Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Swiety z miasteczka Zaklików. Mam przejechane 42734.67 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.88 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Swiety.bikestats.pl
free counters
Wpisy archiwalne w miesiącu

Listopad, 2014

Dystans całkowity:339.98 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:17:04
Średnia prędkość:19.92 km/h
Maksymalna prędkość:52.00 km/h
Liczba aktywności:5
Średnio na aktywność:68.00 km i 3h 24m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
107.09 km 0.00 km teren
05:03 h 21.21 km/h:
Maks. pr.:52.00 km/h
Temperatura:15.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Coach

Ostatnia przejażdżka w 2014

Wtorek, 11 listopada 2014 · dodano: 25.02.2015 | Komentarze 3


Pogoda jak na listopad super, do tego święto, więc można było wybrać się na dłuższą przejażdżkę rowerem. Jak się okazało był to mój ostatni wypad rowerowy w 2014 roku.

Trasy nie planowałem, pojechałem prosto przed siebie, najpierw w kierunku Lipy, potem cały czas leśnymi ścieżkami przez Kochany i Gwizdów, aż do głównej drogi do Janowa Lubelskiego. Tutaj zajechałem nad zalew. O tej porze roku zdecydowanie mniej ludzi i nikt już nie myśli o kąpielach, ale po drodze spotkałem sporo biegaczy i rowerzystów, którzy też korzystali z pięknej pogody. Z Janowa ruszyłem prosto na Modliborzyce, a że było z wiatrem to 8 km przejechałem w błyskawicznym tempie. Postanowiłem to wykorzystać i zamiast skręcić na Zaklików, pojechałem prosto główną drogą prawie do samego Kraśnika. Przed miastem skręciłem w boczne drogi i pomału jechałem już w stronę domu.

Przed samym Zaklikowem stwierdziłem, że jeszcze mi mało i zdecydowanie wydłużyłem sobie wycieczkę choć już robiło się ciemno. Pojechałem przez Baraki i dalej lasem w kierunku Ireny. Na chwilę zatrzymałem się w lesie i tu nie wiadomo skąd pojawił się mały kociak, który przeraźliwie miauczał. Zrobiło mi się go szkoda i postanowiłem wrócić się kilka km do Baraków. Na początku bałem się jak go zabiorę, ale prawie całą drogę przesiedział na plecach, aż miałem zawrócić i zabrać go do siebie, bo byłby z niego niezły kolarz, ale miałem za daleko do Zaklikowa i było już zbyt późno podjechałem więc do pierwszego napotkanego domu i zostawiłem kociaka u jakiejś gospodyni, która ku mojemu zaskoczeniu bez problemu przygarnęła kociaka. Po tym szybko wróciłem się w kierunku Ireny, bo w lesie robiło się już naprawdę ciemno, a ja nie zabrałem świateł ponieważ takiej długiej wycieczki nie planowałem. Do domu dojechałem przed samym zmrokiem.


Rok 2014 zakończyłem solidną setką, a w całym roku przejechane ponad 10 tys. km z czego spora część po górach. Oby kolejny sezon był tak samo udany.





Stawy w Kochanach



Nad zalewem w Janowie Lubelskim





Postój w lesie i atak drapieżcy....




No i jak ja miałem go zostawić w lesie samego.
http://www.sports-tracker.com/workout/swiety87/54622dd3e4b04bbfca8d2ea5


Kategoria 100-150


Dane wyjazdu:
66.18 km 0.00 km teren
03:53 h 17.04 km/h:
Maks. pr.:40.00 km/h
Temperatura:20.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Coach

Jesienne kręcenie po lesie

Poniedziałek, 10 listopada 2014 · dodano: 25.02.2015 | Komentarze 0


Mamy długi weekend więc większą grupą ruszamy w Lasy Lipskie. Ze znajomymi ze Stalowej Mariuszem, Moniką i Darkiem umówiłem się przed Lipą przy rekonstrukcja dawnego przejścia granicznego.

Rano jeszcze chłodno, ale po dojechaniu na miejsce zrobiło się naprawdę ciepło. Po paru minutach dojeżdżają moi towarzysze. Im też jest juz gorąco, więc szybko zrzucają zbędne ciuchy. Po chwili ruszamy z powrotem na Lipę i Gielnię w kierunku Malińca, gdzie zatrzymujemy się przy wiacie położonej obok stawów. Tu mały posiłek, chwila odpoczynku i jedziemy dalej. Po chwili dobijamy w stronę maleńkiej osady Osówek, gdzie droga prowadzi wzdłuż stawów. Za Osówkiem kończy się asfalt i jedziemy chwilę droga leśną. Docieramy w końcu do Gwizdowa gdzie jest znów asfalt ale zaraz odbijamy znów w drogę leśną, która za jakiś kilometr przechodzi w dobrą drogę szutrową która jedziemy kilka km, aż do Kochan. W tej maleńkiej, prawie nie zamieszkanej osadzie zatrzymujemy się na krótki odpoczynek, potem jedziemy kilkaset metrów dalej aby zobaczyć cmentarz na którym pochowani są mieszkańcy tej wsi zamordowani przez hitlerowców podczas pacyfikacji Kochan, która mała miejsce w wrześniu 1942 roku. Potem wracamy do drogi szutrowej i jedziemy nią dalej aż do drogi Rzeczyca Długa-Lipa . Tu odbijamy na Goliszowiec, a potem już kilka km lasu i jesteśmy w Rzeczycy Długiej przy głównej drodze. Stalowowolscy :) skręcają w lewo, a ja w prawo na Zaklików.


Lipa...rekonstrukcja dawnego przejścia granicznego


Maliniec... przystanek pod wiatą


Maliniec..stawy


Kochany..pod starym dębem


Kochany..cmentarz ofiar pacyfikacji tej wsi








Kategoria 50-100


Dane wyjazdu:
62.36 km 0.00 km teren
03:10 h 19.69 km/h:
Maks. pr.:30.00 km/h
Temperatura:15.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Coach

W poszukiwaniu zaginionej osady

Czwartek, 6 listopada 2014 · dodano: 25.02.2015 | Komentarze 3


Dalej super pogoda, więc z Mariuszem ruszam w Lasy Lipskie na wycieczkę, której celem było odnalezienie ostatnich pamiątek po wsi której już nie ma, Brzozie Cesarskiej. 

Droga prowadzi cały czas lasem, parę miesięcy temu byłe w tych okolicach, ale i tak w pewnym momencie źle skręciliśmy i musieliśmy kawałek się wracać. Wreszcie docieramy do miejsca gdzie stoi pamiątkowy pomnik i krzyż upamiętniający tą wieś i inne historyczne wydarzenia, które się tu działy. Potem jeszcze napotykamy dwie kapliczki stojące w miejscu domostw. W końcu po kilkunastu km drogi szutrowej i leśnej wyjeżdżamy z lasu we wsi Antoniów. Tu zatrzymujemy się przy sklepie na mały posiłek a potem ruszamy przez Orzechów w stronę Pniowa gdzie chcieliśmy przedostać się promem przez San .

Jedziemy więc bocznymi drogami, aż w końcu drogi kończą się w polach, idziemy więc przez pola, aby dotrzeć do wału, który biegnie przy jakiejś  rzece i stawach. Wał jest dość zarośnięty, ale dało się jechać. Docieramy wreszcie znów do asfaltu i teraz już prosto do Pniowa nad San. Tu okazało się że San za płytki aby kursował prom ale można przepłynąć łódką. Wiec wsiadamy i płyniemy na druga stronę . Na środku rzeki czuć jak łódka trze dnem o piach, jak na tą porę roku jest naprawdę mało wody. Dopływamy, żegnamy się z miłym przewoźnikiem i jedziemy dalej. Zauważamy że po tej stronie Sany, wał jest od nie dawna remontowany i wyspany szutrem więc jedziemy wałem, po jakimś czasie jednak szuter się skończył, a zaczął piach który wysypano na wał. Momentami się prowadziło rowery a momentami jechało. Po 3 km zjeżdżamy z wału na asfalt i jedziemy dalej aż do mostu w Radomyślu. Stąd obaj mamy dokładnie 20 km do domów, z tym, że ja jadę na Zaklików, a Mariusz skręca na Stalową.

Spotkanie przy Złodziejce






Droga na Brzózę








Lans Mariusza :)

Promem ... wróć ... łódką na drugą stronę







Zdjęcia dzięki uprzejmości Mariusza, część tekstu również, poprawiłem błędy i zredagowałem, żeby jakoś się czytało. :P









Kategoria 50-100


Dane wyjazdu:
49.20 km 0.00 km teren
02:28 h 19.95 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:20.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Coach

Złota Jesień

Środa, 5 listopada 2014 · dodano: 25.02.2015 | Komentarze 0 Prawie 20 stopni pokazywał termometr w samo południe, więc trzeba było to wykorzystać na kręcenie
Kategoria 0-50


Dane wyjazdu:
55.15 km 0.00 km teren
02:30 h 22.06 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:15.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Coach

Niedzielna przejażdżka

Niedziela, 2 listopada 2014 · dodano: 25.02.2015 | Komentarze 0
Kategoria 50-100