Info
Ten blog rowerowy prowadzi Swiety z miasteczka Zaklików. Mam przejechane 42734.67 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.88 km/h i się wcale nie chwalę.Więcej o mnie.
Moje bajki
Wykres roczny
Arhiwum bloga
- 2015, Grudzień2 - 0
- 2015, Sierpień18 - 2
- 2015, Lipiec17 - 12
- 2015, Czerwiec21 - 6
- 2015, Maj22 - 2
- 2015, Kwiecień12 - 0
- 2015, Marzec11 - 0
- 2015, Luty2 - 0
- 2014, Listopad5 - 6
- 2014, Październik14 - 0
- 2014, Wrzesień7 - 0
- 2014, Sierpień17 - 1
- 2014, Lipiec16 - 20
- 2014, Czerwiec17 - 3
- 2014, Maj17 - 18
- 2014, Kwiecień17 - 13
- 2014, Marzec11 - 2
- 2014, Luty6 - 0
- 2014, Styczeń2 - 0
- 2013, Grudzień2 - 0
- 2013, Listopad2 - 4
- 2013, Wrzesień6 - 0
- 2013, Sierpień14 - 2
- 2013, Lipiec21 - 21
- 2013, Czerwiec19 - 11
- 2013, Maj19 - 27
- 2013, Kwiecień7 - 17
- 2012, Październik6 - 5
- 2012, Wrzesień12 - 22
- 2012, Sierpień23 - 24
- 2012, Lipiec21 - 33
- 2012, Czerwiec13 - 18
- 2012, Maj15 - 2
- 2012, Kwiecień7 - 8
- 2011, Listopad2 - 2
- 2011, Październik4 - 9
- 2011, Wrzesień15 - 20
- 2011, Sierpień21 - 22
- 2011, Lipiec12 - 14
- 2011, Czerwiec13 - 11
- 2011, Maj3 - 0
Dane wyjazdu:
143.11 km
0.00 km teren
07:59 h
17.93 km/h:
Maks. pr.:47.10 km/h
Temperatura:25.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Coach
Roztocze 2 - dzień II
Czwartek, 19 czerwca 2014 · dodano: 26.06.2014 | Komentarze 1
Zwiedzamy Roztocze. Dzisiaj jeszcze tylko we trzech, ale wieczorem na campingu pojawi się sandomierska Equipa.
Pierwszym punktem dzisiaj był Krasnobród, tam pojechaliśmy, już dobrze znanym na nm skrótem. Momentami trzeba było prowadzić rower po piachu, ale skrót i tak się opłacał. Ten odcinek z Suśca do Krasnobrodu jest ogólnie dosyć ciężki, bo jest na nim kilka podjazdów, które choć krótkie to dają w kość, no a no końcu jeszcze piaski.
W Krasnobrodzie pojechaliśmy najpierw do kaplicy św. Rocha, w tamtym roku pomyliliśmy szlak i już nie wracaliśmy, W tym roku już bez problemu dotarliśmy na miejsce. Kaplica położona w środku lasu faktycznie robi świetne wrażenie. W Krasnobrodzie zajechaliśmy jeszcze nad zalew ( przez pomyłkę :) oraz na niedawno wybudowaną wieżę widokową, z której rozciągają się świetne widoki na Krasnobród i okolice.
Potem ruszyliśmy dalej w stronę Zamościa, a że robiło się już południe, to trzeba było zatrzymać się na kawę. Postój zrobiliśmy w Adamowie przy dawnym dworku w którym teraz mieści się leśniczówka.
Wróciliśmy z powrotem na główną drogę, żeby po kilkunastu km znowu odbić w szutrowe i leśne ścieżki, tym razem Mariusz wywlókł nas na źródełko św. Romana :) Znaleźliśmy je bez trudu, potem, wróciliśmy niebieskim szlakiem do głównej drogi na Zamość, do którego było już rzut beretem. Ale do Zamościa tak szybko nie dojechaliśmy, bo Mariuszowi - amatorowi futrzastych zwierzątek, zamarzyło się zobaczyć susła, których podobno pełno jest w rezerwacie Hubale.
Przedzieraliśmy się przez chaszcze i bagna, zjadły nas komary, ale do rezerwatu dojechaliśmy, nawet zobaczyliśmy z bliska susła, ale tylko na zdjęciu :)
Z rezerwatu pojechaliśmy już prosto do Zamościa, gdzie odwiedziliśmy Rotundę dziewiętnastowieczną budowlę, która wchodziła w skład sytemu obronnego Twierdzy Zamość, a w czasie II w ś pełniła rolę więzienia śledczego zamojskiej placówki gestapo oraz obóz przejściowy. Była miejscem masowych egzekucji i palenia zwłok. Szacuje się, że zginęło to od 6-8 tys. ludzi. Obecnie znajduje się tu muzeum, a miejsce upamiętniono jako Pomnik Męczeństwa Zamojszczyzny.
Z Rotundy pojechaliśmy na Stare Miasto i pod zamojski ratusz. Czas leciał strasznie szybko, w planach mieliśmy jeszcze Nielisz, ale z uwagi, że było już bardzo późno, to pojechaliśmy główną droga do Szczebrzeszyna. Przed samym miastem słynnego chrząszcza, zatrzymaliśmy się na obiad w restauracji u U Klemensa. Restauracja jest ciekawie położona, a szczególnie jej otoczenie jest nietypowe. Uwagę przyciąga wielki drewniany wiatrak, a obok znajduje się również muzeum Skarby Ziemi. Menu też mają ciekawe ja zamówiłem Talerz Greckiego Obieżyświata, a Mariusz Talerz Roztoczańskiego Rybaka :)
W Szczebrzeszynie zatrzymaliśmy się tylko na fotkę z chrząszczem i popędziliśmy na Zwierzyniec bo robiło się już ciemno i zimno, a przed nami było jeszcze ok 40 km. Na camping dotarliśmy przed 21:00, na miejscu już rozkładała się sandomierska Equipa, która dojechała kilkanaście minut przed nami. Jutro ruszamy już całą grupą śladem roztoczańskich cerkwi.
Pierwszy podjazd zaraz za Suścem
A na samym szczycie wieża widokowa
Leśna ścieżka do kaplicy
Kaplica św. Rocha
Nad zalewem w Krasnobrodzie
Teraz jedziemy na wieżę widokową nr 2
Tylko 5 % :)
Postój gdzieś koło Adamowa
Niebieskim szlakiem do źródła św. Romana
Kapliczka i źródło św. Romana
Jedziemy na Susły
Mariusz szuka susłów
Zamojska Rotunda
Pomnik Jan Zamoyskiego
Ratusz z wieży kościelnej
U Klemensa
Postaw się, ale zastaw się ... :)
W Szczebrzeszynie chrząszcz
A w Zwierzyńcu browar
Powrót o zachodzie słońca
Kategoria 100-150
Pierwszy podjazd zaraz za Suścem
A na samym szczycie wieża widokowa
Leśna ścieżka do kaplicy
Kaplica św. Rocha
Nad zalewem w Krasnobrodzie
Teraz jedziemy na wieżę widokową nr 2
Tylko 5 % :)
Postój gdzieś koło Adamowa
Niebieskim szlakiem do źródła św. Romana
Kapliczka i źródło św. Romana
Jedziemy na Susły
Mariusz szuka susłów
Zamojska Rotunda
Pomnik Jan Zamoyskiego
Ratusz z wieży kościelnej
U Klemensa
Postaw się, ale zastaw się ... :)
W Szczebrzeszynie chrząszcz
A w Zwierzyńcu browar
Powrót o zachodzie słońca
Dane wyjazdu:
147.00 km
0.00 km teren
07:34 h
19.43 km/h:
Maks. pr.:36.48 km/h
Temperatura:25.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Coach
Roztocze 2 - dzień I
Środa, 18 czerwca 2014 · dodano: 26.06.2014 | Komentarze 0
Pamiętam jak w maju narzekałem, że jeździmy tylko na jednodniowe wycieczki, a teraz nie ma prawie tygodnia bez przynajmniej dwu dniowej eskapady.
Teraz nadszedł kolejny długi weekend, więc wybraliśmy się na 5 dni na Roztocze razem z Mariuszem ze Stalowej i Andrzejem z Sandomierza, a w czwartek miała dojechać jeszcze do nas BikeEquipa z Sandomierza.
Wyruszyliśmy już w środę, żeby wykorzystać piękną pogodę jaka się właśnie zrobiła. Wszyscy spotkaliśmy się w Stalowej (sorry Andrzej, że tyle czekałeś :)) stamtąd, wyruszyliśmy przed 9:00. Rano jeszcze chłodno, ale zapowiadał się ciepły dzień.
Ruszyliśmy głównymi drogami, żeby do Suśca dotrzeć w miarę wcześnie i jeszcze może coś po zwiedzać. Droga prowadziła niemal cały czas przez las, a ruch był na niej bardzo mały. Po przejechaniu ponad 40 km, zatrzymaliśmy się przy jakiejś wiacie na kawę i herbatę, bo nasz kolega Andrzej miał przy sobie cały niezbędny sprzęt (z Tobą Andrzej nie zginiemy :)) Już jak się napiliśmy i najedliśmy ruszyliśmy dalej w kierunku Biłgoraju. Kawałek przejechaliśmy DW i znowu wróciliśmy na mniej ruchliwe ścieżki.
Żeby ominąć najdłuższą wieś w Polsce, czyli Aleksandrów. Pojechaliśmy w nieznane nam tereny, na zamkniętą dla ruchu samochodowego ścieżkę, która prowadziła przez Puszczę Solską. Przez ponad 10 km jechało się super, asfaltem, cały czas przez las, po prostu bajka.
Ale wraz z tym jak skończyła się puszcza i rezerwat, to i skończył się asfalt i z 2-3 km musieliśmy tłuc się po kamienistej drodze.
Tak dojechaliśmy do Górecka Kościelnego, gdzie zatrzymaliśmy się na obiad w Karczmie nad Szumem. W Górecku obowiązkowym punktem dla turystów jest kapliczka na wodzie, do której prowadzi dębowa aleja.
Z Górecka pojechaliśmy do Józefowa, chwilę spędziliśmy na rynku, a potem odwiedziliśmy, chyba najciekawsze miejsce tego miasteczka, czyli kamieniołom.
Z Józefowa do Suśca mieliśmy już tylko 15 km. Planowaliśmy dojechać wcześniej, ale właściwie to nigdzie się nam nie spieszyło. Na Campingu u Zbyszka, byliśmy już późnym popołudniem. Prysznic, zakupy, kolacja i zrobił się już wieczór.
Andrzej został w domku, a ja z Mariuszem ruszyłem jeszcze na miasto szukać wrażeń :), a dokładniej to jakiegoś TV, żeby obejrzeć sobie mundialowy mecz. Udało się w Roztoczance - podobnym ośrodku co camping Zbyszka, ale może jedną gwiazdkę lepszym :)
Jutro ruszamy w kierunku Zamościa, po drodze oczywiście zwiedzamy :)
Postój na kawę
W tym roku pierwszy raz jeżdżę z sakwami i żałuję tylko, że nie miałem ich wcześniej.
W Puszczy Solskiej
Karczma nad Szumem w Górecku
Kapliczka w Górecku
Bardzo stare dęby
Kamieniołom w Józefowie
Już na campigu, a dokładniej w Italii :)
Spaghetti a La Andrzej, palce lizać
Miłe zakończenie wieczoru :)
Kategoria 100-150
Postój na kawę
W tym roku pierwszy raz jeżdżę z sakwami i żałuję tylko, że nie miałem ich wcześniej.
W Puszczy Solskiej
Karczma nad Szumem w Górecku
Kapliczka w Górecku
Bardzo stare dęby
Kamieniołom w Józefowie
Już na campigu, a dokładniej w Italii :)
Spaghetti a La Andrzej, palce lizać
Miłe zakończenie wieczoru :)
Dane wyjazdu:
96.22 km
0.00 km teren
04:42 h
20.47 km/h:
Maks. pr.:35.88 km/h
Temperatura:15.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Coach
70 rocznica bitwy na Porytowym Wzgórzu
Niedziela, 15 czerwca 2014 · dodano: 17.06.2014 | Komentarze 0
Kolejny dzień kiedy wstaje, a za oknem pochmurno i mokro, ale nie pada, więc można jechać. Gdyby to była zwykła niedziela, to moze bym się zastanawiał, ale dzisiaj na Porytowym Wzgórzu koło Janowa Lubelskiego obchody 70 rocznicy bitwy na Porytowym Wzgórzu.
Bitwa w Lasach Janowskich i Puszczy Solskiej jest uznawana przez
historyków za największą bitwę partyzancką na ziemiach polskich podczas
II wojny światowej. Walki toczyły się 70 lat temu, od 9 do 25 czerwca
1944 roku, w Lasach Janowskich i w Puszczy Solskiej. Brali w nich udział
partyzanci Armii Krajowej, Armii Ludowej i Batalionów Chłopskich. Teren
bitwy był na tym etapie wojny bezpośrednim zapleczem wojsk niemieckich,
dającym możliwość szybkiego przerzucania wojska i zaopatrzenia dla
frontu wschodniego.
Dlatego bardzo chciałem uczestniczyć w uroczystościach i przynajmniej w ten sposób uczcić pamięć poległych. Uroczystości rozpoczęły się mszą św. polową. Uczestniczyli w niej kombatanci, którzy doskonale pamiętają tamte wydarzenia i choć z trudem to opowiadają tamtą historię ze szczegółami. Pomimo kiepskiej pogody, przybyło też wiele osób z okolicznych miejscowości.
Po mszy odczytano Apel Poległych, a następnie złożono kwiaty pod pomnikiem, uroczystości zakończyła salwa honorowa.
Po uroczystościach każdy mógł spróbować tradycyjnej grochówki. Choć na dzisiaj nadawali jakieś opady to w ogóle nie padało. Z Porytowego Wzgórza wyjechałem razem ze znajomymi z Janowa i Stalowej. Pojechaliśmy na Flisy, a potem na Janów. W Krzemieniu część grupy ze Stalowej pojechała jeszcze na Frampol, a ja z kolego Zdziśkiem i koleżankami skręciłem w kierunku Janowa.
Tu dziewczyny pojechały do domu, a ja z kolegą na chwilę jeszcze nad janowski zalew, gdzie od dwóch dni odbywają się tu Dni Janowa Lubelskiego.
Potem razem ruszyliśmy na Modliborzyce, 10 km jechało się okropnie, bo pod wiatr, nawet z góry trzeba było mocno kręcić. Skręciliśmy w lewo na Zaklików, trochę lepiej ale dalej wiało. Dało nam w kość, więc zatrzymaliśmy się w Potoczku na kasztelana.
Dalej lasem na Maliniec, tutaj już nie było czuć wiatru. Na Bani rozstałem się ze Zdzisławem, który lasami śmignął do Stalowej, a ja prosto do domu.
Kategoria 50-100
Dane wyjazdu:
220.50 km
0.00 km teren
10:34 h
20.87 km/h:
Maks. pr.:62.14 km/h
Temperatura:20.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Coach
V Rajd Rodzinny „Rowerem z Ojcem Świętym” Sandomierz - Karwów
Sobota, 14 czerwca 2014 · dodano: 16.06.2014 | Komentarze 0
Dzisiaj w Sandomierzu już V Rajd Rodzinny „Rowerem z Ojcem Świętym” Sandomierz - Karwów.
Pogoda bardzo niepewna, ale na starcie stanęło blisko 800 osób. Do pokonania było około 30 km po małych wzniesieniach, więc trasa wymagająca.
Start Rajdu zaplanowany był na 9:00, więc ja wyjechałem koło 7:00, żeby spokojnie dojechać do Sandomierza na czas. Na miejscu już cała masa rowerzystów i pełno znajomych min. z Bike Equipy Sandomierz, Stalowej Woli, Tarnobrzega, no i oczywiście całkiem spora reprezentcja Rowerowej Pielgrzymki.
W peletonie jechał również biskup Nitkiewicz oraz były kolarz Kazimierz Stafiej wielokrotny Mistrz Polski. W tym roku wszyscy zmierzali do Karwowa, miejsce urodzenia bł. Wincentego Kadłubka, patrona diecezji. Trasa Rajdu wiodła poprzez: Lenarczyce, Radoszki, Jankowice, Dacharzów,
Pielaszów, Malice Kościelne do Karwowa.
Przed samym startem trochę pokropiło, ale nie rozpadało się bardziej. Momentami peleton rozciągał się nawet na kilometr. Pierwszy postój zaplanowany był w Jankowicach i tutaj na postoju zaczęło mocno padać, ale na szczęście tylko przez kilkanaście minut, potem już do wieczora nic nas nie zmoczyło.
Zanim dojechaliśmy do Karwowa, zatrzymaliśmy się jeszcze w Malicach na poczęstunku. Stąd już tylko 6 km do kaplicy i źródła bł. Wincentego Kadłubka. Tutaj przywitała nas miejscowa schola, a mieszkańcy przygotowali pyszny bigos i ciasto.
Na zakończenie podziękowano organizatorom i służbom dbającym o
bezpieczeństwo całej imprezy oraz sponsorom. Wręczono także nagrody i upominki dla najbardziej wytrwałych,
najmłodszych i najstarszych uczestników Rajdu.
Potem już wszyscy mogli rozjeżdżać się do domów. Niektórzy wybrali zapewniony przez organizatorów transport autobusem, a niektórzy ambitnie wracali rowerami.
Ja pojechałem z ks. Janem, który doskonale zna okoliczne ścieżki. Do Sandomierza pojechaliśmy trochę okrężnie, ale za to widoki były super. Jechało się z wiatrem, więc w niecałą godzinę byliśmy już na miejscu. Ja posiedziałem jeszcze chwilę na rynku i ruszyłem do domu.
Po drodze czasami coś kropiło, ale dosłownie przez chwilę. W domu byłem na 18:00, ale to nie był koniec kręcenia na dzisiaj. Z Karwowa, inną trasą trochę okrężnie min. przez Zawichost wracały dwie koleżanki z Janowa Lubelskiego. Obiecałem, że po nie wyjadę, więc ruszyłem w stronę Borowa. Niestety przejechałem 15 km i ani widu, ani słychu. Okazało się, że jedna z nich złapała kapcia. Dojechałem, więc do Kosina, gdzie niewiasty próbowały już same dłubać przy rowerze.
Okazało się, że szkło zrobiło, aż trzy dziury na raz. Nie było więc sensu łatać i założyliśmy (wspólnie, choć moja pomoc była minimalna) nową dętkę :)
Po południu wyszło nawet słońce i o deszczu nie mogło być mowy, więc jechało się super.
W Zaklikowie pojechaliśmy jeszcze do mnie, żeby trochę dopompować koło. Jedna z koleżanek miała już na dzisiaj dość w wrażeń, więc wezwała transport z Janowa i już samochodem wróciła do domu.
Druga natomiast nie dała za wygraną i ruszyła rowerem do domu, choć było już bardzo późno. Ja dałem 10 km gwarancji na koło, więc razem ruszyliśmy w kierunku Janowa, rozstaliśmy się dopiero w Modliborzycach. Dzięki dziewczyny za dodatkowe wrażenia :)
Dni są teraz najdłuższe, ale wracałem już po ciemku. 10 km przed Zaklikowem droga była całkowicie zlana, a jeszcze pół godziny temu było sucho. Udało się więc uniknąć, deszczu. Dzień spędzony fantastycznie, oby więcej takich.
Kazimierz Stafiej i pan Czesław - serwisman
Pierwszy postój w Jankowicach
Kościół w Malicach
Bike Equipa Sandomierz
Bike Equipa od tyłu w nowych koszulkach :)
Kolejka po bigos
Kategoria 150<
Kazimierz Stafiej i pan Czesław - serwisman
Pierwszy postój w Jankowicach
Kościół w Malicach
Bike Equipa Sandomierz
Bike Equipa od tyłu w nowych koszulkach :)
Kolejka po bigos
Dane wyjazdu:
118.36 km
0.00 km teren
05:23 h
21.99 km/h:
Maks. pr.:38.68 km/h
Temperatura:25.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Coach
Lajcik do Maca na (kurcza..) na lody
Wtorek, 10 czerwca 2014 · dodano: 16.06.2014 | Komentarze 0
Wczorajszy dzień był bardzo męczący przez lejący się z nieba żar, ale dzisiaj zmęczenia aż takiego nie było czuć.
Chciałem się przejechać, gdzieś blisko, po południu kiedy już zrobi się chłodniej.
Okazało się, że dzisiaj Bike Equipa organizuje lajcik rowerowy do Tarnobrzegu na lody. Także, na 17:00 byłem już w Sandomierzu.
Potem już ze znajomymi ruszyliśmy bocznymi drogami wzdłuż Wisły, aż do promu. W Tarnobrzegu obiecane lody i potem powrót.
Lajcik bardzo udany.
Kategoria 100-150
Dane wyjazdu:
155.84 km
0.00 km teren
08:09 h
19.12 km/h:
Maks. pr.:49.31 km/h
Temperatura:37.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Coach
Roztocze - III dzień
Poniedziałek, 9 czerwca 2014 · dodano: 13.06.2014 | Komentarze 0
Upał od samego rana, ale trzeba wracać. Choć jedziemy z całym majdanem i jest ciężej, to wybraliśmy trochę dłuższą trasę, przez Krasnobród i Zwierzyniec.
Od razu za Suścem spory podjazdy i potem prawie do samego Krasnobrodu raz z góry, a raz pod.
W lesie trochę pobłądziliśmy i trafiliśmy na piaszczysty kawałek, ale okazało się, ze to nawet skrót był, więc się nie przejęliśmy :)
W upale km strasznie się dłużyły. W Zwierzyńcu zrobiliśmy dłuższy postój na obiad, żeby potem już pomknąć prosto do domu. W Zwierzyńcu standardowo podjechaliśmy pod kościół na wodzie i browar, jakkolwiek to brzmi :), ale w Polsce to doskonale znany schemat. Potem obiad i bardzo długa droga do domu.
Było na prawdę upalnie, że nawet nie chciało nam się gadać, tylko po prostu jechaliśmy. Dopiero bliżej domu zrobiło się trochę chłodniej i wróciły nam siły. Kolejny udany weekend.
Kaplica na wodzie w Krasnobrodzie
W Zwierzyńcu
Udomowione kaczki
Dwóch na jednego
Kino w zwierzynieckim browarze Perła
W kinie :)
Kategoria 150<
Kaplica na wodzie w Krasnobrodzie
W Zwierzyńcu
Udomowione kaczki
Dwóch na jednego
Kino w zwierzynieckim browarze Perła
W kinie :)
Dane wyjazdu:
123.93 km
0.00 km teren
06:27 h
19.21 km/h:
Maks. pr.:48.51 km/h
Temperatura:33.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Coach
Roztocze - II dzień
Niedziela, 8 czerwca 2014 · dodano: 13.06.2014 | Komentarze 0
Rano opuszczam kolegów i koleżanki z Rajdu, którzy inną, ale równie ciekawą trasą wrócą do Janowa Lubelskiego.
Z Leśnego Zajazdu pojechałem do kolegów z campingu. Mariusz i Daniel byli już prawie gotowi, ja zostawiłem tylko sakwy i mogliśmy ruszać. Dzisiaj jechało się trochę, ciężko, ale to chyba przez wiatr :) Ruszyliśmy na Narol, potem kilka kilometrów asfaltem i skręciliśmy na niebieski leśny szlak, który prowadził na Wielki Dział - wzgórze, które dosłownie usiane jest bunkrami.
Już po kilkuset metrach natrafiliśmy na jeden z nich, a potem na kolejne. Trzeba poświęć naprawdę sporo czasu, żeby wszystko to zobaczy. Przed nami była jeszcze długa droga, więc wróciliśmy na asfalt i nim pojechaliśmy prawie pod samą granicą z Ukrainą, do Siedlisk, gdzie znajdują się źródła i kapliczka oraz kawałek w stronę Hrebennego.
Tereny wcale nie są tu takie płaskie i można się trochę zmęczyć, po drodze odwiedziliśmy wiele ciekawych miejsc min. Horyniec Zdrój i Lubaczów, ale to tylko rekonesans przed kolejnym wypadem.
Po kolacji poszliśmy jeszcze na mały spacer na wieżę widokową, która niedawno została wybudowana w Suścu. Mieliśmy zostać na Roztoczu dłużej, ale Daniel musiał wracać do pracy, a Mariusz mówił, że już nie może więcej pić :P, dlatego jutro mieliśmy już wracać do domu.
Narol - rynek
Pomnik Jana III Sobieskiego
Ratusz
Kapliczka nad źródłami rzeki Tanew
Cerkiew w Woli Wielkiej
Piece do wypalania węgla drzewnego
Bunkry na Wielkim Dziale
Gdybym tylko miał karabin... :) (ale panzerfaust był :))
Cały dzień latali
Kościół w Siedliskach
Źródła i kapliczka w Siedliskach
Na zielonej Ukrainie
Chopaki zwiedzają
Całkiem stroma górka pod koniec
Wieża widokowa w Suścu
Ognisko na zakończenie
Kategoria 100-150
Narol - rynek
Pomnik Jana III Sobieskiego
Ratusz
Kapliczka nad źródłami rzeki Tanew
Cerkiew w Woli Wielkiej
Piece do wypalania węgla drzewnego
Bunkry na Wielkim Dziale
Gdybym tylko miał karabin... :) (ale panzerfaust był :))
Cały dzień latali
Kościół w Siedliskach
Źródła i kapliczka w Siedliskach
Na zielonej Ukrainie
Chopaki zwiedzają
Całkiem stroma górka pod koniec
Wieża widokowa w Suścu
Ognisko na zakończenie
Dane wyjazdu:
139.42 km
0.00 km teren
06:49 h
20.45 km/h:
Maks. pr.:40.49 km/h
Temperatura:30.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Coach
II Rajd Rowerowy Szlakiem Czarnej Perły - I dzień
Sobota, 7 czerwca 2014 · dodano: 13.06.2014 | Komentarze 0
Zapowiadał się kolejny weekend poza domem. Tym razem Roztocze, piękna kraina na południu Polski, a konkretnie Susiec. Na Roztocze nie jechałem sam, ale razem z ekipą z Janowa Lubelskiego i okolic, którzy wybierali się już na II Rajd Rowerowy Szlakiem Czarnej Perły
Start z Janowa o 9:00, więc musiałem wyjechać trochę wcześniej. Pogoda zapowiadała się super, a niebo po wczorajszych burzach całkiem się rozpogodziło. Nad zalew w Janowie, gdzie była zbiórka dotarłem przed czasem, ale i tak pojawiło się już sporo kolarzy.
Załatwianie spraw organizacyjnych, pakowanie bagaży, krótka odprawa i w drogę.
Ponad 40 osób ruszyło najpierw ulicami miasta, żeby dumnie się zaprezentować, a potem już prawie cały czas bocznymi drogami w stronę Frampola. Pierwszy krótki postój mieliśmy w na źródłach w Dzwoli, kolejny nad zalewem we Frampolu.
Upał dawał się we znaki, a do tego dochodził jeszcze lekki wiaterek w mordę, co przyjemne nie było, ale jechaliśmy. Organizacja i zabezpieczenie trasy było super, za co trzeba podziękować dwóm Panom w pomarańczowym :), którzy musieli całość grupy ogarnąć sami.
W dobrym towarzystwie km uciekają nie wiadomo kiedy. Tak dotarliśmy do Górecka Kościelnego, gdzie zaplanowany był dłuższy postój na obiad w karczmie "Nad Szumem". Nigdzie się nam nie spieszyło bo do Suśca był już rzut beretem.
Po takim posiłku i przerwie ciężko było wsiąść na rower, ale nie ma zmiłuj, jedziemy dalej.
Kolejną atrakcją na trasie był kamieniołom w Józefowie i wieża widokowa. Potem już tylko kilka km i byliśmy już w Suścu.
Tutaj rozlokowaliśmy się w Leśnym Zajeździe, po czym chętni mogli jeszcze przejechać się do Gargamela na lody i zobaczyć okoliczną atrakcję, czyli słynne szumy.
Dzień zakończyliśmy przy wspólnym ognisku i grillu. Ja w międzyczasie odwiedziłem jeszcze kolegów, którzy do Suśca przybyli dzień wcześniej i rozbili się na campingu oddalonym od naszego noclegu jakieś 200 m. Właśnie z nimi miałem jutro ruszyć na dalsze zwiedzanie Roztocza, a cała grupa z Janowa Lubelskiego planowała już powrót do domu.
Oby więcej takich pomysłów na aktywne spędzanie wolnego czasu.
Zbiórka na zalewem Janowie Lubelskim
W kupie siła :)
Coraz więcej nas się robi
Obstawę też mamy
Nawet reprezentacja Warszawy przyjechała
Nasz Komandor Rajdu
Słit focie obowiązkowe
Może pojedzie ....?
Rundka dookoła zalewu
Źródła w Dzwoli
Zalew we Frampolu
Oj bujało bujało
Zaraz Cię zjem :)
Nie wszędzie mogliśmy wejść :)
Bajki z lotu ptaka
Kamieniołom w Józefowie
Susiec
Na szumy
Samochód Gargamela
To co tygrysy lubią najbardziej
FIN
Kategoria 100-150
Zbiórka na zalewem Janowie Lubelskim
W kupie siła :)
Coraz więcej nas się robi
Obstawę też mamy
Nawet reprezentacja Warszawy przyjechała
Nasz Komandor Rajdu
Słit focie obowiązkowe
Może pojedzie ....?
Rundka dookoła zalewu
Źródła w Dzwoli
Zalew we Frampolu
Oj bujało bujało
Zaraz Cię zjem :)
Nie wszędzie mogliśmy wejść :)
Bajki z lotu ptaka
Kamieniołom w Józefowie
Susiec
Na szumy
Samochód Gargamela
To co tygrysy lubią najbardziej
FIN
Dane wyjazdu:
103.50 km
0.00 km teren
04:58 h
20.84 km/h:
Maks. pr.:62.74 km/h
Temperatura:30.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Coach
Do źródeł Bystrzycy
Czwartek, 5 czerwca 2014 · dodano: 06.06.2014 | Komentarze 0
Dzisiaj umówiłem się z Mariuszem na trochę dłuższą wycieczkę. Chcieliśmy pojechać na źródła rzeki Bystrzyca, które znajdują się w Sulowie, parę km od Kraśnika.
Mariusz przyjechał po mnie do Zaklikowa i razem ruszyliśmy. Pogoda idealna, bezchmurne niebo i nie za gorąco. Pojechaliśmy trochę główną, żeby potem odbić na Łychów już bocznymi prawie do samego Kraśnika. Droga minęła szybko i dojechaliśmy do Sulowa, wcześniej pokonując nie małe hopki.
Polegając na GPS-ie staraliśmy się znaleźć źródła, nawet się rozdzieliliśmy, ale nic z tego. Dopiero miejscowi powiedzieli nam, że źródła zaznaczone na mapach już dawno wyschły i trzeba szukać gdzie indziej. I faktycznie parę metrów wzdłuż głównej drogi i znalazłem (Mariusz:)!) źródełka. Źródła były całkiem spore, a woda krystalicznie czysta. Zrobiliśmy kilka zdjęć i ruszyliśmy na Batorz.
Tu droga cały czas prowadzi raz w górę, a raz w dół. Na jednym ze zajazdów, można śmigać grubo ponad 60 km/h, ale dzisiaj trochę hamował nas wiatr.
Za Batorzem czekał na nas tylko jeden większy podjazd i potem już prawie cały czas z góry prosto do Janowa. Mariusz główną ruszył na Stalową, a ja na Zaklików.
Przypadkowe foto z ręki podczas jazdy, nawet wyszło
Zjazd do Kraśnika i Stróży
Dzisiaj Góry były :)
Sarny w okolicach Blinowa
Źródła Bystrzycy
Jedziemy na Batorz
60 na liczniku było
Kościół w Batorzu
Janów przed nami
A Roztocze za nami.
Kategoria 100-150
Przypadkowe foto z ręki podczas jazdy, nawet wyszło
Zjazd do Kraśnika i Stróży
Dzisiaj Góry były :)
Sarny w okolicach Blinowa
Źródła Bystrzycy
Jedziemy na Batorz
60 na liczniku było
Kościół w Batorzu
Janów przed nami
A Roztocze za nami.
Dane wyjazdu:
76.23 km
0.00 km teren
02:51 h
26.75 km/h:
Maks. pr.:45.90 km/h
Temperatura:20.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Coach
Po pagórkach, po okolicy
Środa, 4 czerwca 2014 · dodano: 06.06.2014 | Komentarze 0
Nie wysiedziałem w domu, dwa dni przerwy i musiałem się gdzieś przejechać. Nie wiedzieć czemu dzisiaj pędziłem jak gupi i to po okolicznych pagórkach.
I teraz tylko jeszcze bardziej zachodzę w głowę, jak można na góralu wyciągać średnią 37 km/ h :) (co nie Ruti :))
Gościeradów
Kategoria 50-100
Gościeradów