Info

Więcej o mnie.






Moje bajki
Wykres roczny

Arhiwum bloga
- 2015, Grudzień2 - 0
- 2015, Sierpień18 - 2
- 2015, Lipiec17 - 12
- 2015, Czerwiec21 - 6
- 2015, Maj22 - 2
- 2015, Kwiecień12 - 0
- 2015, Marzec11 - 0
- 2015, Luty2 - 0
- 2014, Listopad5 - 6
- 2014, Październik14 - 0
- 2014, Wrzesień7 - 0
- 2014, Sierpień17 - 1
- 2014, Lipiec16 - 20
- 2014, Czerwiec17 - 3
- 2014, Maj17 - 18
- 2014, Kwiecień17 - 13
- 2014, Marzec11 - 2
- 2014, Luty6 - 0
- 2014, Styczeń2 - 0
- 2013, Grudzień2 - 0
- 2013, Listopad2 - 4
- 2013, Wrzesień6 - 0
- 2013, Sierpień14 - 2
- 2013, Lipiec21 - 21
- 2013, Czerwiec19 - 11
- 2013, Maj19 - 27
- 2013, Kwiecień7 - 17
- 2012, Październik6 - 5
- 2012, Wrzesień12 - 22
- 2012, Sierpień23 - 24
- 2012, Lipiec21 - 33
- 2012, Czerwiec13 - 18
- 2012, Maj15 - 2
- 2012, Kwiecień7 - 8
- 2011, Listopad2 - 2
- 2011, Październik4 - 9
- 2011, Wrzesień15 - 20
- 2011, Sierpień21 - 22
- 2011, Lipiec12 - 14
- 2011, Czerwiec13 - 11
- 2011, Maj3 - 0

Dane wyjazdu:
635.00 km
0.00 km teren
32:00 h
19.84 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Coach
Maraton z podkarpacia nad morze
Piątek, 3 lipca 2015 · dodano: 07.07.2015 | Komentarze 10
Po przejechaniu pierwszych 300 km parę dni temu, zaczęła dręczyć mnie myśl, gdzie jest granica prawdziwego zmęczenia, taka po przekroczeniu której, nie możesz już przejechać nawet metra, więc postanowiłem to sprawdzić :P
Wyjechałem po 4 rano, słońce właśnie wschodziło, więc jechało się super, ani za zimno, ani jeszcze upalnie tylko w sam raz, szkoda, że cały dzień taki nie był. Z każdą minutą robiło się coraz cieplej.
Postoje planowałem tak po około 50 km, ale na początku udało się przejechać 60 km i byłem już za Opolem Lubelskim, potem Puławy i tu niespodziewanie za zakrętu wyjechali znajomi z Ostrowca Świętokrzyskiego, okazało się że jadą za Dęblin, więc zabrałem się z nimi kilka km. Zawsze to kilka kilometrów w grupie i można się chociaż do kogoś odezwać. Za Dęblinem zaczęła się długa prosta na Warszawę drogą 801, zrobiło się już bardzo ciepło i wiało cały czas z boku, ale poniżej 25 nie schodziłem. O 11:00 miałem już ponad 150 km i praktycznie byłem już w Warszawie przez, którą przejechałem bez problemu Wałem Miedzeszyńskim, aż do Stadionu Narodowego i Starego Miasta. Dalej spotkałem miejscowego kolarza, który bocznymi ścieżkami wyprowadził mnie z Warszawy na Nieporęt. Tam miałem coś zjeść, bo jest gdzie, ale przy jakieś bocznej uliczce natknąłem się na "Jadłospis Babci", od razu zajechałem i faktycznie tanio i smacznie jak u babci. Poczekałem jeszcze chwilę, aż się zrobi chłodniej i ruszyłem na Nieporęt, potem bocznymi do Nasielska i skrótem jakimiś bocznymi ścieżkami do Ciechanowa. W Ciechanowie byłem o 22:00, piękne miasto, a nocą rynek wyglądał fantastycznie. Tutaj zjadłem, na liczniku było już 320 km. Teraz przygotowałem się na nocną jazdę, akurat wbiłem się na dobre asfaltowe drogi, więc chociaż nie trzeba było uważać na dziury. W nocy jechało się trochę ciężko, raz robiło się zimno, raz gorąco, prędkości też cały czas nie kontrolowałem bo nic nie widziałem :) Ale przez całą noc udało się dotrzeć do Mławy, a potem do Działdowa i Lidzbarka, tutaj już zaczęło się rozwidniać. Była 3:00, a ja miałem już 400 km. Rano temperatura spadła do 12 stopni, więc też nie szalałem z prędkością i przejechanie 35 km zajęło mi, aż 2,5 godziny. Zatrzymałem się dopiero na śniadanie w Lubawie około 5:30.
Z Lubawy do Iławy, tu już mogłem pogonić, bo zrobiło się cieplej, potem Susz, Prabuty i w Sztumie wybiło 520 km, tutaj dojechałem na 12:00 posiedziałem z godzinę, zjadłem porządny obiad i w masakryczny upał bocznymi drogami pojechałem do Malborka. Grzało niesamowicie, ale jakoś wytrzymałem. W Malborku oczywiście na zamek, bez tego nie mogło się obyć. A potem bardzo długa prosta do Tczewa. W Tczewie mały odpoczynek i potem już bez zatrzymywania przez Gdańsk dotarłem do celu mojej podróży, czyli morza, a konkretnie do Sopotu, po 620 km. Kolejne 15 km musiałem dojechać na nocleg do Gdyni, więc razem wyszło 635 km. Wspaniałe uczucie, choć zacząłem się trochę martwić, bo szczerze nie liczyłem, że tyle będę wstanie przejechać, a po tych 600 czułem się jakby przejechał max 150 km tylko spać się trochę chciało bardziej. Może się kiedyś powtórzy taki wypad, ale chyba dopiero za rok.


![]()








![]()
![]()



Kategoria 150<
Wyjechałem po 4 rano, słońce właśnie wschodziło, więc jechało się super, ani za zimno, ani jeszcze upalnie tylko w sam raz, szkoda, że cały dzień taki nie był. Z każdą minutą robiło się coraz cieplej.
Postoje planowałem tak po około 50 km, ale na początku udało się przejechać 60 km i byłem już za Opolem Lubelskim, potem Puławy i tu niespodziewanie za zakrętu wyjechali znajomi z Ostrowca Świętokrzyskiego, okazało się że jadą za Dęblin, więc zabrałem się z nimi kilka km. Zawsze to kilka kilometrów w grupie i można się chociaż do kogoś odezwać. Za Dęblinem zaczęła się długa prosta na Warszawę drogą 801, zrobiło się już bardzo ciepło i wiało cały czas z boku, ale poniżej 25 nie schodziłem. O 11:00 miałem już ponad 150 km i praktycznie byłem już w Warszawie przez, którą przejechałem bez problemu Wałem Miedzeszyńskim, aż do Stadionu Narodowego i Starego Miasta. Dalej spotkałem miejscowego kolarza, który bocznymi ścieżkami wyprowadził mnie z Warszawy na Nieporęt. Tam miałem coś zjeść, bo jest gdzie, ale przy jakieś bocznej uliczce natknąłem się na "Jadłospis Babci", od razu zajechałem i faktycznie tanio i smacznie jak u babci. Poczekałem jeszcze chwilę, aż się zrobi chłodniej i ruszyłem na Nieporęt, potem bocznymi do Nasielska i skrótem jakimiś bocznymi ścieżkami do Ciechanowa. W Ciechanowie byłem o 22:00, piękne miasto, a nocą rynek wyglądał fantastycznie. Tutaj zjadłem, na liczniku było już 320 km. Teraz przygotowałem się na nocną jazdę, akurat wbiłem się na dobre asfaltowe drogi, więc chociaż nie trzeba było uważać na dziury. W nocy jechało się trochę ciężko, raz robiło się zimno, raz gorąco, prędkości też cały czas nie kontrolowałem bo nic nie widziałem :) Ale przez całą noc udało się dotrzeć do Mławy, a potem do Działdowa i Lidzbarka, tutaj już zaczęło się rozwidniać. Była 3:00, a ja miałem już 400 km. Rano temperatura spadła do 12 stopni, więc też nie szalałem z prędkością i przejechanie 35 km zajęło mi, aż 2,5 godziny. Zatrzymałem się dopiero na śniadanie w Lubawie około 5:30.
Z Lubawy do Iławy, tu już mogłem pogonić, bo zrobiło się cieplej, potem Susz, Prabuty i w Sztumie wybiło 520 km, tutaj dojechałem na 12:00 posiedziałem z godzinę, zjadłem porządny obiad i w masakryczny upał bocznymi drogami pojechałem do Malborka. Grzało niesamowicie, ale jakoś wytrzymałem. W Malborku oczywiście na zamek, bez tego nie mogło się obyć. A potem bardzo długa prosta do Tczewa. W Tczewie mały odpoczynek i potem już bez zatrzymywania przez Gdańsk dotarłem do celu mojej podróży, czyli morza, a konkretnie do Sopotu, po 620 km. Kolejne 15 km musiałem dojechać na nocleg do Gdyni, więc razem wyszło 635 km. Wspaniałe uczucie, choć zacząłem się trochę martwić, bo szczerze nie liczyłem, że tyle będę wstanie przejechać, a po tych 600 czułem się jakby przejechał max 150 km tylko spać się trochę chciało bardziej. Może się kiedyś powtórzy taki wypad, ale chyba dopiero za rok.
Komentarze
MARECKY | 04:42 niedziela, 26 lipca 2015 | linkuj
Gratuluję życiówki. Warto spróbować w przyszłym roku BB Tour :-)
Mariotruck | 18:04 sobota, 11 lipca 2015 | linkuj
Miodzio i Gratki. Ja mam maxa 365 km , też w upale z Dęblina przez Sandomierz do Będzina na Śląsk. I tez chodzi mi po głowie przejazd nad morze na raz . Dałeś dobry przykład wiec teraz będzie łatwiej podjąć decyzję :) Pozdrawiam.
fala69 | 08:56 piątek, 10 lipca 2015 | linkuj
Gratulacje z Puław, które mijałeś podczas podróży i o których wspomniałeś w swojej relacji :)
Jeśli dobrze rozumiem, 32h, to czas samej jazdy. A ile trwała cała Twoja podróż?
Jeśli dobrze rozumiem, 32h, to czas samej jazdy. A ile trwała cała Twoja podróż?
kbialy2002 | 07:19 piątek, 10 lipca 2015 | linkuj
Piękna wyprawka... Mam nadzieje że nie jechałeś tylko samymi szosami...
Mariobiker1973 | 20:30 wtorek, 7 lipca 2015 | linkuj
Pięknie Ci to wyszło. Jeśli będziesz myślał o P100J w przyszłym roku to uprzedzam, że miejsca rozchodzą się w kilka dni.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!