Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Swiety z miasteczka Zaklików. Mam przejechane 42734.67 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.88 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Swiety.bikestats.pl
free counters
Dane wyjazdu:
51.70 km 0.00 km teren
02:15 h 22.98 km/h:
Maks. pr.:42.69 km/h
Temperatura:20.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Coach

Rozgrzewka przed Roztoczem

Środa, 29 maja 2013 · dodano: 12.06.2013 | Komentarze 0 Do Stalowej
Kategoria 50-100


Dane wyjazdu:
51.19 km 0.00 km teren
01:54 h 26.94 km/h:
Maks. pr.:38.48 km/h
Temperatura:20.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Coach

Popołudniowy lajcik

Środa, 22 maja 2013 · dodano: 24.05.2013 | Komentarze 0 Ostatni ładny dzień w tym tygodniu, zakończony burzami, potem już tylko marność.
Kategoria 50-100


Dane wyjazdu:
47.53 km 0.00 km teren
02:11 h 21.77 km/h:
Maks. pr.:37.48 km/h
Temperatura:20.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Coach

W pracy

Wtorek, 21 maja 2013 · dodano: 21.05.2013 | Komentarze 2 Połączenie przyjemnego z pożytecznym.
Kategoria 0-50


Dane wyjazdu:
185.70 km 0.00 km teren
09:32 h 19.48 km/h:
Maks. pr.:67.95 km/h
Temperatura:25.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Coach

Po opatowsku

Niedziela, 19 maja 2013 · dodano: 21.05.2013 | Komentarze 4 Wczoraj szyki pokrzyżowała nam pogoda, dzisiaj za to miało być już zdecydowanie spokojniej, więc razem z Mariuszem ruszyłem na Opatów.

Wyjechałem o 7:00, jak zwykle jadąc główną przez las ciężko się rozgrzać, ale po 6 km wyjechałem z cienia i od razu zrobiło się cieplej.

Sandomierz już blisko


Rynek w Sandomierzu


Na 9:00 byłem już w Sandomierzu, Mariusza spotkałem nomen omen pod Bramą Opatowską. Z racji, że do "loda" nie daleko było, czyli miejsca zbiórki sandomierskiej Bike Equipy podjechaliśmy się przywitać. Dzisiaj Equipa ruszała na Nowe, gdzieś koło Annopola.

My nie tracąc czasu, bo długa droga przed nami była, pojechaliśmy prosto główną w kierunku Opatowa. Skręciliśmy dopiero na Międzygórz, gdzie są ruiny zamku, ale nie ich szukaliśmy tylko pewnego źródła, które miało gdzieś tam wypływać.
A jak jedzie się z Mariuszem szukać źródeł to wiadomo, będzie się działo, oj będzie.


Szukamy źródła, okolica przepiękna






Źródło w końcu znaleźliśmy, ale woda ledwie co się z niego sączyła, a dalej już nie było można przejść po wszystko zarosło. Wróciliśmy na asfalt i bocznymi ścieżkami dotarliśmy do Karwowa i kolejnego źródełka.

Źródło Wincentego Kadłubka




Po drodze mijamy też zalany kamieniołom


Genialne miejsce na biwak


Powrót na stare śmieci.. zamek w Tudorowie




No i w końcu Opatów, tu popas na rynku i planowanie trasy powrotnej.


Kolegiata św. Marcina w Opatowie



Powrót do domu okazał się nie lada wyzwaniem, bo o ile do tej pory było w plecy to teraz wiało na prosto w mordę. Ale piękne krajobrazy rekompensowały pot i łzy :)

Rzepak


Kaplica na cmentarna Karskich we Włostowie



Kościół we Włostowie



Pomnik bł. Jana Pawła II


Pomnik św. Antoniego


Pomordowani i polegli pracownicy cukrowni we Włostowie podczas okupacji niemieckiej



Runy pałacu Karski we Włostowie




Marzy nam się w końcu Święty Krzyż, na horyzoncie.



Dojeżdżamy do Klimontowa


Klimontowska fontanna i rynek


Kościół Parafialny pw. św. Józefa w Klimontowie


Zaczyna się robić późno, do domu jeszcze kawałek, Mariuszowie też zaczęło się trochę spieszyć, wiec przyciskamy mocniej na pedały, ale przez wiatr nie idzie się przebić tak gładko. Droga do Koprzywnicy ,a potem na prom do Tarnobrzega strasznie nam się dłuży. No ale w końcu jesteśmy na Wiśle.




W Tarnobrzegu próbowaliśmy jeszcze znaleźć jakiś sklep otwarty, ale bez skutku. Mariusz nie tracił czasu i ruszył na Stalową, a ja na Zaklików, do którego miałem jeszcze 50 km. Al pierwsze musiałem coś zjeść bo byłem strasznie głodny zahaczyłem więc o MC Donalda. I tu spotkałem się ze straszną dyskryminacją rowerzystów, bo w drivie nie chcieli mnie obsłużyć, a jeszcze niedawno nie było problemu, pytam dlaczego skoro inni mogą :(



Jak się najadłem to złość mi trochę przeszła i pomału opuściłem Tarnobrzeg. Jechało się bardzo dobrze, pod wieczór wiatr jakby trochę odpuszczał. Zatrzymałem się dopiero w Radomyślu nad Sanem, posiedziałem chwilę nad rzeką i ruszyłem prosto do domu. Pomimo pierwszej tak dużej ilości km w tym roku nie czułem zmęczenia, a można nawet powiedzieć że wręcz przeciwnie. Kolejna świetna wyprawa.



Dane wyjazdu:
106.85 km 0.00 km teren
05:00 h 21.37 km/h:
Maks. pr.:47.30 km/h
Temperatura:25.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Coach

Tylko Goraj

Sobota, 18 maja 2013 · dodano: 20.05.2013 | Komentarze 0 Plany na dzisiaj były bardzo ambitne, chcieliśmy dojechać do Radecznicy, do Sanktuarium św. Antoniego. Wyjechaliśmy o 7:00, o 9:00 spotkaliśmy się w Janowie. Pogoda była super, ale do czasu. Od południa zaczęło się coraz bardziej chmurzyć i zaczęliśmy się zastawiać głęboko czy aby nie zawrócić. Wiatr się wzmagał, a przed nami było jeszcze sporo km. W końcu pojedliśmy decyzje, że wracamy. Dojechaliśmy jedynie do Goraja, ładnej miejscowości leżącej na Centralnym Szlaku Rowerowym Roztocza, a potem do Frampola. Tu rozstałem się z Mariuszem, który pojechał szukać Ujścia Kiszki :) szczegóły tutaj, a ja znowu główną prosto na Janów i Zaklików.

Jak byliśmy już bliżej domu zaczęło się rozpogadzać, a potem zrobiła się już znowu piękna pogoda, ale pomimo tego wycieczka i tak udana. A Radecznice kiedys tam sie odwiedzi w końcu :)


Piękne krajobrazy po drodze






Kościół w Goraju



Pomnik upamiętniający mieszkańców Goraja, którzy zginęli podczas okupacji niemieckiej



Lubie to :)


Na fontannie we Frampolu

Kategoria 100-150


Dane wyjazdu:
73.25 km 0.00 km teren
03:21 h 21.87 km/h:
Maks. pr.:40.69 km/h
Temperatura:30.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Coach

Turbia - Lotnisko

Piątek, 17 maja 2013 · dodano: 20.05.2013 | Komentarze 0 Dzisiaj po pracy w Zaklikowie czekał na mnie Mariusz. Razem mieliśmy pojechać na lotnisko w Turbi, gdzie od tygodnia trwają Szybowcowe Mistrzostwa Polski.

Spotkaliśmy się ok. 16:00 i ruszyliśmy główną drogą. Mariusz w ciągu całego dnia zdążył już zrobić prawie 90 km, a przy takim upale jaki był dzisiaj to bardzo meczące, tym bardziej, że człowiek jeszcze nie przyzwyczajony do takich wysokich temperatur.

Dojechaliśmy spokojnie do Turbi, niestety wszystkie maszyny już wylądowały, więc nie można było obejrzeć ich w akcji, ale nawet na ziemi kilkadziesiąt szybowców, jeden obok drugiego robiły wrażenie.


Na lotnisku w Turbi












Długo nie siedzieliśmy na lotnisku, robiło się już późno, a na niebie zaczęło się coś chmurzyć, więc ruszyliśmy Mariusz do Stalowej, a ja na Zaklików. Chmury szły sobie wzdłuż rzeki, ale choć wyglądały groźnie to nie były ani deszczowe, ani burzowe, spacerowym tempem dojechałem do domu. Jak to ulga przejechać się samym wieczorem, kiedy już się ochłodzi po tak upalnym dniu.


Most w Radomyślu nad Sanem

Kategoria 50-100


Dane wyjazdu:
18.45 km 0.00 km teren
01:24 h 13.18 km/h:
Maks. pr.:28.26 km/h
Temperatura:20.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Coach

Po pracy

Czwartek, 16 maja 2013 · dodano: 18.05.2013 | Komentarze 2 Samym wieczorem wybrałem się ze znajomą na mała przejażdżkę po okolicy


Ostatnio zapomniałem umieścić jednego zdjęcia z wyprawy po Janowskich lasach, gdyby ktoś był zainteresowany jedyne 32 tys i Buick jest Wasz :)

Kategoria 0-50


Dane wyjazdu:
135.79 km 0.00 km teren
06:31 h 20.84 km/h:
Maks. pr.:38.08 km/h
Temperatura:20.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Coach

Po Janowskich lasach

Środa, 15 maja 2013 · dodano: 15.05.2013 | Komentarze 3 Dzisiaj chciałem wykorzystać wolne w pracy i przejechać się gdzieś dalej z Mariuszem. Na szybko zaplanowaliśmy trasę, którą jeszcze nie jechaliśmy, a która prowadziła Janowskimi lasami.

Pogoda mimo prognoz od rana wyśmienita, czyste niebo, słońce i ponad 15 stopni. Z dużym optymizmem ruszyłem na zbiórkę do Łążka. Miałem trochę bliżej niż Mariusz, więc dojechałem wcześniej i trochę na niego poczekałem.


Stawy na Malińcu o poranku


Szuterkiem obok rezerwatu do Łążka


Czekam na Mariusza...


.. nareszcie jest :)




Teraz razem ruszamy na Momoty, jedziemy kawałek nowo położonym asfaltem, ale zaraz dobra droga się kończy i zaczyna leśna momentami bardzo piaszczysta. W końcu przebijamy się znowu na asfalt. Po drodze krajobrazy podobne jak na samym Roztoczu. Były nawet szumy :)

Most na rzece Bukowa


Szumy na Bukowej :)


Kościół w Momotach górnych


Ołtarz na świeżym powietrzu


Wnętrze jednej z kapliczek, które znajdują się dookoła kościoła


Groty - wyzwolenia na górze i zniewolenia na dole


Grota zniewolenia


Grota wyzwolenia





Bardzo ciekawe motywy







Z Momotów pojechaliśmy przez Kiszki, Ujście do Bukowej. Niestety zaczęło się chmurzyć i wiać, myśleliśmy nawet żeby zawracać, ale w końcu pojechaliśmy dalej.

Kosciół w Bukowej





Jechaliśmy też szlakiem żurawinowym, który doprowadził na do wsi Ciosmy. Po drodze kilkakrotnie przejeżdżaliśmy przez tory kolejowe LHS-u. W Ciosmach odwiedziliśmy dwie mogiły partyzantów i zrobiliśmy mały postój na żarcie.


Szlak żurawinowy


Wyremontowana linia LHS-u




Mogiły poległych partyzantów





Popas



Pogoda się trochę poprawiła, przestało wiać, niebo wciąż było zachmurzone, ale nie padło. Jechało się fajnie i szybko, bo drogi były przyzwoite, więc połykaliśmy kolejne km. Zatrzymaliśmy się dopiero w Hucie Krzeszowskiej.

Kościół w Hucie



Grób proboszcza parafii rozstrzelanego prze hitlerowców



Tu jesteśmy, tu :)



Pomnik ku czci pomordowanych w czasie II wojny światowej mieszkańców gminy Harasiuiki



Mogiła z 1863 roku, w której spoczywają powstańcy styczniowi



Potem już na Zarzecze i Pysznice, most i jesteśmy w Stalowej. Podjechałem jeszcze pod blok Mariusza, który sprezentował mi bagażnik - którego nie używa oraz siodełko, które tez miał na zbyciu. Wielkie dzięki :) hahhahaha
Kategoria 100-150


Dane wyjazdu:
43.77 km 0.00 km teren
02:01 h 21.70 km/h:
Maks. pr.:48.71 km/h
Temperatura:15.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Coach

Niedzielny sofcik

Niedziela, 12 maja 2013 · dodano: 15.05.2013 | Komentarze 0 Dzisiaj miałem odpoczywać, ale jakoś niedzielę bez roweru ciężko mi było sobie wyobrazić. Pogoda też nie zachęcała do jazdy, pochmurno i dosyć chłodno, ale postanowiłem przejechać choć parę km.


Msza w gościeradowskim Kościele



Hektary żółtych pól rzepaku o tej porze wyglądają świetnie
Kategoria 50-100


Dane wyjazdu:
133.85 km 0.00 km teren
06:22 h 21.02 km/h:
Maks. pr.:70.76 km/h
Temperatura:30.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Coach

Zgrupowanie w Potoczku - II dzień

Sobota, 11 maja 2013 · dodano: 13.05.2013 | Komentarze 2 Drugi dzień zgrupowania, zapowiadało się bardzo ciekawie. Ja tak samo jak wczoraj do Potoczka dojechałem rowerem. Podobno w większości kraju pogoda pod psem, ale na szczęście dla nas nad podkarpackim i lubelskim świeciło słońce. Wyruszyliśmy zgodnie z planem, czyli o 9:00, pomimo niewielkich problemów, które mieliśmy przed samym startem :) Krótka modlitwa i ruszamy. Główny cel na dziś to Batorz.


Podjazd w Błażku


Na początek przez Potok Wielki, trochę okrężną trasą do Polichny, a potem już prosto do Błażka. Tutaj skręciliśmy na Aleksandrówkę, gdzie odwiedziliśmy kościół z relikwiami św. Gabriela. Już tutaj widać gołym okiem, że zaczyna się Roztocze, coraz bardziej pofałdowane tereny i przepiękne krajobrazy.

W Aleksandrówce bardzo serdecznie przyjął nas tamtejszy ksiądz, który pokrótce przybliżył nam historię św. Gabriela oraz to w jaki sposób w Aleksandrówce znalazły się relikwie świętego. Potem ksiądz zaprosił nas na skromny poczęstunek. Na koniec jeszcze wspólne zdjęcie przed kościołem i dalej w drogę.


Kościół w Aleksndrówce









Daleko jednak nie zajechaliśmy, z 0,5 km dalej kolejny postój, tym razem w rodzinnym domu jednej z uczestniczek naszej wyprawy. Czekały na nas hektolitry soku z jabłek i kilogramy regionalnego specjału - piroga, czyli placka z kaszą. No i jak tu się nie zatrzymać. Napici i najedzeni ruszamy dalej, raz w pod górę, a raz w dół. Tereny wokół Batorza są naprawdę przepiękne, jadąc np. na Roztocze warto zahaczyć o te strony.

Kolejna wyżerka po drodze.



Do Batorza wjeżdżamy od zupełnie nieznanej mi strony, mijamy stok narciarski i zatrzymujemy się przy muzeum wiejskim w Batorzu. Tu czeka na nas były dyrektor szkoły, który opowiada historię powstania muzeum, a potem zaprasza do obejrzenia ekspozycji. Spędziliśmy tam dłuższą chwile po czym pojechaliśmy na cmentarz i kopiec Marcina "Lelewela" Borelowskiego. Tu wysłuchaliśmy bardzo wyczerpującej prelekcji na tematy związane z powstanie styczniowym. Niektórzy z niepokojem patrzyli już zegarki, bo pora była późna, a przed nami jeszcze trochę km zostało i to nie po łaskim.


Muzeum wiejskie w Batorzu






Na cmentarzu w Batorzu. Przy pomniku Marcina "Lelewela" Borelowskiego


Cmentarz znajduje się na wzniesieniu, w którym kiedyś stało grodzisko.


Odpoczynek przy kopcu


Prelekcja przy kopcu



W końcu ruszamy dalej, główną droga do Zdziałowic, podjazd zaraz za wsią daje się niektórym we znaki. nasz peleton rozciągnął się i podzielił przez te wszystkie podjazdy, ale parę km dalej zjeżdżamy w boczną drogę na Piłatkę i Wierzchowiska, gdzie ruch jest już mniejszy.









Do Wierzchowisk wjeżdżamy z prędkością światła, z tej strony jest spory zjazd, więc padają kolejne rekordy prędkości, a najszybszy okazał się ks. Piotr, który wyciągną ze swoje maszyny blisko 80 km/h. Mi udało się przekroczyć 70 km/h, ale na treku to i tak dobry wynik. Byłoby jeszcze szybciej, ale mieliśmy w mordęwind.
W Wierzchowiskach mieliśmy15 min postój. Wykorzystałem ten czas i pojechałem do dworu Sanna gdzie dzisiaj odbywał się zlot Mustangów. Zrobiłem parę fotek i ruszyłem szybko za grupa, która już pomału odjeżdżała.

Całe stado mustangów






















Za Wierzchowiskami czekały kolejne podjazdy, w tym roku po takich górkach jeździłem pierwszy raz, ale czułem się wyjątkowo dobrze. tak jakbym z każdym wzniesieniem rozkręcała się jeszcze bardziej. Tak dojechaliśmy do Janowa Lubelskiego. Tu czekał na nas poczęstunek w szkolnym barku znajdującym się w miejscowym liceum. Barek prowadzi małżeństwo z Janowa, które regularnie uczestniczy w pielgrzymkach rowerowych. Przygotowali dla całej grupy wspaniały obiad za co serdeczne dzięki.

Zregenerowaliśmy siły, podzieliliśmy się na dwie grupy i główną przez Modliborzyce wróciliśmy do Potoczka. Jeszcze tylko wspólne pożegnanie i wszyscy pomału zaczęli rozjeżdżać się do domów.



I zgrupowanie zakończone, kolejna okazja do spotkania już 8 czerwca na Rajdzie Papieskim, który tym razem odbędzie się w Zawichoście, no a potem jeżeli wszystko pójdzie pomyślnie - Klimontów.