Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Swiety z miasteczka Zaklików. Mam przejechane 42734.67 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.88 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Swiety.bikestats.pl
free counters
Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2012

Dystans całkowity:850.57 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:40:42
Średnia prędkość:20.90 km/h
Maksymalna prędkość:70.35 km/h
Liczba aktywności:13
Średnio na aktywność:65.43 km i 3h 07m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
10.17 km 0.00 km teren
00:29 h 21.04 km/h:
Maks. pr.:27.46 km/h
Temperatura:25.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Coach

Dzień 30/06/2012

Sobota, 30 czerwca 2012 · dodano: 05.07.2012 | Komentarze 0


Dane wyjazdu:
65.21 km 0.00 km teren
03:27 h 18.90 km/h:
Maks. pr.:47.90 km/h
Temperatura:25.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Coach

Młyny

Piątek, 29 czerwca 2012 · dodano: 02.07.2012 | Komentarze 0 Dzisiaj w samo południe umówiłem się z kolegą ze Stalowej. Pogoda ma rower super. Jechaliśmy prawie tą samą trasą, co parę dni temu, ale kilka nowych rzeczy udało się zobaczyć.


Na początek stary młyn, który z uporem mijaliśmy. Tym tym razem udało się go odnaleźć.





a tu ? rzeka z pierwszeństwem przepływu




W Gościeradowie byliśmy już kilka razy, ale po raz pierwszy udaliśmy się do Pałacu Prażmowskich i pod łuk triumfalny. Obie budowle pochodzą z XVIII wieku. Obok rozciąga się malowniczy park.




Gościeradów. Pałac Prażmowskich




Łuk triumfalny







Obok pałacu znajduję się również zabytkowy spichlerz






Kościół w Gościeradowie



Następnie ruszyliśmy na Łany do źródeł, tam cały czas trwają prace i widać postępy. Jak już skończą, będzie to fajne miejsce dla turystów, np, na ognisko idealne





I ostatnie miejsce, które odwiedziliśmy na trasie, młyn w Łążku Chwałowskim.











/widget
Kategoria 50-100, Rundki


Dane wyjazdu:
20.98 km 0.00 km teren
01:16 h 16.56 km/h:
Maks. pr.:39.69 km/h
Temperatura:23.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Coach

Noc 28/06/2012

Czwartek, 28 czerwca 2012 · dodano: 09.07.2012 | Komentarze 0 Znowu trochę kręcenia samym wieczorem.
Kategoria 0-50, Soft


Dane wyjazdu:
201.63 km 0.00 km teren
09:48 h 20.57 km/h:
Maks. pr.:70.35 km/h
Temperatura:25.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Coach

Ujazd - Krzyżtopór

Niedziela, 24 czerwca 2012 · dodano: 01.07.2012 | Komentarze 6 Niedziela, super pogoda, więc szkoda było tego nie wykorzystać. Pomysł wyprawy na początku sezonu podrzucił kolega z Krakowa ( pozdrawiam :)). Razem nie udało się go zrealizować w tym sezonie, ale na pewno będzie jeszcze okazja.

Celem były ruiny zamku w Krzyżtoporze, a po drodze kilka mniejszy ruin min. w Ossolinie i Konarach. W trasę wyjechałem sam z samego rana, dopiero w Stalowej dołączyło do mnie dwóch kolegów i już razem ruszyliśmy na Ujazd.

Pierwszy postój w Tarnobrzegu na promie, droga minęła bardzo szybko, ale wiadomo - w kupie raźniej, więc żadna ilość km nie jest straszna





Jeszcze przed Ujazdem w Klimontowie odbiliśmy na Ossolin - ruiny zamku, których za wiele nie pozostało, ale wyglądają efektownie. Ciekawa jest sam historia ich powstania, której raczej w opisach się nie znajdzie. Zamek wysadził sam właściciel Jerzy Ossoliński, gdy dowiedział się, że jego synowie planują go sprzedać za kilka skrzynek "napoju energetycznego".







Z Ossolina wróciliśmy z powrotem do Klimontowa i parę km przed Ujazdem skręciliśmy na Konary w poszukiwaniu kolejnych ruin. Teren bardzo pagórkowaty, więc jest gdzie się porządnie napocić. Po kilku km znaleźliśmy tablicę informacyjną i ruszyliśmy przez taką m. in. drogę.




tu drogi nie było w ogóle, więc trzeba było sobie radzić


Buszujący w zbożu :)

Dojechaliśmy na samo wzgórze - ruin ani śladu, ale za to widoki super.









Po kilkunastu minutach poszukiwań zrezygnowaliśmy, bo przed nami było jeszcze sporo km do przejechania. Jak się już później okazało byliśmy bardzo blisko, ale z ruin nie wiele już pozostało, a teraz jeszcze są gęsto zarośnięte, więc trzeba trochę się natrudzić.


Ruiny są podobno gdzieś w tym lasku



Ze wzgórza w Konarach zjechaliśmy bardzo stromym, krętym i długim zjazdem. Gdybyśmy wracali tą drogą, tym razem pod górę byłoby ciężko. Pokręciliśmy jeszcze trochę i w końcu dojechaliśmy do Ujazdu i zamku Krzyżtopór.

Ruiny zamku naprawdę robią wrażenie. Do dziś zachowało się prawie 90% murów. Zamek był zbudowany na planie kalendarza: 4 baszty - kwartały, 12 sal - miesiące, 52 pokoje - tygodnie, 365 okien - dni w roku.

















A tu jedno z ciekawszych miejsc, wieża w której sufit zrobiony ze szkła pełnił rolę akwarium. A na samym dole wypływało źródło, które zresztą istnieje do dziś.


Kiedyś patrząc w górę można było zobaczyć egzotyczne ryby.



Zwiedzanie tego zamku zajmuję nawet sporo czasu, jeśli chce się zobaczyć wszystko, my zrobiliśmy to w ekspresowym tempie. W drodze powrotnej odwiedziliśmy jeszcze pałac we Włostowie, a raczej to co z niego zostało.








Potem już ruszyliśmy prosto do domu, po drodze padł rekord zjazdu z górki, blisko 70 km/h, wrażenie niesamowite. Pobiłem też swój dzienny rekord, nie myślałem, że przejadę po płaskim tyle km, a tu się udało nawet w pagórkowatym terenie. Wyprawa naprawdę bardzo udana, było warto jechać tyle km, zobaczyć Krzyżtopór i przekroczyć kolejną granice swoich możliwości.
Kategoria 150<, Rundki


Dane wyjazdu:
68.00 km 0.00 km teren
03:30 h 19.43 km/h:
Maks. pr.:34.27 km/h
Temperatura:25.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Coach

Zalew - Janów Lubelski

Sobota, 23 czerwca 2012 · dodano: 28.06.2012 | Komentarze 3 Od wycieczki minął już prawie tydzień, ale dopiero teraz mogłem znaleźć chwilę żeby dodać wpis.


Nad zalew wybrałem się z kolegą, tempo bardzo rekreacyjne, ale nigdzie się nam nie śpieszyło. Pogoda nawet dopisała.


Dzisiaj zalew w Janowie to jeden wielki plac budowy. Od roku powstaje tu Zoom Natury - park rekreacji, który już za rok ma być gotowy i będzie chyba największą atrakcją Janowa. Na razie całkowicie skończony jest park linowy





z efektowną wieża widokową, z której można na linie przejechać na drugi brzeg lub jak kto woli wylądować na środku zalewu prosto w wodzie.









/widget
Kategoria Soft


Dane wyjazdu:
51.51 km 0.00 km teren
02:24 h 21.46 km/h:
Maks. pr.:43.09 km/h
Temperatura:22.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Coach

Night 20/06/2012

Środa, 20 czerwca 2012 · dodano: 25.06.2012 | Komentarze 0 W końcu udało przejechać się samym wieczorem. Do tej pory przeszkadzały, albo burze, albo mecze. Temperatura po zachodzie cały czas utrzymywała się w okolicach 20 stopni, więc jechało się genialnie.

Koniecznie muszę kupić jakieś lepsze światło, bo to które mam teraz to straszna lipa i ledwie co oświetla drogę.
Kategoria Soft


Dane wyjazdu:
13.39 km 0.00 km teren
00:30 h 26.78 km/h:
Maks. pr.:28.66 km/h
Temperatura:24.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Coach

Daily 18/06/2012

Poniedziałek, 18 czerwca 2012 · dodano: 25.06.2012 | Komentarze 0 Dzisiaj na rower czasu zbyt wiele nie miałem, ale po pracowitej niedzieli to nawet lepiej. Najważniejsze, że forma ciągle rośnie i przy dobrej pogodzie można planować dalsze wypady.


Dane wyjazdu:
125.43 km 0.00 km teren
06:00 h 20.91 km/h:
Maks. pr.:47.00 km/h
Temperatura:35.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Coach

Sandomierz- Rezerwat Góry Pieprzowe

Niedziela, 17 czerwca 2012 · dodano: 21.06.2012 | Komentarze 6 Dzisiaj miała być zupełnie inna i o wiele dłuższa trasa, ale żeby ją pokonać konieczna była przeprawa promem, a te ostatnio nie kursują na Wiśle, bo poziom wody po ostatnich ulewach podniósł się i bardzo powoli opada. Jedynym wyjściem było więc udanie się na któryś z mostów. Ja wybrałem ten w Annoplu:




Przy moście znalazłem trochę starszą wersje Kellysa, właściciela ani śladu.


Kelllys Old school



A tu potwierdzenie, że dzisiaj promy nie kursowały.


Prom w Zawichoście


Tu już kościół w Dwikozach, trochę trzeba się napocić żeby wejść na górę, szczególnie przy takim upale.




Pomnik nieopodal kościoła.





Do Sandomierza było już bardzo blisko, ale trzeba było pokonać jeszcze jeden mały podjazd. Do tej pory, to tutaj osiągałem największe prędkości na zjeździe, ale teraz pierwszy raz miałem okazje podjeżdżać pod górę. Przy takim upale było to strasznie męczące, na samej górze dosłownie lało się ze mnie.



Później musiałem już tylko znaleźć drogę do rezerwatu Góry Pieprzowe, a to jeżeli nie ma się mapy, albo GPS-u to ciężkie zadanie bo dojazd jest słabo oznaczony. Ale w końcu udaje się, a widoki rekompensują wszystko.
















Zdjęcia może tego nie oddają, ale widok z góry na Sandomierz i Wisłę robi wrażenie. I nie chce się stamtąd ruszać, no ale w końcu trzeba. Ruszyłem w kierunku centrum do Bramy Opatowskiej, gdzie miałem spotkać się z kolegami ze Stalowej, którzy też wracali z wyprawy przez Sandomierz.
Na ul. Podmiejskiej czekał na mnie niezbyt przyjemny zjazd, a potem już ul. Działkowców, aż pod zamek, tu oczywiście standardowo już fotka.


Ulica Podmiejska


Zamek

Browarną podjechałem pod samą Bramę, na rynku spotkałem znajomych, których odnalazłem nie bez trudu, bo przy takiej pogodzie Sandomierz jak zwykle przeżywa oblężenie turystów. Posiedzieliśmy trochę przy Ratuszu i razem ruszyliśmy w drogę powrotną w kierunku Radomyśla nad Sanem.
Dzisiaj było trochę za gorąco na dalszą wyprawę, więc na jedno to dobrze, że prom był nieczynny. Teraz trzeba wykorzystać najdłuższe dni w roku i jeśli tylko pogoda dopisze ruszyć gdzieś dalej.


/widget


Dane wyjazdu:
88.28 km 0.00 km teren
04:17 h 20.61 km/h:
Maks. pr.:45.10 km/h
Temperatura:30.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Coach

Po źródełkach

Sobota, 16 czerwca 2012 · dodano: 20.06.2012 | Komentarze 1 Dzisiaj przyłączyłem się do kolegi ze Stalowej, który wybrał się w moje strony. Celem wyprawy było znalezienie kilku miejsc na trasie, więc nie obyło się bez błądzenia i intensywnych poszukiwań. Przez to też wycieczka trochę się wydłużyła.
Na koniec mieliśmy dojechać na Rowerowy Rajd Papieski, który akurat tego dnia był organizowany w Radomyślu nad Sanem, ale niestety nie udało się dojechać na czas, a szkoda. Impreza zgromadziła ok. 1000 cyklistów, więc w tym regionie to chyba jak na razie rekord.
Ale wracając do naszej wyprawy, to zaczęliśmy od znalezienia okolicznych źródełek, najpierw w Zdziechowicach, a potem Węglinie.



Źródełka w Zdziechowicach


Stamtąd wypływają


Parę km dalej można znaleźć kolejne


Źródełka w Węglinie


To nie jedyne w okolicy, jest ich tutaj sporo, ale do tych najłatwiej trafić. Dalej bocznymi drogami ruszyliśmy w stronę Gościeradowa. Po drodze kolejny punkt wyprawy mogiła nieznanych żołnierzy, poległych w 1915 roku.




Przy drodze do Gościeradowa trafiliśmy na niemiecki bunkier z II wojny światowej.






W okolicy tylko ten został ukończony. A przetrwał, dlatego, że jego wysadzenie spowodowałoby uszkodzenie oddalonego o 500 m kościoła. Dziś stanowi jedną z atrakcji turystycznych.


Kościół w Gościeradowie

Parę km za Gościeradowem dojechaliśmy do wsi Łany, tu z pomocą okolicznych mieszkańców znaleźliśmy źródełka, te już znacznie większe od poprzednich. Wypływają stąd:



i bezpośrednio spod ziemi, woda jest lodowata.







Dla turystów dach nad głową tez się znajdzie:




A tu rowery na wypasie




Później już do domu kilkanaście km, jedyną atrakcją na dalszej tarasie był sklep. Dzisiaj słabo się przygotowałem myśląc, że zrobię tylko parę km , więc ten sklep można powiedzieć mnie uratował.
Jak pisałem wcześniej, spóźniliśmy się trochę na Rajd, ale jeszcze na 100% będzie okazja, bo przy takiej frekwencji kolejne rowerowe wydarzenia w okolicy to tylko kwestia czasu.


Dane wyjazdu:
104.67 km 0.00 km teren
04:52 h 21.51 km/h:
Maks. pr.:41.29 km/h
Temperatura:23.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Coach

Ujście Sanu (Szczytniki)

Niedziela, 10 czerwca 2012 · dodano: 14.06.2012 | Komentarze 2 Wycieczka stała pod dużym znakiem zapytania, ze względu na pogodę. Dopiero rano można było zdecydować się czy warto gdzieś dalej się wybrać.

Jak się później okazało, prognozy były na wyrost. Ciemne chmury krążyły nad głowami, ale nawet kropla nie spadła.

Od Radomyśla jechałem w towarzystwie kolegi ze Stalowej (MarcoBiker - pozdro). Celem wyprawy było ujście Sanu do Wisły. Żeby skrócić trochę trasę, pojechaliśmy wzdłuż wału na most kolejowy.



Później już prawie cały czas asfaltem po okolicznych wsiach. Warto mieć przy sobie GPS albo mapę bo łatwo można pomylić drogę. Po dojechaniu do wału znaleźliśmy "ścieżkę", raczej mało uczęszczaną, więc kawałek rowery musieliśmy holować.

Od niedawna na tym terenie ustanowiono rezerwat przyrody, który ciągnie się w górę Wisły, aż do Zawichostu. A tam gdzieś San wpada do Wisły :) :



Przy okazji kolega znalazł kesza, który trzeba przyznać był solidnie ukryty i trochę trzeba było się naszukać.

Dalej zostało tylko znalezienie wyjazdu na główną drogę i prosta na prom do Zawichostu.






Droga powrotna przez Borów i Radomyśl dała nam trochę w kość, bo co cały czas mieliśmy w mordęwind, dlatego zrezygnowaliśmy z pomysłu, żeby podjechać do ujścia, tym razem z przeciwległej strony.

Rozstaliśmy się w Dąbrowie Rzeczyckiej, ostatnie km do domu już z wiatrem. Wyprawa bardzo udana.

/widget