Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Swiety z miasteczka Zaklików. Mam przejechane 42734.67 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.88 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Swiety.bikestats.pl
free counters
Dane wyjazdu:
91.64 km 0.00 km teren
06:00 h 15.27 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Coach

Mazury dzień VI J. Dejguny - Kawęczyn k Mrągowa

Wtorek, 5 sierpnia 2014 · dodano: 13.06.2015 | Komentarze 0
Wstaliśmy trochę wcześniej od naszych kolegów Czechów, niektórzy z nich spali w samochodach, niektórzy pod namiotem a inni pod chmurką, ale noc była bardzo ciepła. Rano jeszcze trochę z nimi trochę pogadaliśmy choć wcale nie było łatwo się dogadać, a wydawałoby się ze podobne języki, ale na szczęście, jedyna dziewczyna, która z nimi jechała mówiła trochę po angielsku. Namówiliśmy ich też na odwiedzenie Wilczego Szańca, który był oddalony tylko o kilka km. Zrobiliśmy sobie z nimi pamiątkowe zdjęcie i w drogę.

Po paru km dogonili nas swoimi trabantami przy domu miejscowego rzeźbiarza. Miejsce wyjątkowe, bo praktycznie każdy kto jedzie na Wilczy Szaniec zatrzymuje się tu i pyta o drogę, dlatego artysta przygotował specjalną tablicę, na której mogą wpisywać się takie świry jak my. Czechów spotkaliśmy potem jeszcze raz, już na miejscu. My zaczynaliśmy zwiedzać Szaniec, a oni już wracali.

Cały kompleks jest ogromny więc trochę zeszło z jego obejściem, ale warto było tu przyjechać, jedno z miejsc, które na pewno na zawsze zapadnie w pamięć. Potem pojechaliśmy przez Kętrzyna, Świętą Lipką do Mrągowa i dalej ile się dało na zachód, bo do wieczora mieliśmy jeszcze kupę czasu. Zatrzymała nas dopiero burza, dlatego tym razem nie na dziko, ale rozbiliśmy się na czyimś podwórku. Przed burzą pomogliśmy jeszcze zrzucić całą przyczepę zboża, za co cała rodzina była nam bardzo wdzięczna.
Za nim przeszła burza zdąrzylismy się wykąpać i zjeść kolacje z domownikami. Po burzy już wróciliśmy do swoich namiotów, żeby się wyspać, bo jutro przed nami można powiedzieć, główny cel wyprawy - Grunwald.
















































Kategoria 0-50, Mazury 2014



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!