ale jak tu nie jeździć przy takiej pogodzie. Dzisiaj temperatura podskoczyła już do 15 stopni. Z Mariuszem ruszam na Wyżynę Lubelską, ja prowadzę, więc muszę się nastawić na marudzenie Mariusza, bo jak nie zna tarasy to robi się nieznośny :) ( Mariusz na serio :P)

Pierwszy przystanek przy źródłach w Potoku Stany. Jedziemy dalej trochę okrężnie, bo mieliśmy odwiedzić jeszcze pewien cmentarz i tam poszukać pomnika z okresu powstania styczniowego ale... przegapiliśmy zjazd i pojechaliśmy dalej na Łychów Gościeradowski. Przed Łychowem w pewnym momencie skończył się asfalt i jechaliśmy około 2 km polną droga, a na koniec jeszcze był mały zjazd wąwozem, w którym po bokach leżał śnieg ..śnieg topniał i wąwozem błoto płynęło..no i rowery już takie czyste nie były , jak i zresztą nasze ubrania :) . Jakoś dowlekliśmy się w końcu do Olbięcina. Tu małe zakupy w sklepie i jedziemy na pobliskie źródełka. Potem już główna droga jedziemy 2 km, a następnie odbijamy w boczną na Salomin. I dalej jedziemy na Salomin i aż do Zdziechowic.  Tu chwila odpoczynku na rynku. Ja byłem już w domu, a Mariusz naginał jeszcze 25 km do Stalowej.


Kapliczka Św Nepomucena w Potoczku


Cytując pewną FAramkę " nie śpimy, zwiedzamy " :)


Źródła w Potoku Stany


Polną drogą do Łychowa. Mariusz coś tam marudził, że błoto, ale jak on mnie w Modliborzycach wywiózł to zapomniał :)


Mariusz foci jakąś padlinę








Mieliśmy jechać tędy, ale skurczybyk nie dał :)


Źródła w Olbięcinie


Na rynku w  Zaklikowie



Kategoria 50-100