Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Swiety z miasteczka Zaklików. Mam przejechane 42734.67 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.88 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Swiety.bikestats.pl
free counters
Dane wyjazdu:
140.94 km 0.00 km teren
07:07 h 19.80 km/h:
Maks. pr.:63.94 km/h
Temperatura:25.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Coach

Lubelskie dzień III

Poniedziałek, 26 maja 2014 · dodano: 29.05.2014 | Komentarze 2

Dzisiaj niestety już wracamy, ale wypad choć krótki to już teraz można powiedzieć, że udany.
Po burzach zrobiło się chłodniej i trochę się zachmurzyło, więc trzeba było ubrać się cieplej.


Najpierw pojechaliśmy do Kazimierza Dolnego, bocznymi mało ruchliwymi drogami, jakieś 20 km. Dzisiaj poniedziałek, więc Kazimierz oblężenie przeżył wczoraj, dlatego właśnie zrezygnowaliśmy ze zwiedzania tego miasteczka w niedzielę. Teraz spokojnie objechaliśmy rynek, tutaj kilka zdjęć i pojechaliśmy nad Wisłę.

Na ulicach pełno ekip sprzątających piach z ulic naniesiony przez wczorajsze nawałnice.

Z Kazimierz pojechaliśmy wałem wzdłuż Wisły na Męćmierz, żeby ominąć spory podjazd. Ale do końca nie uniknęliśmy wspinaczki, czekała na nas bardzo stroma, ale o wiele krótsza górka. Momentami czułem jakby podnosiło rower do góry. Daliśmy rade.

Potem już cały czas asfaltem. Andrzej obrał taką trasę, żeby było do domu już z górki. Zdarzały się małe podjazdy, ale faktycznie więcej było jazdy w dół. Pojechaliśmy wzdłuż Wisły do Wilkowa potem na Zakrzów, gdzie zrobiliśmy postój na kawę. Dalej Józefów nad Wisłą i suprise. Przed nami robi się ciemno i to nie efekt wczorajszego grilla J tylko nadchodzącej burzy. Ale jedziemy jej naprzeciw.
Intuicja Andrzeja mówiła, że w Bliskowicach zacznie padać, no i parę metrów przed tablicą zaczyna kropić J. Pojechaliśmy jeszcze kawałek i zatrzymaliśmy się na przystanku, zaczęło porządnie padać.

Siedzieliśmy tam prawie godzinę, aż się trochę przejaśniło. W końcu ruszyliśmy po zalanym asfalcie do Annopola. Tam już było prawie sucho i można było zdjąć przeciwdeszczowe ciuchy.

Wyszło słońce i znowu jechało się super. Po kilku minutach temperatura znowu zaczęła rosnąć i zrobiło się parno, a na horyzoncie widać było kolejne chmury.

Jechało się całkiem całkiem bo nawet z wiatrem momentami. Tak dojechaliśmy do Radomyśla, czyli miejsca gdzie spotkaliśmy się w sobotę. Jeszcze coś zjedliśmy i potem Mariusz pojechał na Stalową, Andrzej na Sandomierz, a ja od Zaklikowa.


Wypad spontaniczny, ale przez to chyba udany. Trzeba wykorzystywać każdą chwilę kiedy zrobi się tylko ładniej. Prognozy były nie ciekawe, ale teraz wiem, że nie ma co na nie patrzeć ( co nie Andrzej), bo czy deszcz, czy burza, czy upał liczy się tylko dobre towarzystwo. Dzięki


Piesy nas żegnają




Kazimierz




















Zakrzów - kawa :)






Szama w Józefowie






Burza przed nami






 I drań Medzie oblał, ale Mariusz się zemścił :)


Ostatni wspólny postój w Radomyślu


Kategoria 100-150



Komentarze
Swiety
| 22:46 wtorek, 3 czerwca 2014 | linkuj moze sie znowu gdzies na trasie spotkamy :)
andjas
| 16:47 niedziela, 1 czerwca 2014 | linkuj Fajna wycieczka. Część wymienionych miejscowości zamierzam odwiedzić podczas kontynuacji zeszłorocznej wyprawy. Skorzystam z opisów. Pozdrawiam !
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!