Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Swiety z miasteczka Zaklików. Mam przejechane 42734.67 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.88 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Swiety.bikestats.pl
free counters
Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2012

Dystans całkowity:1629.43 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:75:45
Średnia prędkość:21.51 km/h
Maksymalna prędkość:57.53 km/h
Liczba aktywności:21
Średnio na aktywność:77.59 km i 3h 36m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
68.87 km 0.00 km teren
02:55 h 23.61 km/h:
Maks. pr.:35.88 km/h
Temperatura:22.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Coach

Kolejne źródła

Sobota, 14 lipca 2012 · dodano: 17.07.2012 | Komentarze 0 Dzisiaj miała być dłuższa trasa, ale przez deszczowe prognozy i ciemne chmury nad ranem o mały włos w ogóle byśmy nie wyjechali. Rano faktycznie był pochmurno i wyglądało, że do końca dnia tak pozostanie, ale przed południem nagle się rozpogodziło i wyszło piękne słońce.

Na szybko umówiliśmy się z Mariuszem na Malińcu. Na dalszą wyprawę było już za późno, ale zrobiliśmy parę km zahaczając m. in. o źródła w Słupi przed Modliborzycami. A później już z powrotem na Maliniec, cały czas lasem przez Kalenne i Gwizdów, którędy prowadzi fajna wyasfaltowana ścieżka, co prawda delikatnie podziurawiona, ale jeździło się po gorszych. Podobnie jak wczoraj popołudniu znowu zbierały się chmury, tym razem nie padało.



/widget
Kategoria 50-100, Rundki


Dane wyjazdu:
104.68 km 0.00 km teren
04:44 h 22.12 km/h:
Maks. pr.:41.89 km/h
Temperatura:25.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Coach

Wierzchowiska

Piątek, 13 lipca 2012 · dodano: 17.07.2012 | Komentarze 6 Dzisiaj wstałem bardzo wcześnie rano, ponieważ miałem sporo do zrobienia, a na południe umówiłem się z Mariuszem.

Czas gonił niemiłosiernie, a ja dzisiaj wyjątkowo starałem się robić wszystko ostrożnie, bo choć nie jestem przesadnie przesądny, to piątek 13 doświadczał mnie do tej pory bezlitośnie. Oczywiście nie obyło się bez małych przygód, ale nadrobienie 15 km, to pikuś.


Z Mariuszem spotkałem się za Zaklikowem w samo południe. Najpierw ruszyliśmy na Stojeszyn w poszukiwaniu starego folwarku, ale jak się okazało na miejscu, nie wiele z niego pozostało, odnaleźliśmy jedynie kawałek dawnego ogrodzenia, a po budynkach ani śladu.

Kolejnym celem były źródła w Wierzchowiskach, niestety Mariusz pojechał tam sam, bo ja musiałem na chwile skoczyć do Janowa Lubelskiego. Załatwiłem wszystko jak najszybciej się dało i z powrotem wróciłem na naszą właściwą trasę. A Mariusz już czekał na mnie na miejscu. Trochę minęło za nim dojechałem, bo tereny tutaj są bardzo pofałdowane, a przed samymi Wierzchowiskami czeka podjazd, który wygląda niepozornie, ale daje w kość.


W końcu, nie bez trudu odnalazłem Mariusza. Droga do źródeł nie jest łatwa. najpierw trzeba przejść bardzo wąską groblą pomiędzy stawami. Ja przejechałem, ale to był mój pierwszy i ostatni raz, bo jeden błąd i można wylądować w stawie razem z łabędzią rodzinką :), a tata łabędź nie był wcale przyjaźnie nastawiony.

Rodzinka w komplecie © raji





Potem trzeba pokonać kolejną przeszkodę, bez roweru jakoś ujdzie, ale z - już trzeba się trochę napocić.

Przeprawa na źródła nie jest lekka © raji


Jesteśmy coraz bliżej źródeł

Figurka Matki Boskiej przy źródłach w Wierzchowiskach © raji



No i w końcu same źródła

Źródła w Wierzchowiskach © raji


Ze skały wypływa krystalicznie czysta woda © raji







Chyba coraz rzadszy widok

Patrze, a na łące pasły się jałówki, uuuahha.... © raji


Ze źródełek wróciliśmy na główną drogę i zaczęliśmy szukać jakieś innej drogi powrotnej, niż przez Modliborzyce. Po drodze wstąpiliśmy jeszcze do kościoła. ten na zdjęciach został wybudowany niecałe dwadzieścia lat temu. A stoi na miejscu starego kościoła, który, teraz miałby przeszło sto lat, ale z niewiadomych dla nas przyczyn został rozebrany na początku lat 90-tych. Zachowała się po nim tylko stara dzwonnica. A za kościołem, na wzgórzu, znajduje kapliczka z figurka Matki Boskiej.

Nowy kościół w Wierzchowiskach © raji



Stara dzwonnica w Wierzchowiskach © raji



Kapliczka obok kościoła w Wierzchowiskach © raji


W 1923 przez Wierzchowiska przejeżdżał sam Marszałek Piłsudski z całym swoim orszakiem, m.in z gen. Sosnkowskim. A tu pomnik z 1928 r.

Pomnik przed kosciołem w Wierzchowiskach © raji



Kilkanaście metrów od kościoła stoi przepiękny dwór z przełomu XVIII/XIX w., dokładnej daty nikt nie jest w stanie ustalić. Bardzo często zmieniali się właściciele, dwór był też często niszczony i odbudowywany. Ostatnio w 2008 rozpoczęto jego remont, który zakończył się w 2010. Od tego momentu funkcjonuje jako Hotel - Dwór Sanna

Dwór Sanna w Wierzchowiskach © raji


Dwór Sanna © raji


Fontanna przed Dworem Sanna © raji


może coś uwędzimy? © raji


Kiedyś konie teraz boogie stoją przed dworem. © raji



Dobrze przynajmniej, że ktoś się tym zajął, bo jest szansa, że przetrwa więcej i w lepszym stanie niż tylko kilkanaście lat, jak niektóre podobne zabytki w naszym kraju.

Na dzisiaj to by było tyle zwiedzania, ruszyliśmy w drogę powrotną. Na początku nie za szybko, bo przed nami wyrosły dwa malutkie podjazdy.

Oj będzie ciężko © raji



Wyjechaliśmy na samą górę, a tam przywitały nas granatowe chmury nadciągające z zachodu. Na polnej drodze nie dało się bardziej przycisnąć, a przez Andrzejów do Janowa było cały czas pod wiatr.

Chmury okazały się w cale nie takie straszne z bliska, co prawda do samego domu już kropiło, ale bardzo słabo.


/widget
Kategoria 100-150, Rundki


Dane wyjazdu:
21.02 km 0.00 km teren
00:50 h 25.22 km/h:
Maks. pr.:42.69 km/h
Temperatura:25.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Coach

Dzień 42 10/07/2012

Wtorek, 10 lipca 2012 · dodano: 16.07.2012 | Komentarze 0
Kategoria 0-50, Soft


Dane wyjazdu:
45.24 km 0.00 km teren
02:02 h 22.25 km/h:
Maks. pr.:48.91 km/h
Temperatura:18.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Coach

Noc 9/07/2012

Poniedziałek, 9 lipca 2012 · dodano: 16.07.2012 | Komentarze 0 Po całym weekendzie i porannej przejażdżce, widocznie miałem mało i wybrałem się jeszcze samym wieczorem, żeby pokręcić się trochę po okolicy.

Wieczór zdecydowanie chłodniejszy niż jeszcze dzień, czy dwa temu. No i już wyraźnie widać, że dnia ubywa coraz bardziej.
Kategoria 0-50, Soft


Dane wyjazdu:
25.25 km 0.00 km teren
01:18 h 19.42 km/h:
Maks. pr.:35.07 km/h
Temperatura:18.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Coach

Z samego rana

Poniedziałek, 9 lipca 2012 · dodano: 16.07.2012 | Komentarze 0 W nocy przez Zaklików przeszła potężna burz, dlatego rano było czuć już ochłodzenie, a gdzie nie gdzie było jeszcze sporo kałuż.

Dzisiaj Rafał miał już wracać do domu, więc postanowiłem go podprowadzić przynajmniej parę km w kierunku Zawichostu. Choć było jeszcze bardzo wcześnie i bardzo mokro to po drodze skasowaliśmy kilka ucieczek jagodziarzy :)

Potem Rafał pomknął na prom, a ja spokojnie dokręciłem do domu.
Kategoria 0-50


Dane wyjazdu:
167.74 km 0.00 km teren
07:20 h 22.87 km/h:
Maks. pr.:57.53 km/h
Temperatura:35.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Coach

Tanobrzeg, Baranów, Sandomierz

Niedziela, 8 lipca 2012 · dodano: 12.07.2012 | Komentarze 2 Dzisiaj znów umówiliśmy się na 6:00, tym razem już na rynku w Zaklikowie. Plan był prosty - dojechać i zobaczyć najciekawsze miejsca w Tarnobrzegu, Baranowie Sandomierskim i Sandomierzu.

Nie traciliśmy, więc czasu bo było sporo do obejrzenia, a do Zaklikowa chcieliśmy wrócić nie zbyt późno. Na początku narzuciliśmy spore tempo, głównie dzięki Rafałowi, który holował mnie za sobą do Tarnobrzega, a łatwo nie było, bo oczywiście znowu w mordę wiało.



Pierwszy przystanek oczywiście PKP.

Stacja PKP w Tarnobrzegu © raji




Potem plac A. Surowieckiego i kolejno: Stary browar, klasztor dominikanów, a na deser pałac Tarnowskich.

Rowery dwa na placu © raji



Dawny browar w Tarnobrzegu © raji



Zespół klasztoru Dominikanów (XVII, XVIII w.). © raji


Klasztor ojców dominikanów w Tarnobrzegu © raji




Pałac przeszedł mały lifting, prace trwają tylko w parku, który otacza cały budynek. Dzisiaj pałac jest główną siedzibą Muzeum Historycznego Miasta Tarnobrzeg.

Pałac Tarnowskich © raji


Zagar słoneczny na pałacu Tarnowskich © raji


Baszta pałacu Tarnowskich © raji


Tendite in astra viri - dewiza herbowa rodu Tarnowskich © raji






Potem w ruszyliśmy już w kierunku Wisłostrady na Baranów Sandomierski. Po drodze wstąpiliśmy jeszcze na przeprawę promową. Wisła tutaj jest wyjątkowo wąska, a przeprawa, nie trwa nawet minuty.

Prom w Tranobrzegu © raji




Na Wisłostradzie spotkaliśmy gigantyczny korek, który ciągnął się zarówno w stronę Tarnobrzega jak i Baranowa.

Korek na Wisłostradzie © raji




A wszyscy pędzili tutaj, czyli na jezioro Machowskie, w sumie w taką pogodę nic dziwnego, ale w samochodzie chyba się spędzi więcej czasu niż nad samą wodą. Rowerem można dostać się tam bez problemu.

Jezioro Machowskie - zakorkowane © raji



Droga do Baranowa Sandomierskiego prosta, lekki spadek, wiec 30 z licznika nie schodziło. Oczywiście Rafał mógł mnie zostawić daleko w tyle, ale że dobry z niego kolega to trzymał mnie na kole, aż do samego Baranowa.


Podobnie ja Rafał byłem tutaj pierwszy raz. Zamek robi wrażenie, gorzej z obsługą, która po chwili kręcenia nosem wpuściła nas w końcu z rowerami. Pomimo, że samochody, czy nawet autokary nie miały problemu. Trochę zniesmaczeni - delikatnie mówiąc - przeszliśmy się wokół zamku. cena biletu - 1 zł, obejmuje nawet wejście na dziedziniec.

Zamek w Baranowie Sandomierskim © raji









W ogrodach przed zamkiem spotkaliśmy taką oto miłą panią, która wyraźnie przesadziła z przebywaniem na słońcu.




Trochę chłodu można było znaleźć przy fontannach.






Dziedziniec również wygląda bardzo efektownie, trochę wrażenie psuje namiot, w którym odbywają się chyba jakieś imprezy.

Dziedziniec zamku w Baranowie © raji




Coś tu nie pasuje. © raji



Na rynku zatrzymaliśmy się, żeby uzupełnić zapasy. A tu czekała nas kolejna pani.

Rynek w Baranowie Sandomierskim © raji



Teraz przyszło nam wrócić z powrotem do Tarnobrzega, a stamtąd do Sandomierza. droga tak jak wcześniej minęła szybko, ale tera upał dawał się już we znaki.


Poruszanie się szosówką po "starówce" jest prawie nie możliwe, więc znaczną część trasy przeszliśmy pieszo.


Rynek i ratusz w Sandomierzu © raji



W ten weekend w Sandomierzu odbywał się Jarmark Jagieloński, więc na rynku było pełno straganów i turystów, a zwiedzanie było trochę utrudnione. A tu jeden ze straganów góralska "kurwica" - czyli piwo niepasteryzowane, ze względów bezpieczeństwa nie próbowaliśmy jak to działa.

Góralska kurwica © raji



Przeszliśmy całą "starówkę", aż do Bramy Opatowskiej, a później długi spacer z rowerami w dół ul. Browarnej. Chciałem jeszcze pokazać Rafałowi pieprzówki. Z daleka wyglądają niepozornie, ale z góry widoki są przednie.





Dzisiaj nie robiłem już tyle zdjęć, gdyby ktoś chciał zobaczyć więcej to zapraszam do obejrzenia relacji z wcześniejszych wypraw do Tarnobrzega, Sandomierza, czy Gór Pieprzowych oraz oczywiście na profil Rafała, gdzie niedługo pojawi się relacja z wyprawy.


Z "pieprzówek" pojechaliśmy na prom do Zawichostu. Nad Wisłą zaczęły zbierać się groźnie wyglądające chmury, już myśleliśmy, że nie zdążymy przed deszczem, ale koncert był dopiero samym wieczorem, tym razem burze Zaklików nie ominęły, ale to nawet lepiej, bo w końcu zrobiło się chłodniej.

W domu byliśmy przed 5:00. Znowu trochę posiedzieliśmy i pogadaliśmy, ale nie za długo, bo jutro rano znowu pobudka, a przed Rafałem ponad 200 km.

Czas przez te dwa dni minął strasznie szybko, razem przejechaliśmy ponad 300 km. Weekend jak najbardziej udany.





/widget
Kategoria 150<, Rundki


Dane wyjazdu:
144.10 km 0.00 km teren
07:04 h 20.39 km/h:
Maks. pr.:36.08 km/h
Temperatura:35.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Coach

Janów Lubelski i Porytowe Wzgórze

Sobota, 7 lipca 2012 · dodano: 11.07.2012 | Komentarze 3 Ten weekend zapowiadał się bardzo ciekawie. W końcu moje zaproszenie z września tamtego roku przyjął Rafał VSV83, który wracał z wyprawy na Roztocze i postanowił zahaczyć o moje strony, a Zaklików miał być jego ostatnim przystankiem w drodze powrotnej do domu.


Na miejsce spotkania wybraliśmy Rozwadów. Na rynek dotarłem trochę przed czasem.

Kościół w Rozwadowie © raji



Po 6:00 dojechał Rafał. Miał już w nogach ponad 60 km, więc w drodze już trochę był, ale nadal rozjaśnia się już bardzo wcześnie, a i temperatury są z samego rana konkretne. Już o 6:00 słońce było wysoko nad horyzontem.


W Rozwadowie pojechaliśmy tylko na dworzec PKP zobaczyć zabytkowy parowóz.

Parowóz Ty2-16 na stacji Stalowa Wola Rozwadów © raji



Czym by tu dalej pojechać ? © raji



Następnie wróciliśmy do Zaklikowa, żeby Rafał mógł zostawić zbędne rzeczy i ruszyliśmy do Janowa Lubelskiego. Jechaliśmy cały czas pod wiatr, a przed samym Janowem doszły jeszcze niewielkie wzniesienia. Pierwszym miejscem jakie odwiedziliśmy w Janowie były źródła, gdzie uzupełniliśmy m. in. zapasy wody na dalszą podróż.

Źródła w Janowie Lubelskim © raji




Woda ze źródeł zasila też dwie fontanny w centrum Janowa.


Rynek w Janowie Lubelskim © raji






Kolejnym punktem było muzeum kolejki wąskotorowej, która biegła przez Lasy Janowskie. W muzeum można zobaczyć tabor, który jeździł po torach tej kolejki. Kolej została rozebrana na początku lat 90-tych, ale nadal można udać się szlakiem dawnej kolejki, pieszo, albo na rowerze.


Muzeum leśnej kolejki wąskotorowej w Janowie Lubelsikm © raji






Jeśli byliśmy już w Janowie to musiałem zabrać Rafała na Porytowe Wzgórze, po drodze wstąpiliśmy do Szklarni gdzie odbywał się Festiwal - Na rozstajnych drogach. Niestety z przyczyn technicznych nie mogliśmy dojechać na samo miejsce festiwalu.

Na rozstajnych drogach © raji



Droga na Porytowe Wzgórze prowadzi cały czas przez las, ruch też jest niewielki, więc jedzie się super.

A tu mały postój.

Dwa białasy, gdzieś w Janowskich Lasach © raji



W końcu dojechaliśmy do celu. Ostatnio byłem tutaj rok temu z Karolem. Pogoda była wtedy zupełnie inna, padał przelotny deszcz, było pochmurnie i chłodno, no ale rok temu takie były prawie całe wakacje.

Porytowe Wzgórze - miejsce jednej z największych bitew partyzanckich w 1944. Na pewno warto przyjechać tutaj choć raz. Ja pewnie jeszcze w tym roku znowu się wybiorę. Oprócz pomnika i grobów partyzantów, przygotowanych jest tu kilkaset metrów ścieżek edukacyjnych m. in. do miejsca postoju dowództwa, szpitala, czy taborów.

Porytowe Wzgórze © raji



Pomnik na Porytowym Wzgórzu © raji



Trzeba podkreślić, że w ostatnich miesiącach sporo zrobiono żeby, właśnie zwiedzanie Wzgórza było dla turystów przyjemne i bezpieczne. Bo dla porównania, gdy byliśmy tu z Pankracym to przeprawa na druga stronę rzeczki wyglądała tak:

Most na Porytowym Wzgórzu 2011 © raji



A teraz wygląda tak. Różnica jest.

Most na ścieżce edukacjnej na Porytowym Wzgórzu © raji



Następnie spokojnym tempem wróciliśmy do Janowa, gdzie wstąpiliśmy jeszcze nad jezioro i zalew.Po drodze zahaczyliśmy jeszcze o źródełka, żeby uzupełnić bidony i potem już prosto do domu. Wieczorem posiedzieliśmy trochę przy grillu, ale nie za długo, bo po pierwsze byliśmy trochę ujechani, a po drugie na jutro zaplanowaliśmy jeszcze dłuższą wyprawę.


Jezioro w Janowie Lubelskim © raji
Kategoria 100-150, Rundki


Dane wyjazdu:
33.59 km 0.00 km teren
01:44 h 19.38 km/h:
Maks. pr.:28.86 km/h
Temperatura:25.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Coach

Noc 5/07/2012

Czwartek, 5 lipca 2012 · dodano: 09.07.2012 | Komentarze 0 Kolejna nocka, tym razem pojechałem głęboko w las.

Opłacało się, miliony świetlików robiło niesamowite wrażenie, szczególnie nad stawami.
Kategoria 0-50, Soft


Dane wyjazdu:
63.20 km 0.00 km teren
03:24 h 18.59 km/h:
Maks. pr.:44.80 km/h
Temperatura:35.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Coach

Zelew w Janowie - ponownie

Czwartek, 5 lipca 2012 · dodano: 09.07.2012 | Komentarze 2 Kolejna wyprawa nad Janowski zalew. Tym razem miało być upalnie, więc można było zaplanować dłuższy pobyt.

W nocy w tych okolicach przechodziły burze, więc gdy wyjechaliśmy rano na drodze było jeszcze dosyć mokro i było czuć rześkie powietrze. Ale tylko, gdy za chmur wyszło słońce błyskawicznie rosła temperatura i robiło się strasznie parno.


O 10:00 rano na zalewem jest jeszcze prawie pusto, gdzieś tam dalej tylko bawi się już jakaś kolonia.

Zalew w Janowie Lubelskim © raji




A ratownicy już się szykują na oblężenie plaży przez turystów, na bo w taką pogodę, to gdzie można się lepiej czuć jak nie nad woda, no chyba, że na rowerze :)

Ratiwnicy nad zalewem © raji




Jak już moczenie w wodzie się znudzi, można wybrać coś innego np. diabelskie wahadło, skoczyć z wierzy PowerFun, albo przejechać się 200 metrów "tyrolką" nad samą plażą i zalewem - kto, co woli. A każdą z tych atrakcji można mieć za "jedyne" 15 zł.





Z każdą godziną nad zalewem robiło się coraz bardziej tłoczno, ludzie schodzili się z każdej strony, niektórzy nawet z powietrza.

Nad zalewem coraz to wiecej turystów © raji




My spędziliśmy tu prawie 4 godziny, ale obowiązki wzywały i musieliśmy ruszać. O 14:00 słońce robiło już swoje i chciało się z powrotem zawrócić nad wodę.

Po drodze spotkaliśmy kolegę ze Stalowej, który zabrał nas na źródła w Janowie, które znajdą się niemal w samym centrum.

Kapliczka przy źródłach w Janowie Lubelskim © raji



Źródła w Janowie Lubelskim © raji
Kategoria 50-100, Soft


Dane wyjazdu:
20.87 km 0.00 km teren
00:56 h 22.36 km/h:
Maks. pr.:31.87 km/h
Temperatura:25.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Coach

Noc 4/07/2012

Środa, 4 lipca 2012 · dodano: 04.07.2012 | Komentarze 0 Późnym wieczorem, albo bardzo wcześnie rano, do jazdy teraz to jest pora idealna. Dzisiaj wieczorem jak zwykle nadciągnęły ciemne burzowe chmury, ale i tak wybrałem się nawet na godzinkę. Zaklików oczywiście burza ominęła, spadło może dwie krople.
Kategoria 0-50, Soft