Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Swiety z miasteczka Zaklików. Mam przejechane 42734.67 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.88 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Swiety.bikestats.pl
free counters
Dane wyjazdu:
167.74 km 0.00 km teren
07:20 h 22.87 km/h:
Maks. pr.:57.53 km/h
Temperatura:35.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Coach

Tanobrzeg, Baranów, Sandomierz

Niedziela, 8 lipca 2012 · dodano: 12.07.2012 | Komentarze 2 Dzisiaj znów umówiliśmy się na 6:00, tym razem już na rynku w Zaklikowie. Plan był prosty - dojechać i zobaczyć najciekawsze miejsca w Tarnobrzegu, Baranowie Sandomierskim i Sandomierzu.

Nie traciliśmy, więc czasu bo było sporo do obejrzenia, a do Zaklikowa chcieliśmy wrócić nie zbyt późno. Na początku narzuciliśmy spore tempo, głównie dzięki Rafałowi, który holował mnie za sobą do Tarnobrzega, a łatwo nie było, bo oczywiście znowu w mordę wiało.



Pierwszy przystanek oczywiście PKP.

Stacja PKP w Tarnobrzegu © raji




Potem plac A. Surowieckiego i kolejno: Stary browar, klasztor dominikanów, a na deser pałac Tarnowskich.

Rowery dwa na placu © raji



Dawny browar w Tarnobrzegu © raji



Zespół klasztoru Dominikanów (XVII, XVIII w.). © raji


Klasztor ojców dominikanów w Tarnobrzegu © raji




Pałac przeszedł mały lifting, prace trwają tylko w parku, który otacza cały budynek. Dzisiaj pałac jest główną siedzibą Muzeum Historycznego Miasta Tarnobrzeg.

Pałac Tarnowskich © raji


Zagar słoneczny na pałacu Tarnowskich © raji


Baszta pałacu Tarnowskich © raji


Tendite in astra viri - dewiza herbowa rodu Tarnowskich © raji






Potem w ruszyliśmy już w kierunku Wisłostrady na Baranów Sandomierski. Po drodze wstąpiliśmy jeszcze na przeprawę promową. Wisła tutaj jest wyjątkowo wąska, a przeprawa, nie trwa nawet minuty.

Prom w Tranobrzegu © raji




Na Wisłostradzie spotkaliśmy gigantyczny korek, który ciągnął się zarówno w stronę Tarnobrzega jak i Baranowa.

Korek na Wisłostradzie © raji




A wszyscy pędzili tutaj, czyli na jezioro Machowskie, w sumie w taką pogodę nic dziwnego, ale w samochodzie chyba się spędzi więcej czasu niż nad samą wodą. Rowerem można dostać się tam bez problemu.

Jezioro Machowskie - zakorkowane © raji



Droga do Baranowa Sandomierskiego prosta, lekki spadek, wiec 30 z licznika nie schodziło. Oczywiście Rafał mógł mnie zostawić daleko w tyle, ale że dobry z niego kolega to trzymał mnie na kole, aż do samego Baranowa.


Podobnie ja Rafał byłem tutaj pierwszy raz. Zamek robi wrażenie, gorzej z obsługą, która po chwili kręcenia nosem wpuściła nas w końcu z rowerami. Pomimo, że samochody, czy nawet autokary nie miały problemu. Trochę zniesmaczeni - delikatnie mówiąc - przeszliśmy się wokół zamku. cena biletu - 1 zł, obejmuje nawet wejście na dziedziniec.

Zamek w Baranowie Sandomierskim © raji









W ogrodach przed zamkiem spotkaliśmy taką oto miłą panią, która wyraźnie przesadziła z przebywaniem na słońcu.




Trochę chłodu można było znaleźć przy fontannach.






Dziedziniec również wygląda bardzo efektownie, trochę wrażenie psuje namiot, w którym odbywają się chyba jakieś imprezy.

Dziedziniec zamku w Baranowie © raji




Coś tu nie pasuje. © raji



Na rynku zatrzymaliśmy się, żeby uzupełnić zapasy. A tu czekała nas kolejna pani.

Rynek w Baranowie Sandomierskim © raji



Teraz przyszło nam wrócić z powrotem do Tarnobrzega, a stamtąd do Sandomierza. droga tak jak wcześniej minęła szybko, ale tera upał dawał się już we znaki.


Poruszanie się szosówką po "starówce" jest prawie nie możliwe, więc znaczną część trasy przeszliśmy pieszo.


Rynek i ratusz w Sandomierzu © raji



W ten weekend w Sandomierzu odbywał się Jarmark Jagieloński, więc na rynku było pełno straganów i turystów, a zwiedzanie było trochę utrudnione. A tu jeden ze straganów góralska "kurwica" - czyli piwo niepasteryzowane, ze względów bezpieczeństwa nie próbowaliśmy jak to działa.

Góralska kurwica © raji



Przeszliśmy całą "starówkę", aż do Bramy Opatowskiej, a później długi spacer z rowerami w dół ul. Browarnej. Chciałem jeszcze pokazać Rafałowi pieprzówki. Z daleka wyglądają niepozornie, ale z góry widoki są przednie.





Dzisiaj nie robiłem już tyle zdjęć, gdyby ktoś chciał zobaczyć więcej to zapraszam do obejrzenia relacji z wcześniejszych wypraw do Tarnobrzega, Sandomierza, czy Gór Pieprzowych oraz oczywiście na profil Rafała, gdzie niedługo pojawi się relacja z wyprawy.


Z "pieprzówek" pojechaliśmy na prom do Zawichostu. Nad Wisłą zaczęły zbierać się groźnie wyglądające chmury, już myśleliśmy, że nie zdążymy przed deszczem, ale koncert był dopiero samym wieczorem, tym razem burze Zaklików nie ominęły, ale to nawet lepiej, bo w końcu zrobiło się chłodniej.

W domu byliśmy przed 5:00. Znowu trochę posiedzieliśmy i pogadaliśmy, ale nie za długo, bo jutro rano znowu pobudka, a przed Rafałem ponad 200 km.

Czas przez te dwa dni minął strasznie szybko, razem przejechaliśmy ponad 300 km. Weekend jak najbardziej udany.





/widget
Kategoria 150<, Rundki



Komentarze
Swiety
| 21:02 piątek, 13 lipca 2012 | linkuj :) dobrze, że pogoda dopisywała, to się trochę pojeździło. A łódzkie już jest na mojej liście, prędzej czy później nawiedzę :)
VSV83
| 19:49 piątek, 13 lipca 2012 | linkuj Grzesiu,dzięki za fajnie spędzony rowerowy weekend.
W takim razie ponawiam zaproszenie w łódzkie,bym mógł się choć po części odwdzięczyć za wszystko!!!
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!