Info
Ten blog rowerowy prowadzi Swiety z miasteczka Zaklików.
Mam przejechane
42734.67 kilometrów w tym
0.00 w terenie.
Jeżdżę z prędkością średnią
19.88 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej
o mnie.
Wykres roczny
Arhiwum bloga
- 2015, Grudzień2 - 0
- 2015, Sierpień18 - 2
- 2015, Lipiec17 - 12
- 2015, Czerwiec21 - 6
- 2015, Maj22 - 2
- 2015, Kwiecień12 - 0
- 2015, Marzec11 - 0
- 2015, Luty2 - 0
- 2014, Listopad5 - 6
- 2014, Październik14 - 0
- 2014, Wrzesień7 - 0
- 2014, Sierpień17 - 1
- 2014, Lipiec16 - 20
- 2014, Czerwiec17 - 3
- 2014, Maj17 - 18
- 2014, Kwiecień17 - 13
- 2014, Marzec11 - 2
- 2014, Luty6 - 0
- 2014, Styczeń2 - 0
- 2013, Grudzień2 - 0
- 2013, Listopad2 - 4
- 2013, Wrzesień6 - 0
- 2013, Sierpień14 - 2
- 2013, Lipiec21 - 21
- 2013, Czerwiec19 - 11
- 2013, Maj19 - 27
- 2013, Kwiecień7 - 17
- 2012, Październik6 - 5
- 2012, Wrzesień12 - 22
- 2012, Sierpień23 - 24
- 2012, Lipiec21 - 33
- 2012, Czerwiec13 - 18
- 2012, Maj15 - 2
- 2012, Kwiecień7 - 8
- 2011, Listopad2 - 2
- 2011, Październik4 - 9
- 2011, Wrzesień15 - 20
- 2011, Sierpień21 - 22
- 2011, Lipiec12 - 14
- 2011, Czerwiec13 - 11
- 2011, Maj3 - 0
Wpisy archiwalne w miesiącu
Lipiec, 2013
Dystans całkowity: | 2220.31 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 111:08 |
Średnia prędkość: | 19.98 km/h |
Maksymalna prędkość: | 53.52 km/h |
Liczba aktywności: | 21 |
Średnio na aktywność: | 105.73 km i 5h 17m |
Więcej statystyk |
Dane wyjazdu:
Temperatura:30.0
Kalorie: kcal
Rower:
Środa, 31 lipca 2013 · dodano: 29.12.2013 | Komentarze 0
Myślałem, że po przejechaniu tylu tys. km (w lipcu nazbierało się ponad 2 tys.) siłą rzeczy trzeba będzie trochę odpocząć. Nic jednak bardziej mylnego, ochota na rowerowe wyprawy była ogromna, dlatego każdą wolną chwilę spędzałem na rowerze, a dodatkową motywacją do jazdy była wspaniała pogoda.
Dzisiaj pojechałem do Janowa Lubelskiego, żeby spotkać się z Mariuszem i podzielić wrażeniami z pielgrzymki i przy okazji pojeździć po okolicznych źródełkach, a w taką pogodę to najlepszy sposób, żeby się ochłodzić.
Mariusz zaproponował żeby w weekend wybrać się w Góry Świętokrzyskie, pogoda zapowiadała się idealna, więc długo nie trzeba było mnie namawiać.
Źródełka w Janowie były dzisiaj oblegane
Dane wyjazdu:
Temperatura:32.0
Kalorie: kcal
Poniedziałek, 29 lipca 2013 · dodano: 29.12.2013 | Komentarze 0
Ostatni wpis jaki dodałem na bikestats dotyczył relacji z pielgrzymki rowerowej do Wilna. Nie oznacza to jednak, że zakończyłem sezon rowerowy już w sierpniu. Nie byłem po prostu w stanie na bieżąco dodawać relacji, bo trochę czasu z tym schodzi, a wycieczek rowerowych było całkiem sporo. Dlatego teraz pora nadrobić zaległości :)
Od powrotu z pielgrzymki minął jeden dzień, a mnie znowu ciągnęło, żeby wsiąść na rower. W dzień jednak nie dało rady pojeździć bo temp. w cieniu dochodziła do 37 stopni, więc pozostawała tylko noc, choć i wtedy było bardzo duszno, ale kilka km można spokojnie było przejechać
Dane wyjazdu:
Temperatura:25.0
Kalorie: kcal
Sobota, 27 lipca 2013 · dodano: 22.08.2013 | Komentarze 3
No i w końcu nadszedł ostatni dzień naszej pielgrzymki - niestety, bo już niedługo znowu wróci się do rzeczywistości, trzeba będzie się pożegnać z tymi wszystkimi niezwykłymi ludźmi, z którymi spędziło się cały tydzień i przejechało ponad 1000 km, na pewno będzie tego brakować. Ja na takiej pielgrzymce byłem po raz pierwszy i nie dziwię się teraz, dlaczego ludzie tak bardzo chcą wracać za rok i jak bardzo na tą czekają. Opisać się tego na pewno nie da, tylko trzeba to po prostu przeżyć. Ale trzeba też powiedzieć, że - stety, bo dzisiaj dotrzemy do celu naszego pielgrzymowania, czyli chwili, na która przygotowywaliśmy się przez cały poprzedni tydzień. I właśnie chyba myśl dokąd zmierzamy dawała ludziom siłę, żeby pokonywać swoje słabości i wytrwać do końca.
I właśnie taką atmosferę było czuć od rana, przynajmniej ja to tak odczułem. Z jednej strony chwila na, którą czekaliśmy - można powiedzieć ponad 6 miesięcy, a z drugiej myśl, że to już koniec wspólnego pielgrzymowania.
Dzień jak zwykle rozpoczęliśmy od modlitwy, potem śniadanie. Do Wilna wyruszyliśmy wcześniej niż planowaliśmy, żeby móc zobaczyć wszystko na spokojnie. Do centrum mieliśmy tylko 19 km, ale jechaliśmy głównymi drogami, więc trzeba było uważać na spory ruch. Poza tym Wilno jest położone na 7 wzgórzach, więc momentami trzeba trochę się napracować. My akurat jadąc do centrum mieliśmy piękny, długi zjazd, gdzie liczniki pokazywały ponad 50 km/h.
Pierwszym miejscem, które odwiedziliśmy w Wilnie był cmentarz na Rossie, założony w 1769 roku. To tu znajduje się grób Marii Piłsudskiej, a także jest to miejsce pochówku urny z sercem jej syna, Józefa Piłsudskiego. Grobowiec Matki i Syna znajduje się na cmentarzu wojskowym, gdzie spoczywają polscy żołnierze polegli w walkach o Wilno w 1919, 1920, 1939 i 1944 roku. Na tzw. Starej i Nowej Rossie spoczywają znane postacie polskiej, białoruskiej i litewskiej historii.
Z Rossy udaliśmy się oddalonego o kilkanaście metrów Domu Zakonnego Zgromadzemnia Sióstr Jezusa Miłosiernego. Tu zostaliśmy bardzo serdecznie przyjęci przez Siostry, które w telegraficznym skrócie opowiedziały nam historię Zgromadzenia i Rossy. Tutaj też zostawiliśmy rowery i już pieszo udaliśmy w kierunku Ostrej Bramy.
Po paru minutach dotarliśmy do Kaplicy Matki Bożej Ostrobramskiej. Na każdym musiało wywrzeć to ogromne wrażenie, bo przecież tyle czekaliśmy na ten moment. O godzinie 11:00 wszyscy zebraliśmy się w Kaplicy przed Obrazem Matki Bożej Miłosierdzia, gdzie uczestniczyliśmy we Mszy św. Później każdy miał jeszcze chwilę, żeby w skupieniu pomodlić się przed Obliczem Matki Bożej Ostrobramskiej.
Następnie mieliśmy 1,5 godziny żeby przejść się Starym Miastem, zobaczyć najważniejsze zabytki i kupić jakieś pamiątki dla bliskich. Czas ten minął błyskawicznie. Znowu spotkaliśmy się u Sióstr Zakonnych, zabraliśmy rowery i ruszyliśmy w drogę, tym razem na Górę Trzech Krzyży. Stąd rozpościera się przepiękna panorama Wilna. Po raz pierwszy krzyże na tej górze wznieśli franciszkanie około 1636r. Później wznoszono nowe, ponieważ stare zawaliły się ze starości, albo jak w 1951 zostały wysadzone na rozkaz władz radzieckich. Obecny pomnik Trzech Krzyży zostało odbudowany w 1989 roku. Żeby wjechać na górę trzeba się nie lada natrudzić, ponieważ momentami podjazd ma 14 %, ale widok wszystko rekompensuje.
Czas nas gonił, bo o 15:00 mieliśmy zatrzymać się na Koronkę do Bożego Miłosierdzia w domu św. Faustyny. To właśnie w Wilnie św. Faustyna poznała ks. Michała Sopoćkę, który pomógł Faustynie w realizacji żądań Jezusa Chrystusa i który był jej spowiednikiem. Tutaj powstała koronka do Bożego Miłosierdzia i tu Faustyna zaczęła pisać swój dzienniczek.
Po modlitwie ruszyliśmy z powrotem do Landwarowa.
Wycieczka po Wilnie to prawdziwa lekcja historii, która na długo pozostanie w pamięci. Spacer po krętych, wąskich uliczkach z cudownymi kamieniczkami, piękne kościoły, sąsiadujące na przemian z cerkwiami to wszystko sprawia, że kto raz odwiedzi to miasto, będzie zawsze za nim tęsknił. Mam nadzieją, że będzie okazja, żeby tu jeszcze raz wrócić.
Do Landwarowa dojechaliśmy przed 17:00, droga powrotna była trochę trudniejsza bo musieliśmy pokonać kilka sporych podjazdów. Na godzinę 19:00 zaplanowana była kolacja, przedtem trzeba było jeszcze spakować rowery do samochodu, a więc mieliśmy jeszcze tylko 2 godziny, a Troki dalej nie były zaliczone :) Po chwili namysłu z małą grupką postanowiłem pojechać, żeby jeszcze raz choć na sekundę rzucić okiem na przepiękne krajobrazy okolicy. Droga zajęła niecałe 30 min, bez problemu trafiliśmy do zamku, który jak cała miejscowość położony jest nad pięknym jeziorem. Nie było wiele czasu, żeby podziwiać uroki Troków, ale wystarczyło, żeby zarazić się tym miejscem. Zwiedziliśmy zamek z bliska, potem grupa została na promenadzie na kawę, a ja jeszcze objechałem Troki i wróciłem wcześniej do Landwarowa, żeby na spokojnie spakować rower.
Rowery do Sandomierz odjechały jeszcze przed 19:00, a my po kolacji zebraliśmy się przed domem pielgrzyma, żeby powspominać ostatni tydzień. Była to też okazja do odczytania relacji z całej pielgrzymki w formie poetyckiej autorstwa brata Stanisława z Tarnobrzega. Opisał on niemal każdy dzień i ważniejsze wydarzenia z lekkim przymrużeniem oka. Na koniec wszyscy otrzymali pamiątkowe dyplomy na pamiątkę wspólnej drogi do Matki Bożej Miłosierdzia w Ostrej Bramie.
Tak zakończyła się nasza podróż, przejechałem dokładnie 1032.72 kilometry, sił starczyłoby jeszcze pewnie na dwa razy tyle, ale chyba nikt nie odczuwał jakiegoś wielkiego zmęczenia. Jedyne o czym myśleli pielgrzymi to następne spotkanie we wspólnym gronie, a i wybiegano o wiele dalej w przyszłość, bo i do kolejnej pielgrzymki. Jak wspominałem wcześniej, kto raz doświadczył takiej wspaniałej przygody, będzie ją chciał przeżyć ponownie, ja na pewno.
Vilnius !!!
Cmentarz na Rossie
Jesteśmy już na Rossie
Camera-man
Cmentarz na Rossie
Najpiękniejszy grobowiec Rossy, wykonany z białego i czarnego marmuru w stylu klasycyzmu. Spoczywa tu hrabina Weronika Korwin - Milewska i serce jej syna Ignacego Karola Korwin - Milewskiego, posiadacza jednej z największych fortun na ziemiach polskich.
Grobowiec Mączyńskich
Grób rodziny Gimbuutów
Cmentarz Wojskowy
Mauzoleum Matka i Serce Syna
Dom zakonny Zgromadzemnia Sióstr Jezusa Miłosiernego
Ostra Brama
Stare miasto
Kościół św. Teresy z 1633 roku
Kościół św. Kazimierza – pierwsza świątynia barokowa Wilna, budowę której rozpoczęto w 1604 r.,
Wileński rynek
Ratusz Miejski
Fontanna na placu przed ratuszem
Baszta Giedymina
Katedra św. Stanisława
Dzwonnica Katedry
Filharmonia Wileńska
Góra Trzech Krzyży
Baszta Giedymina
Kościół św. Apostołów Piotra i Pawła na Antokolu
Kościół św. Anny
Dom św. Faustyny
Relikwie św. Faustyny
Relikwie bł. Michała Sopoćko
Pokój Faustyny
Troki
Gotycki zamek na wyspie
Kościół pw. Nawiedzenia Najświętszej Marii Panny
Podsumowanie Pielgrzymki
Dzieło Staszka w trakcie prezentacji
Już z dyplomem
Dane wyjazdu:
Temperatura:23.0
Kalorie: kcal
Piątek, 26 lipca 2013 · dodano: 21.08.2013 | Komentarze 1
Dzisiejszy dzień rozpoczęliśmy wyjątkowo, bo od mszy św. w Sanktuarium Matki Bożej Sejneńskiej. Potem śniadanie i ok. 9:00 wyjechaliśmy w kierunku Republiki Litewskiej. I tutaj plan na dzisiaj się skończył. Postoje po stronie litewskiej nie były zaplanowane, więc zatrzymywaliśmy się po przejechaniu mniej, więcej 30-40 km. Pogoda była rewelacyjna do jazdy. Momentami jechało się bardzo szybko, to ze względu na ukształtowanie terenu, który był bardzo pagórkowaty, także 30 km/h nie schodziło z liczników.
Nie wiadomo kiedy znaleźliśmy się w Landvarwie, tu ugościły nas siostry zakonne z Domu Pielgrzyma w Landwarowie. Następnie udaliśmy się na nocleg do domu pielgrzyma. Tradycyjnie niektórym było jeszcze mało i pojechali zwiedzać okolice, a było co oglądać, ponieważ 10 km od Landwarowa, znajduje się pięknie położona miejscowość Troki, a tam przepiękny zamek. Ja odłożyłem to już na kolejny dzień. Wszyscy spotkaliśmy się jeszcze wieczorem, żeby omówić szczegóły co do jutra. I dzisiaj z kolei wszystkiego najlepszego życzyliśmy Annom :)
Każdego dnia czas biegł niezwykle szybko i równie szybko minął cały tydzień. Przed nami został już ostatni i najważniejszy etap naszego pielgrzymowania, a więc Wilno i Ostra Brama.
W drodze na mszę
Bazylika Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny w Sejnach
Kolacja w Caritasie
Dane wyjazdu:
Temperatura:25.0
Kalorie: kcal
Czwartek, 25 lipca 2013 · dodano: 21.08.2013 | Komentarze 0
Dzisiaj dzień wolny. Tak jak pisałem wcześniej, każdy mógł go wykorzystać jak chciał. Rano oczywiście spotkaliśmy się wszyscy przed szkołą na porannych modlitwach, a później na śniadaniu. Po tym trzeba było zorganizować już sobie czas samemu. Zaraz po śniadaniu z kolegami pojechałem do sklepu po jakieś zakupy i do kantoru, żeby wymienić trochę litów. Wróciliśmy szybko do szkoły, bo trochę czasu nam to zajęło, a chcieliśmy jeszcze zwiedzić okolice. Jak zresztą większość w planie mieliśmy jezioro Wigry, pozostała część wybrała bardziej ambitne cele, jak np. Suwalski Park Krajobrazowy, trójstyk granic Polski, Rosji, Litwy, czy mosty w Stańczykach, ale to już były trasy grubo ponad 100 km.
My tego dnia chcieliśmy trochę odpocząć i zrobić trochę km, ale spokojnym tempem, żeby podziwiać przepiękne krajobrazy Suwalszczyzny. Wyjechaliśmy dopiero koło 10:00, do jeziora mieliśmy bardzo blisko, bo około 20 km. Najważniejsze, że pogoda zrobiła się jak na zamówienie. Co prawda na horyzoncie straszyły ciemne chmury, ale praktycznie przez cały dzień przebijało się słońce i było bardzo ciepło.
Po godzinie dojechaliśmy nad Wigry, tutaj zwiedziliśmy znajdujący się na półwyspie pokamedulski klasztor. Część naszej grupy postanowiła przepłynąć się po jeziorze statkiem, ja oczywiście wolałem ten czas wykorzystać na jazdę. Bardzo spontanicznie zebrała się spora grupa osób z naszej pielgrzymki, które podobnie jak my przyjechały na Wigry bez konkretnego planu na dalszą jazdę :)
Razem postanowiliśmy wybrać się wzdłuż szlaku dookoła jeziora, aż do Suwałk, a potem już prosto do Sejn. Choć dzisiaj był dzień wolny to musieliśmy wrócić pod szkołę na konkretną godzinę, ponieważ zaplanowana była kolacja oraz małe podsumowanie naszej pielgrzymki. Nie tracąc czasu ruszyliśmy tzw. Podlaskim Szlakiem Bocianim. Na początek asfaltem, dopiero po paru km musieliśmy skręcić na szutrową drogę, ale była na tyle ubita, że nawet szosówki dawały radę. Trasa super, naprawdę warto było się tam wybrać, zaraz za lasem znowu wjechaliśmy na asfalt i nim dojechaliśmy do wsi Bryzgiel, położonej nad samymi Wigrami. Można podziwiać stąd piękną panoramę jeziora. Dalej ruszyliśmy śladami Wigierskiej Kolejki Wąskotorowej. Niestety zabrakło już czasu na zwiedzanie dworca i skansenu kolejki, która ciągle kursuje i wozi turystów.
Bocznymi drogami dojechaliśmy do Suwałk. Tutaj też zatrzymaliśmy się tylko na mały posiłek i ruszyliśmy dalej. W Sejnach byliśmy ok. 16:00, a więc godzinę przed czasem. Wykorzystałem ten czas, żeby doprowadzić trochę rower do porządku, bo po paru dniach jazdy wyglądał już strasznie. Wyczyściłem i nasmarowałem łańcuch, teraz już wszystko chodziło jak należy. Ok. 17:00 zebraliśmy się wszyscy pod szkołą i na rowerach ruszyliśmy na Giby, oddalone od Sejn jakieś 10 km. Tutaj w miejscu pamięci obławy augustowskiej uczestniczyliśmy we mszy św. Po Eucharystii przejechaliśmy parę km nad jezioro Pomorze do ośrodka wypoczynkowego "Kukle". Tutaj przy suto zastawionym stole wspominaliśmy ostatnie spędzone razem dni, choć to jeszcze nie był koniec naszego pielgrzymowania, to chyba każdy przez chwile był myślami w domu i czuł jak bardzo będzie brakować tego pielgrzymkowego życia. Dzisiejszy wieczór był okazją do podziękowań dla obsługi technicznej pielgrzymki, dla "rowerowych hartów" :), kamerzysty i wielu innych osób bez których ta inicjatywa w ogóle by się nie zrodziła.
Była to również okazja do złożenia życzeń imieninowych Krzyśkom, których w naszej grupie było, aż czterech. Po bardzo mile spędzonym czasie już pod osłoną nocy wróciliśmy do Sejn. Jutro czekała na nas Litwa.
WIGRY
Lans nad jeziorem
Wisiek w swoim żywiole
Niktórzy popłynęli tą łajbą
Klasztor pokamedulski nad Wigrami
Silna grupa pod wezwaniem :)
Flagowi
No chyba się umówili
Gęsiego !!! :)
Bryzgiel - punkt widokowy
Tu jesteśmy
Radomyśl i Zaklików
Wigierska Kolejka Wąskotorowa
Ruszamy na Giby
Giby - miejsce pamięci obławy augustowskiej
"Zginęli bo byli Polakami"
Dąb Papieski
Ładniejsza część pielgrzymki :)
Kolacja w "Kuklach"
Moje łoże
Dane wyjazdu:
Temperatura:18.0
Kalorie: kcal
Środa, 24 lipca 2013 · dodano: 20.08.2013 | Komentarze 2
Czas płynie strasznie szybko. Przed nami już piąty dzień Pielgrzymki, ale dzisiaj jeszcze nikt nie myślał o powrocie do domu, bo czekał nas wyjątkowo pracowity dzień. Było dużo km do przejechania, a jeszcze więcej do zobaczenia.
Rano już wszystko robiło się z automatu, składanie i rozpakowywanie bagażu szło teraz błyskawiczni, bo na początku były z tym problemy. Pobudka, prysznic, pakowanie, modlitwa, śniadanie i w drogę - tak wyglądał praktycznie każdy poranek.
Dzisiaj naszym jedynym zmartwieniem była pogoda, bo etap długi, a jazda w deszczu do najprzyjemniejszych nie należy. Było bardzo chłodno, niebo całe zachmurzone, także myśleliśmy, że deszcz to tylko kwestia czasu. Przez dwa ostanie dni strasznie bolało gardło, co dodatkowo zabierało przyjemność z jazdy, ale udało mi się jakoś wykurować i ruszając z Supraśla czułem się już znacznie lepiej.
Z Supraśla pojechaliśmy do oddalonej o 33 km Sokółki - czyli do miejsca Cudu Eucharystycznego z 2008 roku. Tutaj w kościele św. Antoniego uczestniczyliśmy w Adoracji Najświętszego Sakramentu. Potem mieliśmy parę minut na nabranie sił na kolejne 30 km.
Kolejny przystanek to Sanktuarium Maryjne w Różanymstoku i msza św. Sanktuarium
prowadzone jest przez ojców salezjanów, którzy zajmują się także trudną młodzieżą i organizują różnego rodzaju warsztaty.
Od razu po mszy św. ruszyliśmy w dalszą drogę, bo do przejechania było jeszcze prawie 90 km. Na tym odcinku złapał nas deszcze, no można powiedzieć ulewa. Niektórzy tak jak ja zatrzymali się, żeby założyć coś od deszczu, jak się później okazało szkoda było zachodu, bo po paru km przestało zupełnie padać. W dodatkowych ciuchach było strasznie gorąco, dlatego tylko kiedy dotarliśmy do następnego postoju, czyli do Lipska nad rz. Biebrza zdjąłem zbędne ubranie.
Od Lipska zaczynają się przepiękne tereny, a sama końcówka to podobnie jak wczoraj idealna droga przez las. Z upływem dania zaczęło się rozpogadzać, momentami wychodziło nawet słońce, ale najważniejsze, że już dzisiaj nie padało.
Ostatnim postojem na trasie była Studzieniczna i Sanktuarium Maryjne. To miejsce słynie właśnie z cudowengo obrazu Matki Kościoła oraz piękna przyrody. Sanktuarium mieści się na tzw. „wyspie” (dziś połączonej groblą z lądem), na uboczu komunikacyjnych szlaków, prawie zewsząd otoczone wodą, z rosnącymi wokół wyspy białymi wodnymi liliami. Tu zabawiliśmy prawie[img]"/> godzinę, dopiero koło 20:00 dotarliśmy do Sejn, gdzie mieliśmy spędzić dwie noce. Najpierw jednak podjechaliśmy do restauracji Skarpa na obiadokolacje. Z zewnątrz bez rewelacji, ale już w środku zupełnie odwrotnie, można powiedzieć na bogato :) Danie główne - oczywiście kartacze :)
Po kolacji przejechaliśmy na nocleg do miejscowej szkoły, ja jak zwykle rozłożyłem się na sali gimnastycznej, czyli tam gdzie większość. Niektórzy wybrali klasy, niektórzy korytarze, czyli kto, co wolał. Jutro czekał nas dzień wolny. Dla jednych oznaczało to leżnie do góry brzuchem przez cały dzień :) dla drugich wręcz przeciwnie, była to okazja do aktywnego odpoczynku i zwiedzenia okolicy, a było co oglądać. Mogę się mylić, ale chyba nie było osoby, która została w szkole na cały dzień.
Sanktuarium w Sokółce
Zbieramy siły
Brat Bolek - po stroju widać, że było chłodno
Kolarze pod Sokółką
Sanktuarium Maryjne w Różanymstoku
Kościół w Lipsku nad rz. Biebrza
Parking nad rz. Biebrza
Studzieniczna
Kościół parafialny Matki Bożej Szkaplerznej
Kaplica z 1872r
Obraz Matki Bożej Studzieniczańskiej
Pomnik Jana Pawła II
Oswojone łabędzie
Kolacja w "Skarpie"
Dane wyjazdu:
Temperatura:17.0
Kalorie: kcal
Wtorek, 23 lipca 2013 · dodano: 20.08.2013 | Komentarze 3
Już wczoraj wieczorem znacznie się ochłodziło i zachmurzyło, więc nie wróżyło to nic dobrego na kolejny dzień. Rano przywitało nas jednak słońce, ale tylko na chwilę. Dzisiaj trzeba było wyciągnąć cieplejsze ciuchy i przygotować w razie czego przeciwdeszczowe.
Pierwszy postój mieliśmy w Hajnówce, tu znajduje się największa w Polsce murowana cerkiew, która z bliska robi naprawdę wrażenie. Po krótkim zwiedzaniu ruszyliśmy dalej. Tak pogoda jak dziś jest chyba najgorsza, bo właściwie nie wiadomo co na siebie założyć. Na rowerze gorąco, na postojach zimno, ale trzeba było sobie radzić.
Po 30 km zatrzymaliśmy się w Rybakach nad zalewem Siemianówka. Gdyby tylko było z 30 stopni... :)
Dzisiaj był wyjątkowo ciężki dzień i z uwagi na liczne roboty drogowe i ruch wahadłowy, a także ze względu na kiepską nawierzchnię. Nie zabrakło też kilku kolizji, ale na szczęście nikomu nie stało się nic poważnego.
Ostatni raz zatrzymaliśmy się w Żedni na parkingu leśnym, stąd do Supraśla było już tylko 24 km. Tu zaczęła się piękna droga, która prowadziła cały czas przez las, aż do samego celu. Ruch także był bardzo mały, bo przez Supraśl nie przebiegają żadne drogi przelotowe.
Tego dnia obiadokolacja była we własnym zakresie, więc po rozpakowaniu bagaży z kolegami udaliśmy się do restauracji skosztować miejscowych specjałów, czyli min. kartaczy.
O 20:00 wszyscy spotkali się na Eucharystii w kościele św. Trójcy.
Hajnówka - cerkiew
Zalew Siemianówka
Parking Leśny w Żedni
W drodze do kościoła
Kościół św. Trójcy w Supraślu
Pałac Buchholtzów w Supraślu
Nocleg w hali sportowej
Niektórym było jeszcze mało :)
Dane wyjazdu:
Temperatura:23.0
Kalorie: kcal
Poniedziałek, 22 lipca 2013 · dodano: 19.08.2013 | Komentarze 1
Dzisiaj przed nami jeden z najdłuższych etapów, bo do przejechania ok. 150 km, a do tego bardzo wiele do zwiedzenia po drodze. Nocować mieliśmy w miejscowości Kleszczele, a więc już bardzo blisko wschodniej granicy.
Ja jak zwykle budzę się o 5:00, większość o tej porze jeszcze przekręca się na drugi bok, ale nieliczni już kręcą się po internacie. Do modlitwy i śniadania było jeszcze ponad dwie godziny, więc zawsze ten czas wykorzystywałem na napisanie choć części relacji, bo bez tego teraz byłoby jeszcze trudniej.
Jeszcze przed śniadaniem wszyscy byli już spakowani, widać było ogromną chęć do jazdy. Pierwsze dni były może ciężkie, każdy miał jakieś chwile słabości, ale dzisiaj po nikim nie było tego widać. Dobrze nastrajała też pogoda, bo choć było trochę chłodno z rana, to świeciło słońce i zapowiadał się naprawdę ładny dzień.
Po modlitwie i bardzo obfitym śniadaniu o 7:30 w eskorcie policji ruszyliśmy w drogę. Dzisiaj dłuższy etap, więc i poszczególne odcinki były dłuższe.
Pierwszy postój mieliśmy po przeszło 30 km w Czuryłach, potem kolejne 15 min. przerwy przy kościele w Sawicach. Tempo było dzisiaj spore, bo w Drohiczynie musieliśmy być na konkretną godzinę. Tam czekała nas wyjątkowa uroczystość pielgrzymkowa msza św. prymicyjna ks. Piotra.
W katedrze przywitał nas biskup drohiczyński Antoni Pacyfik Dydycz, który bardzo obszernie przedstawił historię Drohiczyna i okolic. Następnie ks. Piotr odprawił swoją mszę prymicyjną. Po zwiedzeniu katedry i jej podziemi ruszyliśmy w dalszą drogę.
Dalej pojechaliśmy pięknie położonymi terenami wzdłuż Bugu. Kolejny przystanek na naszej trasie to Grabarka - góra krzyży. Najważniejsze miejsce kultu religijnego dla wyznawców prawosławia w Polsce. Tutaj w 2010 rowerowi pielgrzymi z Sandomierza jadąc do Świętej Lipki, zostawili drewniany krzyż, teraz przytwierdzili do Niego tabliczkę z informacją o kolejnej pielgrzymce.
Po modlitwach i krótkim odpoczynku ruszyliśmy dalej. Do noclegu mieliśmy już tylko 33 km. Praktycznie przez cały dzień świeciło słońce, ale znowu we znaki dawała się wiatr. Dopiero w Kleszczelach, już pod sam wieczór zaczęło się chmurzyć i spadło parę kropel deszczu. Na jakąś ulewę się nie zanosiło, więc postanowiłem jeszcze pojeździć chwilę po okolicy.
O 21:00 udaliśmy się na spotkanie z diakonem w miejscowej cerkwi, który przybliżył pokrótce historię prawosławia. W tych okolicach ludność wyznania prawosławnego stanowi większość, w samych Kleszczelach to 80%. Widać to też po obiektach sakralnych, im bliżej wschodniej granicy tym więcej jest cerkwi, a kościołów zdecydowanie mniej.
Poranne modlitwy w Łukowie
Kościół w Sawicach
Katedra Trójcy Przenajświętszej
Biskup Drohiczyński Antoni Pacyfik Dydycz
Msza św. prymicyjna ks. Piotra
Błogosławieństwo
Budynki klasztorne
Podziemia Katedry
Święta Góra - Grabarka
Cudowne źródło
Zbieramy się do odjazdu
Cerkiew w Kleszczelach
Zdjęcie na dobranoc
Dane wyjazdu:
Temperatura:22.0
Kalorie: kcal
Niedziela, 21 lipca 2013 · dodano: 16.08.2013 | Komentarze 0
Drugi dzień naszego pielgrzymowania. Pogoda jak na zamówienie, do jazdy wprost idealna. Jak zwykle dzień rozpoczynamy od porannej modlitwy, potem śniadanie, godzina na spakowanie bagaży i ruszamy w drogę.
Dzisiaj kolejny spokojny etap, bo do przyjechania mieliśmy nieco ponad 100 km. Pierwszy postój zaplanowany był już po 14 km w Wąwolnicy w Sanktuarium Matki Boskiej Kębelskiej, gdzie uczestniczyliśmy w Eucharystii. Miejsce to słynie z wielu łask i cudów, ich historię przybliżył nam ksiądz rektor, który już od wielu lat prowadzi księgę łask. W Wąwolnicy zabawiliśmy prawie dwie godziny i dopiero koło 11 ruszyliśmy w dalszą drogę.
Jedyne na co można było narzekać to silny wiatr z północy, który wiał prosto w nasze twarze, o lidarach grup nie wspominając :) Tak jak w poprzednim dniu przez cały odcinek towarzyszyła nam policja, przez co było nam łatwiej przecinać główne drogi, czy jechać po nich.
Tak jak wspominałem wcześniej dzisiaj do przejechania mniej kilometrów, dlatego więcej czasu można było poświęcić na zwiedzanie. Ok. 30 km przed Łukowem, zatrzymaliśmy się w Woli Gułowskiej, gdzie znajduje się piękne Sanktuarium Matki Bożej Patronki Żołnierzy Września. Tutaj mieliśmy dłuższy postój, niektórym pielgrzymom dzisiejsza trasa, choć z pozoru krótka i spokojna dawała się we znaki, a wszystko przez wiatr. Gdy jedni zbierali siły na dalszą trasę, drudzy ruszyli na zwiedzanie. Sanktuarium zarówno z zewnątrz jaki i wewnątrz robi ogromne wrażenie. Bardzo ciekawym miejscem są podziemia Sanktuarium, gdzie znajduje się źródło, trzeba przejść krętymi, ciasnymi korytarzami, żeby móc spróbować krystalicznie czystej wody.
Z Woli Gułowskiej ruszyliśmy na Okrzejską, czyli do miejsca gdzie urodził się Henryk Sienkiewicz. W dawniej oficynie dworskiej, w której przyszedł na świat powstało muzeum. Przez ponad 40 lat istnienia muzeum zgromadzono wiele eksponatów z epoki w której tworzył Sienkiewicz. Miejsce na pewno warte odwiedzenia.
Stąd do Łukowa mieliśmy tylko 11 km, więc na noclegu zjawiliśmy się jeszcze przed 17:00. Dzisiaj spaliśmy w internacie przy miejscowym gimnazjum im. Tadeusza Kościuszki. Zaraz po przyjeździe zajęliśmy pokoje i udaliśmy się na obiadokolacje. Od 18 mieliśmy czas wolny, trzeba było tylko wrócić przed 21:00 na wieczorne modlitwy w kościele Podwyższenia Krzyża Świętego, który znajduje się zaraz przy gimnazjum. Niektórzy siedli jeszcze na rowery, żeby zwiedzić okolice, część została w internacie, a reszta ruszyła na zakupy, żeby uzupełnić zapasy na kolejne dni. Ja wybrałem 3 opcje i z kolegami wyszliśmy do miasta.
Wróciliśmy przed samą 21:00, zostawiliśmy zakupy i poszliśmy do kościoła. W wieczornych modlitwach uczestniczyli także niektórzy parafianie, a na koniec utworzyliśmy wspólny krąg.
Kolejny bardzo udany dzień. W trakcie jazdy temperatura nie przekraczała 20-21 stopni, dopiero w Łukowie zrobiło się bardzo ciepło, co zapowiadało ładna pogodę również na poniedziałek.
Sanktuarium w Wąwolnicy
Kaplica Matki Boskiej Kębelskiej
Postój
Antoś - pilot pielgrzymki
Kapliczka w Woli Gułowskiej
Sanktuarium Matki Boskiej Patronki Żołnierzy Września
Korytarze prowadzące do źródełka
Samo źródełko
Bez komentarza
Muzeum w Woli Okrzejskiej. Miejsce urodzenia Henryka Sienkiewicza
Eksponaty muzeum.
Kołyska małego Henia
Kościół Podwyższenia Krzyża Świętego w Łukowie
Tu spaliśmy
Zachód słońca nad Łukowem
Dane wyjazdu:
Temperatura:22.0
Kalorie: kcal
Sobota, 20 lipca 2013 · dodano: 10.08.2013 | Komentarze 4
Od powrotu z Litwy minęło już prawie dwa tygodnie, więc już najwyższa pora napisać parę słów. Na pewno nie będzie łatwo oddać całej atmosfery naszej pielgrzymki, bo to nie tylko jedna z kolejnych wypraw rowerowych, tylko coś znacznie więcej, coś co trzeba przeżyć na własnej skórze...
W końcu nadszedł długo oczekiwany dzień wyjazdu, na który czekałem dobrych parę miesięcy. Dzień rozpoczął się od porannej ulewy, ale nawet taka pogoda w tym dniu nie zrażała do jazdy. Na całe szczęście z każdą minutą przejaśniało się.
Rower do samochodu spakowałem już dzień wcześniej, do plecaka zabrałem wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy. Na miejsce zbiórki, czyli Bulwar im. Marszałka Piłsudskiego w Sandomierzu miał odwieźć mnie mój "cioteczny" szwagier. Ok. 6:00 wyjechaliśmy z domu. Już w drodze przypomniałem sobie, że zapomniałem, jednej z najważniejszej rzecz, bez której na rower się nie ruszam, czyli - kasku.
Także, panika musi być :) - bez tego w moim przypadku chyba się nie obędzie. Na szczęście do Zawichostu, gdzie zaplanowany był pierwszy postój miała przyjechać moja rodzinka, więc po przejechaniu jakiś 30 km, kask powinien być.
Kolarze zaczęli zbierać się na Bulwarze już od 7:00, żeby po 8:00 udać się na wspólną modlitwę w kościele św. Jakuba. Potem krótkie spotkanie z burmistrzem Sandomierza i w drogę - dziwnie jechało się przez te 30 km bez kasku, widać weszło w nawyk.
Na starcie Pielgrzymki stanęło 80 uczestników. Przez miasto przejechaliśmy całą kolumną w eskorcie policji, dopiero za Sandomierzem podzieliliśmy się na 4 grupy.
Do pierwszego postoju dotarliśmy zgodnie z planem, tu czekała na mnie moja rodzinka z kaskiem i wałówką :) Następnie uczestniczyliśmy w Eucharystii, był to czas kiedy każdy mógł zawierzyć swoje intencje, z którymi uda się do Ostrej Bramy.
Kolejna etap, to przeprawa promowa, poszła całkiem sprawnie. Wszyscy kolarze zmieścili się na niewielkim promie. Było trochę ciasno, ale z daleka musiało robić to wrażenie. Dalej dobrze znanymi mi trasami przez Mniszek, Gościeradów, aż do Księżomierza, gdzie zatrzymaliśmy w miejscu objawienia Matki Boskiej.
Bocznymi dojechaliśmy do DW i tą już prosto do Józefowa nad Wisłą. Kolejny dłuższy postój mieliśmy w Opolu Lubelskim, w którym ugościły nas Siostry Służki Najświętszej Marii Panny, częstując nas swojskimi wyrobami. Jedzenie było przednie. Stąd do Słotwin mieliśmy tylko 18 km. Zaraz po przyjeździe rozlokowaliśmy się w tamtejszej szkole i udaliśmy się na przepyszną kolacje.
Dla tych, którzy mieli jeszcze mało rowerowych wrażeń alternatywą był Kazimierz Dolny, oddalony o 10 km. Część nie zdecydowała się na kręcenie dodatkowych kilometrów, ale stanowili oni mniejszość :)
O 21:00 spotkaliśmy się wszyscy na boisku szkolny na wieczornych modlitwach, była to również okazja to omówienia dzisiejszego i kolejnego dnia naszego pielgrzymowania.
Gotowy do drogi... prawie, kasku brakuje :)
Rowerowa gorączka na Bulwarze
Spotkanie z burmistrzem Sandomierza
Kościół w Zawichoście
Kościół św. Jana Chrzciciela w Zawichoście
Msza w zawichojskim kościele
Sygnalizator :)
Czekamy na prom...
Dalej czekamy :)
Płyniemy
Abordaż
Skupienie totalne
Postój w Ksieżomierzu
Miejsce objawienia
Spotkanie u Sióstr Służek
Kazimierz, rynek, pielgrzymi i ... koguty
Opis linka