Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Swiety z miasteczka Zaklików. Mam przejechane 42734.67 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.88 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Swiety.bikestats.pl
free counters
Wpisy archiwalne w kategorii

Mazury 2014

Dystans całkowity:1323.55 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:73:21
Średnia prędkość:18.04 km/h
Maksymalna prędkość:40.00 km/h
Liczba aktywności:11
Średnio na aktywność:120.32 km i 6h 40m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
151.80 km 0.00 km teren
07:00 h 21.69 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Coach

Mazury dzień XI Stężyca-Zaklików

Niedziela, 10 sierpnia 2014 · dodano: 16.06.2015 | Komentarze 0

No i ostatni dzień naszej wyprawy na Mazury. Moja jak do tej pory przygoda życia, Andrzeja, no czy Andrzeja to bym się zastanawiał :P

Prosta droga do domu, przez Puławy, Kazimierz Dolny i cały czas wzdłuż Wisły, aż do Annopola. Z Andrzejem rozstaliśmy się dopiero w Radomyślu nad Sanem. Tam zjedliśmy sławne już lody :) Powiem tylko tak, lodów tam spożywać nie polecam :)

Łącznie przejechaliśmy ponad 1300 km, od pierwszego dnia było ciekawie, głównie wrażeń dostarczały gwałtowne burze i nieznośny upał, ale ze wszystkim poradziliśmy sobie w miarę dobrze. Spotkaliśmy na swojej drodze bardzo wielu ludzi, niezwykle sympatycznych, życzliwych, którzy nas gościli w sowich domach, pomagali znaleźć drogę lub po prostu dotrzymywali nam towarzystwa. Spontaniczne wyprawy, to jest właśnie to, jedziesz i wiesz tylko, że przed siebie. Szlaki przetarte teraz można już myśleć o czymś więcej i tak małymi krokami dojedziemy w końcu gdzieś na koniec świata.



























Kategoria 100-150, Mazury 2014


Dane wyjazdu:
152.00 km 0.00 km teren
07:00 h 21.71 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Coach

Mazury dzień X Serock-Stężyca

Sobota, 9 sierpnia 2014 · dodano: 16.06.2015 | Komentarze 0 Dzisiaj zwiedzamy stolyce. Z Serocka mamy bardzo blisko, więc do centrum Warszawy dojeżdżamy z samego rana. Tutaj oczywiście kilka minut na zdjęcia i zwiedzanie i ruszamy wzdłuż Wisły, w kierunku Puław. Po drodze już tyle przygód nie ma co na Mazurach, jedynie guma złapana na samym początku no i znowu upał. Obaj byliśmy już też trochę zmęczeni podróżą, dlatego szacunek dla tych, którzy porywają się na dłuższe wyprawy, bo wcale to takie proste nie jest. Ostatnim naszym przystankiem w drodze do domu była Stężyca przed Puławami. Jutro niedziela, wieczorem będziemy już w domach































Kategoria Mazury 2014


Dane wyjazdu:
32.30 km 0.00 km teren
02:00 h 16.15 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Coach

Mazury dzień IX Serock-Zegrz-Serock

Piątek, 8 sierpnia 2014 · dodano: 16.06.2015 | Komentarze 0 Rano nie było szans żeby ruszyć bo tak lało, więc mieliśmy przymusowy przystanek w podróży. Ale może to i dobrze bo chociaż odpoczęliśmy trochę, tzn Andrzej odpoczął, bo ja nie wytrzymałem i jak tylko przestało padać, ruszyłem zwiedzać okolice, a konkretnie zalew zegrzyński, a w drodze powrotnej pokręciłem się trochę po Serocku. Na nocleg dojechałem jak już było zupełnie ciemno. Na jutro prognozy były dobre, więc dalej w drogę, a dom już bardzo blisko.



































Kategoria Mazury 2014


Dane wyjazdu:
182.27 km 0.00 km teren
10:00 h 18.23 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Coach

Mazury dzień VIII Grunwald-Serock

Czwartek, 7 sierpnia 2014 · dodano: 15.06.2015 | Komentarze 0

Dzisiaj wstałem dużo wcześniej od Andrzeja, żeby przejść się jeszcze raz po polach Grunwaldu, bo potem nie było by już pewnie czasu. I naprawdę było warto, bo o tej porze rzadko kto może zwiedzać takie miejsce. Niebo było lekko zachmurzone i wschodu słońca nie było widać, ale nad polami unosiła się delikatna mgła, która dodawał całego uroku. Naprawdę ciary przechodziły jak pomyśleć co działo się w tym miejscu kilkaset lat temu.

Jak już wróciłem do amfiteatru, Andrzej już pomału się pakował, szybkie śniadanie i ruszaliśmy dalej na południe w kierunku domu. Grunwald był ostatnim chyba najważniejszym miejsce na którym bardzo nam zależało podczas tej wyprawy. W trakcie pojawiły się też plany żeby ruszyć na północ i do morza, a nawet na hel, ale stwierdziliśmy, że nie ma wszystko naraz i zrealizujemy te plany kiedy indziej.

Ruszamy więc przez Działdowo, do Mławy, gdzie robimy przerwę na drugie śniadanie i dalej na Ciechanów i Nasielsk. Po drodze  nie ma już bardzo co zwiedzać, mamy wiatr w plecy i zero górek, więc dzisiaj kilometry łykaliśmy błyskawicznie. Dojechaliśmy, aż pod Warszawę. Zrobiliśmy ponad 180 km, więc z sakwami to dosyć sporo, mogliśmy zatrzymać się wcześniej, ale chcieliśmy być jak najbliżej domu, po pogoda w najbliższych godzinach miała się popsuć. Tak dojechaliśmy do Serocka, trochę późno bo już się ściemniało i to już standard, ze zbliżały się wieczorne burze, a my nie mieliśmy jeszcze noclegu. Co prawda znaleźliśmy jakiś kamping, ale był tak obleśny, że pojechałem szukać innego. Udało się zamelinować w motelu przy stacji benzynowej, dopiero jak już zapłaciliśmy okazało się ze nie jest tu lepiej, w pokoju setki pająków na ścianach w oknach na suficie, dosłownie wszędzie, zresztą cały motel był nimi oblepiony.
Więc pierwsze za co się zabraliśmy to wybijanie ich, a ani Andrzej ani ja za pająkami nie przepadami.

W końcu ogarnęliśmy pokój i można było się rozpakować. Po wszystkim tak źle już to nie wyglądał i dobrze, bo jak się okazało musieliśmy zostać tutaj jeszcze na jedną noc.






























Kategoria Mazury 2014


Dane wyjazdu:
104.55 km 0.00 km teren
06:00 h 17.43 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Coach

Mazury dzień VII Kawęczyn k Mrągowa-Grunwald

Środa, 6 sierpnia 2014 · dodano: 14.06.2015 | Komentarze 0

Wczoraj przeszły gwałtowne burze, a dzisiaj trochę się ochłodziło, a przede wszystkim zachmurzyło. Ale nie zapowiadało się, że będzie padać. Wprawy w składaniu namiotów już mieliśmy, więc poszło szybko. Pożegnaliśmy się z całą rodziną i ruszyliśmy na Grunwald. W Pasymiu zrobiliśmy mały przystanek na drugie śniadanie, a potem już główną do Jedwabnego i drogą krajową do Olsztynka. Po drodze nie było za wiele do zwiedzania, więc też bez potrzeby nie zatrzymywaliśmy się. Z Olsztynka do Grunwaldu był już tylko rzut beretem, dojechaliśmy już późnym popołudniem, ale udało się jeszcze zwiedzić pola Grunwaldu przed wieczorem. Potem dopiero zaczęliśmy myśleć o noclegu, najpierw planowaliśmy rozbić się gdzieś na polu bitwy :), ale przez zupełny przypadek, dogadaliśmy się z dziewczyną, której chłopak opiekuje się tutejszym amfiteatrem, który udostępniany jest głównie podczas rekonstrukcji bitwy. Musieliśmy na niego trochę poczekać, ale było warto, prysznice, ciepła woda, tylko łóżek brak, ale do tego przywykliśmy. Warunki naprawdę super, a nocleg na polach Grunwaldu to naprawdę wyjątkowa sprawa. Tak minął kolejny dzień naszej tułaczki i niestety teraz pozostało już tylko wracać do domu. Zwiedziliśmy część Mazur, a tę część wyprawy zakończyliśmy nocując obok tak wyjątkowego miejsca, jakim są pola Grunwaldu. Już do tego momentu można było powiedzieć, że była to przygoda życia :)




































Kategoria 100-150, Mazury 2014


Dane wyjazdu:
91.64 km 0.00 km teren
06:00 h 15.27 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Coach

Mazury dzień VI J. Dejguny - Kawęczyn k Mrągowa

Wtorek, 5 sierpnia 2014 · dodano: 13.06.2015 | Komentarze 0
Wstaliśmy trochę wcześniej od naszych kolegów Czechów, niektórzy z nich spali w samochodach, niektórzy pod namiotem a inni pod chmurką, ale noc była bardzo ciepła. Rano jeszcze trochę z nimi trochę pogadaliśmy choć wcale nie było łatwo się dogadać, a wydawałoby się ze podobne języki, ale na szczęście, jedyna dziewczyna, która z nimi jechała mówiła trochę po angielsku. Namówiliśmy ich też na odwiedzenie Wilczego Szańca, który był oddalony tylko o kilka km. Zrobiliśmy sobie z nimi pamiątkowe zdjęcie i w drogę.

Po paru km dogonili nas swoimi trabantami przy domu miejscowego rzeźbiarza. Miejsce wyjątkowe, bo praktycznie każdy kto jedzie na Wilczy Szaniec zatrzymuje się tu i pyta o drogę, dlatego artysta przygotował specjalną tablicę, na której mogą wpisywać się takie świry jak my. Czechów spotkaliśmy potem jeszcze raz, już na miejscu. My zaczynaliśmy zwiedzać Szaniec, a oni już wracali.

Cały kompleks jest ogromny więc trochę zeszło z jego obejściem, ale warto było tu przyjechać, jedno z miejsc, które na pewno na zawsze zapadnie w pamięć. Potem pojechaliśmy przez Kętrzyna, Świętą Lipką do Mrągowa i dalej ile się dało na zachód, bo do wieczora mieliśmy jeszcze kupę czasu. Zatrzymała nas dopiero burza, dlatego tym razem nie na dziko, ale rozbiliśmy się na czyimś podwórku. Przed burzą pomogliśmy jeszcze zrzucić całą przyczepę zboża, za co cała rodzina była nam bardzo wdzięczna.
Za nim przeszła burza zdąrzylismy się wykąpać i zjeść kolacje z domownikami. Po burzy już wróciliśmy do swoich namiotów, żeby się wyspać, bo jutro przed nami można powiedzieć, główny cel wyprawy - Grunwald.
















































Kategoria 0-50, Mazury 2014


Dane wyjazdu:
94.95 km 0.00 km teren
07:00 h 13.56 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Coach

Mazury dzień V Spychów - J. Dejguny

Poniedziałek, 4 sierpnia 2014 · dodano: 13.06.2015 | Komentarze 0
Byliśmy już na Mazurach, więc nigdzie nam się nie spieszyło, nie musieliśmy nigdzie gonić. Ale dzisiaj i tak wstaliśmy wcześniej. Nad jeziorem już zdążył rozłożyć się poznany wczoraj kolega Mirek ze swoimi wędkami. Czas minął bardzo szybko, bo trochę gadaliśmy, a w międzyczasie składaliśmy cały majdan. Dzisiaj znowu miał być upał, więc nastawiliśmy się na małą ilość km i zwiedzanie.

Ze Spychowa ruszyliśmy przez jakąś mieścine o nazwie Zgon, aż do Mikołajek, tutaj chwila na zwiedzanie. Potem gdzieś za Mikołajkami stanęliśmy nad jakimś jeziorem, żeby się trochę ochłodzić. Kolejnym przystankiem na trasie było już Giżycko, gdzie zeszło nam trochę dłużej, bo zwadziliśmy twierdzę Boyen i samo Giżycko.
Na niebie zaczęły pojawiać się groźne chmury, dlatego musieliśmy już zacząć szukać noclegu. Okazało się, że dzisiaj to nie będzie łatwe, przejechaliśmy sporo km i nie znaleźliśmy odpowiedniego miejsca, w końcu z pomocą miejscowych, trafiliśmy na położone w głuszy jezioro Dejguny. Jeszcze kilka osób się tam kręciło, ale już zbierali się do domów.

Ku naszemu zaskoczeniu samym wieczorem, kiedy rozłożyliśmy już namioty, nad jezioro podjechały dwa czerwone trabanty. Okazało się, że to nasi sąsiedzi - Czesi, jechali wzdłuż wschodniej granicy, aż do Wilna i potem zachodnią ścianą do domu.

















:)


















Kategoria 50-100, Mazury 2014


Dane wyjazdu:
113.99 km 0.00 km teren
07:00 h 16.28 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Coach

Mazury dzień IV Łaziska - Spychów

Niedziela, 3 sierpnia 2014 · dodano: 13.06.2015 | Komentarze 0


Nasi nowi koledzy balowali jeszcze długo, więc kiedy wstaliśmy to sapali. Okazało się że w ruch w nocy poszły też nasze rowery, bo niestety nie spięliśmy ich, a wiadomo, ze po alkoholu się rożne pomysły ma :) Na szczęście  nic wielkiego się im nie stało, tylko troche trzeba było naprostować to i owo :) Ale i tak chłopaków z Nowego Sącza będziemy miło wspominali.

Wyruszamy z Łazisk koło 8:00, szlakiem różowych latarni :) ale nie tych holenderskich. Bocznymi drogami w upale dowlekliśmy się do Szczytna. Tutaj najpierw zwiedziliśmy Szczytno min. pomnik Klenczona i ruiny zamku, a potem pojechaliśmy zjeść jakiś obiad.

Upał był straszny, ale ruszyliśmy dalej w drogę, choćby parę km. Ale już za Szczytnem pomału zaczęliśmy rozglądać się za noclegiem.
Kiedy dojechaliśmy do Spychowa i zobaczylismy tamte jeziora od razu wiedzieliśmy, gdzie tym razem spędzimy noc. Znaleźliśmy spokojne miejsce nad brzegiem jeziora, chwilę odpoczęliśmy, ja pojechałem zrobić zakupy, a Andrzej zajął się namiotami. Wieczorem kąpiel w jeziorze, co po takim upalnym dniu było super uczuciem. Standardowo rozpaliliśmy ognisko, po kolacji jeszcze trochę posiedzieliśmy. Mieliśmy nawet gości, nomen omen też z Nowego Sącza, ale to nie byli chłopaki z ostatniego noclegu,  na szczęście :P   :)   Jeden Pan zapowiedział się, że z samego rana przyjdzie łowić tu ryby, także śniadanie już zamówione było :)



Szlak różowych latarni

Kościół w Wielbarku, chyba nieczynny



To już można powiedzieć Mazury






Ktoś poznaje tego gościa?


Pierdole... dalej nie jadę

Po tylu kuflowych też Wam by się nie chciało :P



Jesteśmy już w mieście Juranda, Spychowie



Wieczorna kąpiel

i ognicho, pokoje już gotowe
Kategoria Mazury 2014


Dane wyjazdu:
88.31 km 0.00 km teren
05:00 h 17.66 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Coach

Mazury dzień III Wyszków - Łaziska

Sobota, 2 sierpnia 2014 · dodano: 14.05.2015 | Komentarze 0

W końcu biorę się za wpisy z Mazur. Wyprawa na początku sierpnia 2014 roku, ale nie mogłem się jakoś do tego zabrać, mam nadzieję, że teraz skończę wpisy z Mazur i tym samym z całego roku.

Narazie udało się zrobić wpisy z dwóch dni, teraz pora na 3....


Do tej pory jedna noc spędzona u przemiłych Państwa w Żelechowie oraz nad brzegiem rzeki Bug pod namiotem w Wyszkowie.

No właśnie ostatni wpis skończyłem tym, że nawet dziki nas nie obudziły. I rzeczywiście kiedy rano wstaliśmy, ziemia koło naszego ogniska był dookoła zryta właśnie przez te zwierzątka, ale do namiotu nie odwarzyły się podejść.

Wstaliśmy o 7:00, nawet wyspani pomimo harcerskich warunków. Dookoła pochmurno, ale w nocy nic nie padało, chociaż w nocy ostro się błyskało.Trzeba było zacząć się zbierać, bo co jak co, ale ze zlożeniem tego całego majdanu trochę schodzi, a jeszcze ściadanie, także 2 godziny wyjęte z życia.

Póżno wyjechalismy z Wyszkowa, ale nigdzie nam sie nie śpieszyło. Ruszyliśmy dalej przed siebie, w kierunku miejscowości Różan. Cały czas trzymalismy się bocznych dróg, a z pomocą tubylców trafilismy na prom, który znacznie skrócił nam drogę. Tak dojechaliśmy do Krasnosielca. Tutaj  zczęliśmy się zastanawiać, czy jechać dalej czy szukać noclegu, bo było jeszcze wcześnie. Ale najpierw chcielismy zjesc jakis dobry obiad. Zapytalismy gosci którzy stawiali reklamy, gdzie można tanio i dobrze zjeść. Polecili nam agroturystyke w której sami sie zatrzymali, oddaloną o jakieś 3 km stąd. Pojechaliśmy.
Obiad był bardzo dobry, więc postanowiliśmy zostać tutaj na noc :)

Rozłożyliśmy się w pokojach i pojechalismy do Krasnosielca na zakupy. Po powrocie spotkani wcześniej panowie już grillowali w ogórdku. Zaprosili nas na karkówke z grilla i coś do picia, także kolacje mieliśmy z głowy. Okazało się, ze chłopaki są z Nowego Sącza. Posiedzieliśmy trochę z nimi, ale trzeba było w kocu się kłaść, bo chłopaki przy niedzieli będą odpoczywać, a my będziemy kręcić. Jak się potem okazało impreza potem była ostra :)





Pobudka

Kawka herbatka z rana musi być


Most w Wyszkowie





Skrótem przez prom, tak nadrobilibyśmy sporo km



Pomnik w Różnie









Ale nie ten roztoczański


W Łaziskach na noclegu




Kategoria 50-100, Mazury 2014


Dane wyjazdu:
141.08 km 0.00 km teren
07:52 h 17.93 km/h:
Maks. pr.:40.00 km/h
Temperatura:35.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Coach

Mazury 2014 Dzień II

Piątek, 1 sierpnia 2014 · dodano: 01.10.2014 | Komentarze 1

Pobyt u Państwa Duda, będziemy wspominać jeszcze chyba przez długie lata. Z taką gościnnością się jeszcze nie spotkałem :) Aż żal było odjeżdżać, ale przed nami jeszcze kawał drogi na Mazury, więc ruszamy z samego rana. Wcześniej zjedliśmy z całą rodziną śniadanie. Potem pożegnali nas równie serdecznie jak przyjęli, nawet dzieci sąsiadów przybiegły, żeby zobaczyć dwóch dziwaków na rowerach :)

Z Żelechowa pojechaliśmy na Stoczek Łukawski, a stamtąd  bocznymi drogami dotarliśmy do małej miejscowości Jeruzal, znanej bardziej jako Wilkowyje. Trochę odpoczęliśmy na słynnej ławeczce, a potem zwiedziliśmy miasteczko. Spotkaliśmy też ekipę filmową, która kręciła zdjęcia w tamtejszej szkole.

Dalej przejechaliśmy przez Kałuszyn i cały czas na północ w stronę Łochowa. Jechało się super bo choć trochę duszno to nie było takiego upału jak wczoraj. Do tego jechaliśmy bocznymi drogami, praktycznie z dala od większych miejscowości. Jedyny minus to taki, że ciężko było znaleźć jakiś sklep, nie mówiąc już o zajeździe, a w brzuchach burczało :) Dopiero pod Łochowem udało się trafić na jakiś przydrożny bar.

Robiło się już dosyć późno, ale postanowiliśmy, że dojedziemy dzisiaj do Wyszkowa na Bugiem. Parę kilometrów przed miastem skręciliśmy w leśną ścieżkę, która prowadzić miała do gajówki, niestety nic tam nie znaleźliśmy i wróciliśmy się z powrotem na główną drogę. W mieście Andrzej zasięgną trochę języka i dzięki temu trafiliśmy nad sam brzeg rzeki Bug w sam środek jakiejś głuszy.
Andrzej zajął się rozbijaniem namiotów,  a ja pojechałem po zakupy.

Udało się rozbić namioty przed zmierzchem i mogliśmy zająć się kolacją. Nocleg nad rzeką w namiotach, więc nie mogło obyć się bez ogniska. Suche drewno udało się dostać od faceta, który mieszkał kilkaset metrów od naszego obozowiska. Komary gryzły strasznie i żadne środki nie pomagały, ale po kliku minutach człowiek już przywykł do ukąszeń, dopiero jak rozpaliliśmy ognisko to  zniknęły.  

Po kolacji trzeba było się kłaść, bo rano pobudka.  W namiocie była straszna wilgoć, więc odsłoniliśmy wszystkie wejścia. Po drugiej stronie rzeki było widać, że się błyska, ale byliśmy tak zmęczeni, że ani burza, ani nawet dziki by nas nie obudziły ...





Kościół w Wilkowyjach, tzn. w Jeruzalu






Plebania


W kościele już byliśmy, to teraz .....


Serialowe miasteczko przyciąga sporo turystów





Samochody ekipy filmowej




Aaa ... dalej wąskotorówka :), co będziemy się męczyć




Rynek w Kałuszynie




Nocleg na rzeką


Oczywiście ognicho (Mariusz... bezalkoholowe odziwo :))


Kategoria 100-150, Mazury 2014