Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Swiety z miasteczka Zaklików. Mam przejechane 42734.67 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.88 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Swiety.bikestats.pl
free counters
Wpisy archiwalne w kategorii

100-150

Dystans całkowity:12223.19 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:606:36
Średnia prędkość:19.94 km/h
Maksymalna prędkość:68.75 km/h
Liczba aktywności:100
Średnio na aktywność:122.23 km i 6h 07m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
107.43 km 0.00 km teren
06:00 h 17.91 km/h:
Maks. pr.:30.00 km/h
Temperatura:15.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Coach

Na ognicho

Niedziela, 19 października 2014 · dodano: 26.03.2015 | Komentarze 0

Dziś od dawna planowana wycieczka do Łysakowa w celu odwiedzenia nowej wiaty z punktem widokowym na skraju Wyżyny Lubelskiej, a  przy okazji ognisko, chyba już ostanie w tym roku. Ale kto wie...pogoda w tym roku zaskakuje pozytywnie.

Ze względu, że wiata położna jest bardzo blisko mnie, a ja też chciałem zrobić trochę km, to postanowiłem wyjechać po chłopaków do Radomyśla, jeszcze wydłużyłem sobie trasę i pojechałem przez Borów. W Radomyślu poczekałem chwilę na Andrzeja i razem ruszyliśmy do Rzeczycy w której czekała już na nas Mariusz. Potem przez Lipę i Gielnię do Malińca. Stąd już rzut beretem i jesteśmy na jednym z najwyższych punktów w okolicy. Kilka fotek i zjeżdżamy trochę niżej do wiaty na ognicho. 

Wracamy przez Zaklików, więc nie wypadało zaprosić kolegów na kawę, właściwie to się sami wprosili :) Chwila odpoczynku i ruszamy dalej. Jakoś nie chciało mi się siedzieć w domu i czułem, że jeszcze parę km można ukręcić. Odprowadziłem chłopaków do Rzeczycy i potem leśnymi ścieżkami wróciłem do domu.



Stawy na Malińcu




WSK pod sklepem na Malińcu wzbudziła zainteresowanie kolarzy :)


To już nie Biker to MotoBiker


Już na Łysakowskiej górze






Cel wycieczki, wiata w Łysakowie





Stary kamieniołom





Kategoria 100-150


Dane wyjazdu:
101.46 km 0.00 km teren
05:00 h 20.29 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:20.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Coach

Po rezerwatach i lasach

Wtorek, 14 października 2014 · dodano: 19.04.2015 | Komentarze 0


Dzisiaj większą grupą ruszamy w Lasy lipskie, do mnie i Mariusza dołączają koledzy z Sandomierza - Andrzej i Adam.

Od rana bardzo ciepło, bo prawie 20 stopni, więc można ubrać się na krótko. Żeby nie tracić takiej super pogody postanowiłem nie czekać na chłopaków w Lipie, ale wyjechałem po nich do Radomyśla. Nie pojechałem standardową trasą, ale przez Borów, żeby później nie wracać się już tą samą drogą. Wyszło 10 km więcej, ale przy takiej pogodzie można śmigać.

Do Radomyśla dojechałem pierwszy, potem pojawił się Mariusz, a za parę minut dojechali chłopaki z Sandomierza. Z Radomyśla pojechaliśmy główną, aż do Lipy i potem na Gielnie, gdzie zatrzymaliśmy się pod wiatą na kawę i herbatę. Posiedzieliśmy z pół godziny i ruszyliśmy dalej w kierunku Malińca, Gwizdowa i do rezerwatu Imielty Ług, który był celem naszej wycieczki.  Przez las cały czas jedzie się wyasfaltowana drogą, dopiero za Gwizdowem skręcamy na szutrówkę, która prowadzi do samego rezerwatu. Tutaj kilka fotek, bo miejsce jest naprawdę super i o każdej porze roku ma swój urok. W miedzy czasie, zaczęło się trochę chmurzyć i znacznie się ochłodziło, ale chmury były jeszcze daleko, więc nie było się czym martwić.

Wróciliśmy się kilka km do Gwizdowa, żeby odbić na kolejną szutrówkę, która prowadziła do Kochan. Właśnie na niej Andrzej złapał gumę, więc mieliśmy przymusowy postój. Szybko poradziliśmy sobie z łataniem dętki i dalej szutrówką ruszyliśmy przed siebie. Kilka km i dojechaliśmy do drogi asfaltowej na Rzeczycę Długą, tam zatrzymaliśmy się jeszcze pod sklepem na mały posiłek. Potem Mariusz pojechał sobie na Stalową, a ja jeszcze parę km z chłopakami w kierunku Sandomierza.




















Kategoria 100-150


Dane wyjazdu:
109.81 km 0.00 km teren
07:00 h 15.69 km/h:
Maks. pr.:45.00 km/h
Temperatura:20.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Coach

Powrót z Kazika

Niedziela, 12 października 2014 · dodano: 30.04.2015 | Komentarze 0

Weekend szybko minął i trzeba było wracać do domu. Rano jeszcze pochmurno, ale z każdą godziną robiło się coraz pogodniej. Droga szybko zleciała. Obyło się już bez przygód jak ostatnio, czyli burz, chociaż na horyzoncie straszyły jakieś chmury, ale pokropiło coś dopiero przed samym domem.

Ostatni kilkudniowy wypad w tym roku bardzo udany. Pogoda dopisała, jak na tę porę roku. Na pewno wrócimy w te okolice w przyszłym sezonie.




Nasza "Chata Sielanka"


Postój w drodze powrotnej na obiad, ....


którym musieliśmy się podzielić z naszym nowym przyjacielem


Radomyśl nad Sanem, czyli kończymy tu gdzie zaczynaliśmy, każdy jedzie w swoją stronę.



Kategoria 100-150


Dane wyjazdu:
137.17 km 0.00 km teren
08:00 h 17.15 km/h:
Maks. pr.:50.00 km/h
Temperatura:12.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Coach

Niedziela po sandomiersku

Niedziela, 5 października 2014 · dodano: 10.05.2015 | Komentarze 0 Dzisiaj jedziemy z Mariuszem do chłopaków z Sandomierza. Umówiliśmy się pod sandomierskim zamkiem. Oczywiście Adam i Andrzej mieli najbliżej, więc się trochę spóźnili :) Rano tylko 2 stopnie było, więc musieliśmy się ubrać na cebulę, co by nie zmarznąć.

Z Sandomierza ruszamy bocznymi drogami wśród sadów do Koprzywnicy. Jest okazja żeby trochę podjeść jabłek czy gruszek i wziąć jeszcze kilka na drogę :) W Skotnikach zatrzymaliśmy się na krótki odpoczynek przy miejscowym dworku, potem jedziemy dalej sadami aż do Koprzywnicy gdzie na początek zatrzymujemy się u kolegi Andrzeja i Adama, gdzie gospodarz serwuje nam kawę i herbatę.   Tu Spędziliśmy tu około 40 minut, potem pojechaliśmy  dokoła miejscowego zalewu, a na koniec  odwiedziliśmy romański kościół pw .Św Floriana w Koprzywnicy. Tu kilka fotek i ruszamy teraz znów drogami przez sady w kierunku Łoniowa. W Łoniowie wjeżdżamy już na drogę główną i przejeżdżamy mostem przez Wisłę. Znów zjeżdżamy w boczne drogi i jedziemy przez teren dawnej kopalni siarki i wzdłuż zalewu Tarnobrzeskiego. Potem szybko przejeżdżamy przez Tarnobrzeg  i jedziemy drogą na Sandomierz. Andrzej i Adam jadą już prosto do domu, a ja z Mariuszem odbijamy w kierunku Grębowa i jedziemy bocznymi drogami przez Sobów i Poręby Furmańskie . W Porębach ja odbijam na Zaklików, a Mariusz w drugą stronę na Stalową.


Chłopaki z Sandomierza


Rowery z Galicji


XVII dworek w Skotnikach


Zalew w Koprzywnicy




I pojechali





Chopaki objechali zalew i wracają


Kościół św. Floriana



Nad jeziorem Machowskim w Tarnobrzegu



Prawie jak Mazury, tylko ta siara....






Kategoria 100-150


Dane wyjazdu:
110.29 km 0.00 km teren
06:00 h 18.38 km/h:
Maks. pr.:40.00 km/h
Temperatura:15.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Coach

Brzegiem Wisły i Sanu

Piątek, 3 października 2014 · dodano: 10.05.2015 | Komentarze 0

Cały czas słoneczna pogoda, więc jedziemy. Tym razem, gdzieś nad brzeg Sanu, a potem Wisły, żeby odnaleźć dwa pomniki. Pogoda piękna, więc postanowiliśmy jechać polnymi drogami, aż do wału przy Sanie i dalej aż do Kępy Rzeczyckiej. Na wale natknęliśmy się na mały pomnik upamiętniający tajemniczą śmierć Felicji Lubomierskiej. Szlachcianka ta została w tym miejscu zamordowana, a miało to miejsce 1936 roku, sprawca mordu nigdy nie został odnaleziony. W Kępie Rzeczyckiej wjeżdżamy znów na asfalt i jedziemy do Radomyśla, tam przejeżdżamy most na Sanie i potem jedziemy asfaltem i szutrami wzdłuż Sanu, aż do Wrzaw gdzie dojeżdżamy do miejsca w którym kursuje prom na Sanie. Prom dziś nie kursuje, ale dla pieszych i rowerzystów jest możliwość przedostania się na drugi brzeg łódką. My jednak z tego nie korzystamy choć jak okazało się wspomniany pomnik ofiar zatopionego promu znajduje się właśnie po drugiej stronie Sanu. Pojedziemy tam kiedy indziej. Ruszamy teraz w stronę drogi na Sandomierz, znów trochę asfaltu i trochę szutru . Jadąc wzdłuż walu docieramy wreszcie do pomnika Bitwy Wrzaskiej. Tu chwila odpoczynku, kilka fotek i ruszamy dalej bocznymi drogami aż do Sandomierza. W Sandomierzu, na starym rynku spotykamy się z Andrzejem. Chwila odpoczynku i teraz jedziemy we trzech prawie ta samą droga w kierunku Wrzaw. Po pewnym czasie odbijamy jednak w stronę Skowierzyna i dalej do Zbydniowa. W Zbydniowie zatrzymujemy się przy dworku Horodyńskich. 5 minut odpoczynku. Ja odbija teraz na Radomyśl i dalej do Zaklikowa a chłopaki ruszają w stronę Kotowej Woli. Tam Andrzej odbija na Zaleszany i Sandomierz a Mariusz jedzie na Jamnicę i dalej już główną do domu.


















Kategoria 100-150


Dane wyjazdu:
130.00 km 0.00 km teren
08:00 h 16.25 km/h:
Maks. pr.:48.00 km/h
Temperatura:15.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Coach

Na rekonstrukcję do Janowa Lubelskiego

Niedziela, 28 września 2014 · dodano: 14.05.2015 | Komentarze 0

Dziś ruszamy do Janowa Lubelskiego, gdzie na ulicach miasta ma odbyć się rekonstrukcja walk z okresu II wojny światowej. Ale najpierw razem z Mariuszem jedziemy do Momot, gdzie ma być odsłonięty pomnik płk Tadeusza Zielińskiego.

Pogoda piękna choć z rana jeszcze chłodno. Wyjechałem z domu o 8:00 do Stalowej woli, po Mariusza.  Razem ruszamy przez Pysznicę i krzaki do drogi głównej Nisko - Janów Lubelski. Jedziemy nią kilka km, a potem odbijamy w stronę Jarocina. W Jarocinie chwila na odpoczynek przy sklepie i ruszamy dalej bocznymi drogami i dość okrężnie do Momot. Tu zatrzymujemy się przy pięknym drewnianym kościele obok, którego postawiono wspomniany pomnik. Akurat odbywa się uroczysta Msza Św. My robimy sobie przystanek tuż obok kościoła przy wiacie. Odpoczywamy trochę, posilamy się, robimy zdjęcie i rozmawiamy chwilę z innymi rowerzystami. Potem ruszamy leśnym duktem w stronę Porytowych Wzgórz. Gdy tam docieramy, robimy krótki odpoczynek i ruszamy dalej do Janowa. A że czasu mamy sporo bo rekonstrukcja ma zacząć się o 15 to jedziemy okrężnie przez Flisy i Krzemień. Docieramy wreszcie do Janowa. Tam na uliczkach tego miasteczka ma odbyć się ta rekonstrukcja co chyba nie jest do końca przemyślanym pomysłem bo chętnych do obejrzenia jest bardzo dużo, a miejsca mało. Wreszcie się zaczyna rekonstrukcja. Pokazuje ona walkę żołnierzy Polskich z żołnierzami wermachtu, która odbyła się we wrześniu 1939 roku na ulicach tego miasta. Robi się już późno, jest już przed 16, dzień już krótki a i robi się szybko chłodno. Ruszamy więc w stronę Szklarni. Tam jeszcze zatrzymujemy się przy ostoi Konika Biłgorajskiego, a dalej już jedziemy droga szutrową przez las aż do drogi głównej.Tu ja odbija na Zaklików a Mariusz na Stalową Wolę .

































Kategoria 100-150


Dane wyjazdu:
121.00 km 0.00 km teren
07:00 h 17.29 km/h:
Maks. pr.:50.00 km/h
Temperatura:15.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Coach

Smakuj lubelskie

Czwartek, 18 września 2014 · dodano: 14.05.2015 | Komentarze 0

Na dziś zaplanowaliśmy wycieczkę do Bychawy. Pogoda dalej piękna, ale znów wieje. Dlatego część trasy zaplanowaliśmy przejechać pociągiem. Wsiadam do pociągu koło 8:00, tam czeka już na mnie Mariusz i jedziemy dalej razem. Podróż mija szybko. Wysiadamy w Zemborzycach i udajemy się nad miejscowy zalew, kilka fotek i...dochodzimy do wniosku, że skoro Lublin jest rzut beretem to można i tam zajechać na stare miasto. Więc jedziemy. Część trasy wiodła ścieżką rowerowa, więc jechało się fajnie, gorzej już w centrum Lublina bo dosłownie co 150 metrów światła. Docieramy wreszcie do starej części miasta. Po zobaczeniu co ciekawszych zabytków ruszamy dalej przez miasto i wyjeżdżamy z Lublina droga na Bychawę. Już w Lublinie mieliśmy wiatr w twarz, a teraz to już non stop nam dość przeszkadza, a do tego robi się co raz bardziej pagórkowato..Po trudach i znojach docieramy wreszcie do Bychawy. Tam od razu zajeżdżamy pod bardzo ciekawe ruiny zamku i dworu z XVI wieku. Tu spędzamy dłuższą chwile, a potem jedziemy do centrum miasteczka i udajemy się na małe zakupy. Zakupione rzeczy zjadamy w mini parku i jedziemy dalej. Górka za górką, dziura na drodze za dziura i wiatr co raz bardziej daje się we znaki. Zmachani docieramy wreszcie do drogi głównej Kraśnik - Janów Lubelski , jedziemy nią kilka km, a potem dobijamy w boczne i nimi dojeżdżamy wreszcie do Stojeszyna gdzie kończy się Wyżyna Lubelska i górki. Teraz jedziemy mały kawałek droga Modliborzyce - Zaklików, zatrzymujemy się jeszcze w sklepie na coś do picia. Potem dobijamy w Lasy Lipskie i nimi jedziemy przez Maliniec do Lipy. Ja odbija na Zaklików, a ja Mariusz przez Lipę i Rzeczyce do domu.




























Kategoria 100-150


Dane wyjazdu:
112.74 km 0.00 km teren
06:00 h 18.79 km/h:
Maks. pr.:50.00 km/h
Temperatura:20.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Coach

Weekendowe kręcenie

Sobota, 6 września 2014 · dodano: 14.05.2015 | Komentarze 0
Przed niedzielną wyprawą na Blizne, lajtowe kręcenie po okolicy :)









Kategoria 100-150


Dane wyjazdu:
151.80 km 0.00 km teren
07:00 h 21.69 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Coach

Mazury dzień XI Stężyca-Zaklików

Niedziela, 10 sierpnia 2014 · dodano: 16.06.2015 | Komentarze 0

No i ostatni dzień naszej wyprawy na Mazury. Moja jak do tej pory przygoda życia, Andrzeja, no czy Andrzeja to bym się zastanawiał :P

Prosta droga do domu, przez Puławy, Kazimierz Dolny i cały czas wzdłuż Wisły, aż do Annopola. Z Andrzejem rozstaliśmy się dopiero w Radomyślu nad Sanem. Tam zjedliśmy sławne już lody :) Powiem tylko tak, lodów tam spożywać nie polecam :)

Łącznie przejechaliśmy ponad 1300 km, od pierwszego dnia było ciekawie, głównie wrażeń dostarczały gwałtowne burze i nieznośny upał, ale ze wszystkim poradziliśmy sobie w miarę dobrze. Spotkaliśmy na swojej drodze bardzo wielu ludzi, niezwykle sympatycznych, życzliwych, którzy nas gościli w sowich domach, pomagali znaleźć drogę lub po prostu dotrzymywali nam towarzystwa. Spontaniczne wyprawy, to jest właśnie to, jedziesz i wiesz tylko, że przed siebie. Szlaki przetarte teraz można już myśleć o czymś więcej i tak małymi krokami dojedziemy w końcu gdzieś na koniec świata.



























Kategoria 100-150, Mazury 2014


Dane wyjazdu:
104.55 km 0.00 km teren
06:00 h 17.43 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Coach

Mazury dzień VII Kawęczyn k Mrągowa-Grunwald

Środa, 6 sierpnia 2014 · dodano: 14.06.2015 | Komentarze 0

Wczoraj przeszły gwałtowne burze, a dzisiaj trochę się ochłodziło, a przede wszystkim zachmurzyło. Ale nie zapowiadało się, że będzie padać. Wprawy w składaniu namiotów już mieliśmy, więc poszło szybko. Pożegnaliśmy się z całą rodziną i ruszyliśmy na Grunwald. W Pasymiu zrobiliśmy mały przystanek na drugie śniadanie, a potem już główną do Jedwabnego i drogą krajową do Olsztynka. Po drodze nie było za wiele do zwiedzania, więc też bez potrzeby nie zatrzymywaliśmy się. Z Olsztynka do Grunwaldu był już tylko rzut beretem, dojechaliśmy już późnym popołudniem, ale udało się jeszcze zwiedzić pola Grunwaldu przed wieczorem. Potem dopiero zaczęliśmy myśleć o noclegu, najpierw planowaliśmy rozbić się gdzieś na polu bitwy :), ale przez zupełny przypadek, dogadaliśmy się z dziewczyną, której chłopak opiekuje się tutejszym amfiteatrem, który udostępniany jest głównie podczas rekonstrukcji bitwy. Musieliśmy na niego trochę poczekać, ale było warto, prysznice, ciepła woda, tylko łóżek brak, ale do tego przywykliśmy. Warunki naprawdę super, a nocleg na polach Grunwaldu to naprawdę wyjątkowa sprawa. Tak minął kolejny dzień naszej tułaczki i niestety teraz pozostało już tylko wracać do domu. Zwiedziliśmy część Mazur, a tę część wyprawy zakończyliśmy nocując obok tak wyjątkowego miejsca, jakim są pola Grunwaldu. Już do tego momentu można było powiedzieć, że była to przygoda życia :)




































Kategoria 100-150, Mazury 2014