Info
Ten blog rowerowy prowadzi Swiety z miasteczka Zaklików. Mam przejechane 42734.67 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.88 km/h i się wcale nie chwalę.Więcej o mnie.
Moje bajki
Wykres roczny
Arhiwum bloga
- 2015, Grudzień2 - 0
- 2015, Sierpień18 - 2
- 2015, Lipiec17 - 12
- 2015, Czerwiec21 - 6
- 2015, Maj22 - 2
- 2015, Kwiecień12 - 0
- 2015, Marzec11 - 0
- 2015, Luty2 - 0
- 2014, Listopad5 - 6
- 2014, Październik14 - 0
- 2014, Wrzesień7 - 0
- 2014, Sierpień17 - 1
- 2014, Lipiec16 - 20
- 2014, Czerwiec17 - 3
- 2014, Maj17 - 18
- 2014, Kwiecień17 - 13
- 2014, Marzec11 - 2
- 2014, Luty6 - 0
- 2014, Styczeń2 - 0
- 2013, Grudzień2 - 0
- 2013, Listopad2 - 4
- 2013, Wrzesień6 - 0
- 2013, Sierpień14 - 2
- 2013, Lipiec21 - 21
- 2013, Czerwiec19 - 11
- 2013, Maj19 - 27
- 2013, Kwiecień7 - 17
- 2012, Październik6 - 5
- 2012, Wrzesień12 - 22
- 2012, Sierpień23 - 24
- 2012, Lipiec21 - 33
- 2012, Czerwiec13 - 18
- 2012, Maj15 - 2
- 2012, Kwiecień7 - 8
- 2011, Listopad2 - 2
- 2011, Październik4 - 9
- 2011, Wrzesień15 - 20
- 2011, Sierpień21 - 22
- 2011, Lipiec12 - 14
- 2011, Czerwiec13 - 11
- 2011, Maj3 - 0
Wpisy archiwalne w kategorii
100-150
Dystans całkowity: | 12223.19 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 606:36 |
Średnia prędkość: | 19.94 km/h |
Maksymalna prędkość: | 68.75 km/h |
Liczba aktywności: | 100 |
Średnio na aktywność: | 122.23 km i 6h 07m |
Więcej statystyk |
Dane wyjazdu:
139.12 km
0.00 km teren
06:14 h
22.32 km/h:
Maks. pr.:64.54 km/h
Temperatura:25.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Coach
Wzdłuż Wisły
Poniedziałek, 19 maja 2014 · dodano: 23.05.2014 | Komentarze 0
Dzisiaj wycieczka wzdłuż Wisły. Najgorsze chyba przeszło, więc można spokojnie ruszać w tamte tereny. Z Mariuszem umówiłem się w Sandomierzu. Za nim opuściliśmy Sandomierz pojechaliśmy na wzgórze Salve Regina, na którym byłem po raz pierwszym.
Szukając wzgórza, wjechaliśmy do wąwozu, w którym droga prowadzi cały czas ostro pod górę, my przegapiliśmy tabliczkę i przejechaliśmy cały wąwóz, aż na samą górę. Dopiero zjeżdżając trafiliśmy we właściwą ścieżkę.
Po chwili odpoczynku na wzgórzu ruszyliśmy na Annopol. Na początku miało być trochę okrężnie, ale w końcu postanowiliśmy pojechać najprostszą drogą, przez Dwikozy i Zawichost. Przed Zawichostem zatrzymaliśmy się w miejscu gdzie pochowano ponad 400 osób, które zmarły na cholerę w 1666 roku. Po II wojnie światowej wzniesiona na tym miejscu metalowy krzyż. Zaraz obok znajduje się też bunkier z I wś. Kiedyś z tego miejsca był doskonały widok na Wisłę, teraz jest wszystko zarośnięte i trzeba się natrudzić, żeby odnaleźć to miejsce.
Ruszamy dalej na Zawichost. Wisła dosłownie wylewa się tutaj już na główną drogę. W samym Zawichoście również podchodzi pod same wały. Po kilkunastu km docieramy do Annopolu, tu z mostu jeszcze dokładniej widać jak duży jest stan wody.
W Annopolu kończy się też jazda z wiatrem, a dzisiaj wiało całkiem mocno. Jeszcze w Annopolu skręcamy na szlak św. Jakuba, którym jedziemy do mogił żołnierzy z I i II wś. Szlak wije się leśnymi ścieżkami, które momentami znikają pośród drzew i łatwo zgubić drogę, ale szlak jest na szczęście w miarę dobrze oznakowany.
Potem już asfaltem do Opoki. Tu zatrzymujemy się jeszcze przy grobie Powstańców Styczniowych. I dalej razem do Radomyśla. Potem Mariusz na Stalową a ja na Zaklików.
Wisła w Sandomierzu
Zalany Bulwar im. Józefa Piłsudskiego
Sandomierski zamek
Kurhan Salve Regina
Krzyż na cmentarzu cholerycznym pod Zawichostem
Prom w Zawichoście
Na moście w Annopolu
Zamknąłem oczy i fociłem, ale Mariusz wyszedł cało
Na szlaku św. Jakuba
Mogiły żołnierzy
Pomnik w Opoce
Kategoria 100-150
Wisła w Sandomierzu
Zalany Bulwar im. Józefa Piłsudskiego
Sandomierski zamek
Kurhan Salve Regina
Krzyż na cmentarzu cholerycznym pod Zawichostem
Prom w Zawichoście
Na moście w Annopolu
Zamknąłem oczy i fociłem, ale Mariusz wyszedł cało
Na szlaku św. Jakuba
Mogiły żołnierzy
Pomnik w Opoce
Dane wyjazdu:
150.18 km
0.00 km teren
06:58 h
21.56 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:22.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Coach
Guuuupia mgła :)
Niedziela, 18 maja 2014 · dodano: 18.05.2014 | Komentarze 5
Niż sobie poszedł w cholerę, więc można było spokojnie zaplanować coś na niedzielę, bo pogoda zapowiadała się niezła.
Zaplanowaliśmy z Mariuszem i Danielem fajną, długą trasę, niemal pod samo Roztocze, po górkach, ale rano przed 7:00 budzi mnie telefon. Mariusz dzwoni do mnie i mówi, że nic nie widzi, tzn, że mgła taka, że świata nie widać. Zaspany nie przejąłem się i śpię dalej, ale w końcu trzeba było się ocknąć i jakoś zmienić plany, bo wiadomo, że Roztocze dzisiaj odpada.
Wstałem, wyszykowałem się, u mnie mgły nie widać, więc pisze do Mariusza, ale dziad nie odpisuje. Nie traciłem czasu i ruszyłem na Stalową, po przejechaniu 15 km Mariusz w końcu odbiera. Umówiliśmy się, że już podjadę pod blok i gdzieś razem ruszymy.
Padło na Tarnobrzeg, gdzie liczyliśmy, że po drodze spotkamy chłopków z Sandomierza. Do Tarnobrzega jedzie się super bo z wiatrem w plecy. Dookoła sporo chmur, ale raczej nie będzie padać. W Tarnobrzegu pojechaliśmy na prom, żeby zobaczyć jak wygląda sytuacja na Wiśle i jest nie ciekawie, bo poziom już wysoki, a to nie koniec.
Potem pojechaliśmy w stronę Nowej Dęby, ale odbiliśmy wcześniej w lewo na Cygany, tu Daniel pojechał prosto na Stalową, bo mu się trochę spieszyło, a ja z Mariuszem pojechaliśmy się jeszcze trochę pokręcić.
Wpakowaliśmy się na jakieś leśne drogi, myślałem, że po tych opadach będzie gorzej, ale tragedii nie było. Potem dwie masakrycznie długie proste już po asfalcie przez Budy Stalowowolskie, aż do Krawców. Mariusz już chciał uciekać, ale wyciągnąłem go jeszcze dalej.
Rozjechaliśmy się dopiero przed Zaleszanami. Potem już przez most na Sanie w Radomyślu, gdzie woda, też jest bardzo wysoka i prosto do domu.
Dzisiaj za mojego fotografa robił Mariusz, trochę marudził, że światło nie takie, ale w końcu coś napstrykał :)
Wisła w Tarnobrzegu bardzo wysoka
Kawałek po lesie, nie mogło tego zabraknąć
Nudna prosta przez Budy Stalowowolskie
Końska rodzinka
Wycieczka łoczami Mariusza - pewnie opis się trochę różni, ale zawsze tak jest :)
Kategoria 100-150
Wisła w Tarnobrzegu bardzo wysoka
Kawałek po lesie, nie mogło tego zabraknąć
Nudna prosta przez Budy Stalowowolskie
Końska rodzinka
Wycieczka łoczami Mariusza - pewnie opis się trochę różni, ale zawsze tak jest :)
Dane wyjazdu:
101.46 km
0.00 km teren
05:09 h
19.70 km/h:
Maks. pr.:40.89 km/h
Temperatura:10.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Coach
Do czarnej d.... i jeszce dalej :)
Poniedziałek, 5 maja 2014 · dodano: 05.05.2014 | Komentarze 4
Dzisiaj już wyprawa z Mariuszem, który nie chce jechać gdzieś dalej bo nadają na dziś zimno.
Wiec, żeby go zadowolić, poświęcam się i jadę do Stalowej. Koło 9:00 nie jest źle, świeci słońce, trochę wieje, no może nie troche :), ale z północy, wiec na razie nie ma się czym przejmować. Śmiga się ponad 30 km/h , wiatr pomaga, tylko najgorsze te roboty drogowe i światła co 500 metrów, trzeba mieć cierpliwość.
Umawiam się z Mariuszem pod klasztorem w Rozwadowie i potem śmigamy główną na Grębów, tu skręcamy na Krawce. Zaraz za Grębowem odwiedzamy cmentarz wojenny, na którym pochowani są żołnierze z I Wojny Światowej.
Później Mariusz prowadzi krętymi asfaltowymi drogami, aż do Krawców. Tu zatrzymujemy się przy starym pałacyku, w którym teraz znajduję się ośrodek wychowawczy.
Potem przekroczyliśmy rzekę Łęg i skręciliśmy w polne drogi, niezwykle wyboiste, ale przynajmniej było ciekawie. Tak dojechaliśmy do kolejnej mogił znajdującej się na piaszczystym wzniesieniu. Jest tu zakaz wjazdu wszelkich pojazdów, ale kładowcy zrobili sobie tor i jeżdżą obok mogił. Mariusz opowiadał mi, że kiedyś podczas takiej jazdy wykopali ludzkie kości. Niewielki ogrodzenie chroni tylko kawałek.
Potem dalej polnymi drogami chcieliśmy dojechać do mostku/kładki w Burdzach, ale trochę pobłądziliśmy. Wróciliśmy się kawałek i skręcili w inną drogę, która okazała się strzałem w 10 prawie, bo dojechaliśmy do drogi wysypanej kamieniami, po których nie dało się jechać, więc prowadziliśmy rowery.
Kamienie się skończyły i leśną drogą dojechaliśmy do kładki, która okazała się zniszczona. Swojego czasu był reportaż o tym miejscu w Sprawie dla Reportera, ponieważ jeden mieszkaniec, robi kładkę, aby jego dzieci i rodzina mieli bliżej do szkoły czy sklepu, a inni mieszkańcy specjalnie ją niszczą. I tak w kółko, i nikt nic nie może poradzić. Smutna historia.
Kąłdka bardzo skraca drogę, dlatego my też musimy zrobić spore koło żeby dostać się do Stalowej. Kilka km leśnymi ścieżkami i w końcu wyjeżdżamy w Przyszowie. Szybko docieramy do Stalowej pomimo wiatru w twarz. Mariusz jedzie sobie do domu, a ja pod wiatr jeszcze 25 km do Zaklikowa.
Cmentarz wojenny za Grębowem
Wbrew pozorom Mariusz nie czeka na stracenie, ale na słońce
Morz(ż)e rzepaku
Pałac z XIX w. w Nowym Grębowie
Kąpiel w Łęgu
Mogiły z I Wojny Światowej
a obok tor wyścigowy
Tam gdzieś jedziemy
Straszne kamienie
Nie przejedziemy :(
Obiekt sporów
Musimy szukać innej drogi
Mijać to dołem czy bokiem ?
Kategoria 100-150
Cmentarz wojenny za Grębowem
Wbrew pozorom Mariusz nie czeka na stracenie, ale na słońce
Morz(ż)e rzepaku
Pałac z XIX w. w Nowym Grębowie
Kąpiel w Łęgu
Mogiły z I Wojny Światowej
a obok tor wyścigowy
Tam gdzieś jedziemy
Straszne kamienie
Nie przejedziemy :(
Obiekt sporów
Musimy szukać innej drogi
Mijać to dołem czy bokiem ?
Dane wyjazdu:
110.64 km
0.00 km teren
05:25 h
20.43 km/h:
Maks. pr.:58.53 km/h
Temperatura:23.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Coach
Po Wyżynie Lubelskiej
Wtorek, 29 kwietnia 2014 · dodano: 11.05.2014 | Komentarze 0
Dzisiaj jadę z Mariuszem na Wyżynę Lubelską. Pogoda zapowiada się super, przynajmniej do popołudnia.
Czekam, aż Mariusz dojedzie do Zaklikowa i razem ruszamy na północ. Już na początku, trzeba się trochę powspinać. Jedziemy asfaltem do Salomina i potem odbijamy w leśną, ale wyasfaltowaną drogę.
Potem, żeby dostać się do Liśnika pojechaliśmy, już typowo leśną ścieżką. Po wczorajszych opadach, było trochę błota, ale dało radę przejechać. Po wyjeździe z lasu czekał na nas super widok - pagórkowaty teren, na którym pełno było pól rzepaku.
Dalej przecięliśmy krajówkę i pojechaliśmy na Suchowolę, gdzie przy drodze znajduję się cmentarz z I wojny światowej. Tutaj chwile odpoczęliśmy. Potem pojechaliśmy do Dzierzkowic i zamiast jechać na Kraśnik jak wcześniej planowaliśmy, pojechaliśmy jeszcze do Urzędowa, żeby po drodze odwiedzić kaplicę św. Otylii, za którą biją liczne źródełka. W Urzędowie wjeżdżamy na drogę główną i nią jedziemy do Kraśnika.
Za Kraśnikiem znowu odbiliśmy w boczne drogi na Stróżę i tu zatrzymaliśmy się przy kaplicy św. Trójcy, która wzniesiona jest na planie trójkąta. Kolejny przystanek parę km dalej przy źródłach rzeki Wyżnica i jedziemy, aż do Modliborzyc.
Stąd już widać, że zbierają się burzowe chmury i czeka nas chyba deszczowy powrót do domu.
Po drodze do Modliborzyc, przez moment straciliśmy orientacje w terenie, bo przed nami ukazał się napis Hollywood :)
Burzowe chmury towarzyszyły nam już przez cały czas. Z Modliborzyc pojechaliśmy jeszcze przez las na Maliniec i Lipę. Mariusz odbił na Stalową, nad którą było już ciemno, ale udało mu się dojechać przed burzą. U mnie też tylko jak dojechałem zaczęło lać.
Wyjątkowe krajobrazy koło Liśnika
Cmentarz I wojenny w Suchowoli
Fontanna w Dzierzkowicach
Dzierzkowice..pomnik poświęcony żołnierzom i mieszkańcom tych okolic
którzy zginęli podczas I i II wojny światowej i wojny Polsko
Bolszewickiej
Urzędów ..droga do kaplicy Św Otyli , po obu jej stronach figury świętych
Kaplica św. Otylii
Źródło za kaplicą
Kaplica św. Trójcy w Stróży
- Mariusz... ?
-co?
- chmurzy się :)
Źródła rzeki Wyżnica
Ameryka
Będzie padać?
Będzie, ale nam się udało dojechać.
Kategoria 100-150
Wyjątkowe krajobrazy koło Liśnika
Cmentarz I wojenny w Suchowoli
Fontanna w Dzierzkowicach
Dzierzkowice..pomnik poświęcony żołnierzom i mieszkańcom tych okolic którzy zginęli podczas I i II wojny światowej i wojny Polsko Bolszewickiej
Urzędów ..droga do kaplicy Św Otyli , po obu jej stronach figury świętych
Kaplica św. Otylii
Źródło za kaplicą
Kaplica św. Trójcy w Stróży
- Mariusz... ?
-co?
- chmurzy się :)
Źródła rzeki Wyżnica
Ameryka
Będzie padać?
Będzie, ale nam się udało dojechać.
Dane wyjazdu:
101.67 km
0.00 km teren
04:31 h
22.51 km/h:
Maks. pr.:50.31 km/h
Temperatura:20.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Coach
Po serwisie
Czwartek, 24 kwietnia 2014 · dodano: 25.04.2014 | Komentarze 2
Dzisiaj już miałem odebrać rower z serwisu, jak się okazało nie było wcale tak źle, ale po ponad 4 miesiącach, należało się dokręcenie tego i owego.
Żeby nie marnować czasu od razu z serwisu miałem wracać do domu, ale trochę okrężnie, tak żeby wyszła setka :) Dzień wcześniej umówiłem się z Mariuszem, żeby na mnie nie czekał, bo miałem rano sporo spraw, a po południu nadawali burze. Mariusz wyjechał więc ze Stalowej przed 10:00 w stronę Janowa Lubelskiego, a ja dopiero po 11:00.
I nie szło przyśpieszyć, bo momentami wiało bardzo mocno w twarz. Cały czasy byliśmy w kontakcie gdzie mniej więcej jesteśmy i tak udało się spotkać, ale dopiero pod Modliborzycami. I tu nie lada atrakcja, bo kilku gości lata po mieście za całkiem sporym świniakiem :)
Po małym odpoczynku ruszyliśmy dalej, tym razem już z wiatrem, więc jechało się super. Po kilku km zjechaliśmy z głównej w lasy, ale ciągle asfaltem. Rozstaliśmy się w Lipie i niestety wiatr znowu zaczął jakoś dziwnie kręcić i wiać w mordę. No, ale zawsze to jakiś mocniejszy trening :)
A ja cieszyłem się w ogóle, że dojechałem, bo moja tylna opona była już w fatalnym stanie, ale jakoś się udało. Pierwsze co zrobiłem po przyjeździe to właśnie zająłem się oponami, które szły do mnie blisko tydzień z oddalonego o 100 km Rzeszowa :)
Zalew w Janowie Lubelskim już czeka na przyjęcie turystów, tylko jeszcze pogoda nie taka
Po wodzie widać, że wiało całkiem mocno
Czekam na Mariusza, a on się bawi w Sannie :)
Route 2,571,816 - powered by www.bikemap.net
Kategoria 100-150
Zalew w Janowie Lubelskim już czeka na przyjęcie turystów, tylko jeszcze pogoda nie taka
Po wodzie widać, że wiało całkiem mocno
Czekam na Mariusza, a on się bawi w Sannie :)
Route 2,571,816 - powered by www.bikemap.net
Dane wyjazdu:
132.67 km
0.00 km teren
06:35 h
20.15 km/h:
Maks. pr.:60.33 km/h
Temperatura:20.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Coach
Śmigus Dyngus
Poniedziałek, 21 kwietnia 2014 · dodano: 05.05.2014 | Komentarze 1
W święta była ładna pogoda, no ale się świętowało nabierało sił, czyli objadało, a w poniedziałek już trzeba było to wszystko spalić.
Pogoda zapowiadał się idealna, nie za gorąco, ani nie za ciepło. Umówiłem się, więc na wycieczkę z chłopakami ze Stalowej Mariuszem i Danielem. Equipa Sandomierska też planował dzisiaj wypad, ale po naszych okolicach, a wiadomo my kilometry musieliśmy dzisiaj nabić :)
W planie piękne tereny za Sandomierzem. Wyjechałem ok. 8 rano, po drodze spotkałem chłopaka na wypasionej szosie, która dzisiaj miała swój chrzest bojowy, może za roku uda mi się sprawić sobie takie cacko, ale z kołcza na pewno nie zrezygnuje, bo to maszyna na każdy teren.
Gadam chwilę z kolarzem i wtedy mijają nas Daniel i Mariusz, którzy mkną po głównej drodze z zawrotną prędkością i przez to nawet mnie nie zauważają. Ruszam w pogoń, po chwili ich doganiam i już razem jedziemy na Sandomierz, a dokładniej na most kolejowy przed Sandomierzem, żeby nim przekroczyć Wisłę. Właśnie z mostu widzimy Equipę, która właśnie przejeżdża przez wał wiślany i macha do nas :)
Bocznymi drogami dojechaliśmy do Dwikóz, tu Mariusz chciał znaleźć jaką kapliczkę, która miała znajdować się na sporym wzniesieniu.
Po kilkunastu minutach krążenia w końcu znaleźliśmy to miejsce. Potem ruszyliśmy na Góry Wysokie, tzn. miejscowość, choć górki też są tam spore. Tu odwiedziliśmy kościół, ja w międzyczasie kiedy chłopaki odpoczywali, zjechałem sobie z góry, żeby z powrotem pokonać ponad 10% podjazd, ale nie za długi.
Teraz zaczęliśmy szukać małej ścieżki do wodospadu, który w tym roku już odwiedziliśmy z sandomierską equipą. No i nie udało się, ale i tak przejechaliśmy bardzo fajnymi wąwozami, a do wodospadu dojechaliśmy starą drogą. Tu ktoś urządził sobie świąteczne śniadanie, a miejsce i pogoda były na to idealne.
My też zjedliśmy co mieliśmy wypiliśmy i pojechaliśmy dalej, tym razem na Kichary do kaplicy św. Rocha z XVII w. a, a potem czarnym szlakiem do samego Sandomierza. Chwile odpoczęliśmy na sandomierskim rynku i do domu. Ja wydłużyłem sobie trochę trasę i pojechałem z chłopakami, aż do Rozwadowa.
Leje, ale dzisiaj zlany zostałem tylko w domu. Na trasie było sucho :)
Most kolejowy na Wiśle
Most niedawno przeszedł gruntowny remont
Widok z górki koło Dwikóz
Mariusz uchachany, że w końcu trafiliśmy.
Na wzniesieniu znajduje się też krzyż.
A droga prowadziła przez kwitnące sady
No normalnie kwiaty we włosach ... :)
Kościół w Górach Wysokich
W poszukiwaniu wodospadu
Kaplica św. Rocha
Mariusz idzie na Chocim, to znaczy na latarnie chocimską
Sandomierz już pełen turystów
Kategoria 100-150
Most kolejowy na Wiśle
Most niedawno przeszedł gruntowny remont
Widok z górki koło Dwikóz
Mariusz uchachany, że w końcu trafiliśmy.
Na wzniesieniu znajduje się też krzyż.
A droga prowadziła przez kwitnące sady
No normalnie kwiaty we włosach ... :)
Kościół w Górach Wysokich
W poszukiwaniu wodospadu
Kaplica św. Rocha
Mariusz idzie na Chocim, to znaczy na latarnie chocimską
Sandomierz już pełen turystów
Dane wyjazdu:
136.33 km
0.00 km teren
06:36 h
20.66 km/h:
Maks. pr.:52.31 km/h
Temperatura:17.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Coach
Do wodospadu
Niedziela, 30 marca 2014 · dodano: 03.05.2014 | Komentarze 0
Dzisiaj znowu wyprawa z Bike Equipą. W Sandomierzu na rynku najpierw spotykam się z Danielem i Mariuszem, potem dołączamy do reszty ekipy.
Start pechowy bo zaraz po wyjeździe ktoś łapie gumę, kilka km dalej i znowu, załatana dętka nie wytrzymała, trzeba założyć nową. Jedziemy najpierw wzdłuż Wisły. Potem dobijamy w
stronę Wyżyny Sandomierskiej i tu już raz pod górę raz
z górki. Dojeżdżamy do szosy Sandomierz - Opatów i ją przecinamy,
dalej znów bocznymi do Obrazowa, gdzie znów przecinamy główna drogę
Sandomierz - Ożarów. Dalej bocznymi, aż do Nowych Kichar, gdzie robimy
dłuższy postój w miejscu, w którym jeszcze nigdy nie byłem, a naprawdę warto je zobaczyć. Zatrzymujemy się przy
odkrytych skałach lessowych, które same w sobie są bardzo ciekawe, ale
najciekawszy był tu mały strumyk, który
tworzy jeden 2 metrowy mini wodospad i drugi mniejszy. Tu zatrzymujemy się dłuższą chwile i pałaszujemy skrzydełka przyrządzone przez Pawła. Potem jedziemy do Winiar, gdzie przecinamy drogę Sandomierz -
Zawichost i znów bocznymi jedziemy, aż pod Góry Pieprzowe na punkt widokowy. Tu znów
dłuższy postój i ekipa powoli się rozjeżdża do domu. My z główną
częścią składu jedziemy do Sandomierza i tu się z nimi rozstajemy. Standardowo jedziemy z chłopakami Powiślem, aż do Radomyśla, tu ja jadę na Zaklików przez most, a Mariusz z Danielem ruszają na Stalową.
Skład na wodospad
Pierwsza złapana guma już na początku
Stary wapiennik
W sandomierskich sadach
Nawet zamknięte mosty nas nie powstrzymują
Cel podróży
Zdjęcie przy wodospadzie
W drodze na "pieprzówki"
Góry Pieprzowe
Zdjęcie na tle Sandomierza
Kategoria 100-150
Skład na wodospad
Pierwsza złapana guma już na początku
Stary wapiennik
W sandomierskich sadach
Nawet zamknięte mosty nas nie powstrzymują
Cel podróży
Zdjęcie przy wodospadzie
W drodze na "pieprzówki"
Góry Pieprzowe
Zdjęcie na tle Sandomierza
Dane wyjazdu:
106.73 km
0.00 km teren
04:54 h
21.78 km/h:
Maks. pr.:38.68 km/h
Temperatura:22.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Coach
Przywitanie wiosny z Bike Equipą Sandomierz
Niedziela, 23 marca 2014 · dodano: 03.05.2014 | Komentarze 0
Jak co roku w pierwszą niedzielę po 21 marca, czyli po pierwszym dniu wiosny, sandomierska Bike Equipa organizuje powitanie wiosny.
Razem z Mariuszem umówiliśmy się na spotkanie z nimi. Do Sandomierza mam 40 km, więc muszę wyjechać jakieś 2 godziny wcześniej, rano jest jeszcze chłodno, ale idzie wytrzymać.
Na rynku spotykam Mariusza i razem jedziemy pod "loda", gdzie czeka już większość Equipy. Dzisiaj nazbierało się nas naprawdę sporo. Po wspólnym zdjęciu ruszamy w kierunku Radomyśla nad Sanem, gdzie przygotowane ma być ognisko i utopiona ma być Marzanna.
Po dotarciu nad San czekali na nas jeszcze inny rowerzyści,
ognisko już płonęło, a cały skład wycieczki sporo się powiększył. Od
rana już było bardzo ciepło, ale tak jak przez kilka ostatnich dni
wietrznie. Około 12 słońce juz tak grzało, że postanowiliśmy się z Mariuszem rozebrać do krótkich spodenek i t-shirtów. Atmosfera
wspaniała, miło było znów pogadać ze znajomymi. Wreszcie przychodzi pora na topienie Marzanny, najpierw została
podpalona, a potem utopiona ...oby już w tym roku zima nie powróciła.
Wreszcie przyszedł czas powrotu. Część ekipy pojechała okrężnie do
Sandomierza, część na Tarnobrzeg i Stalową Wolę, a ja z Mariuszem
postanowiłem wydłużyć wycieczkę i pojechać przez Radomyśl, Lipę i
Rzeczycę Długą. W Rzeczycy ja dobiłem na Zaklików, a Mariusz już prosto do domu.
Na sandomierskim rynku
Equipa gotowa do drogi
Jedziemy Powiślem
Uzupełnianie zapasów
Wjeżdżamy na most
Ognisko już się pali
I po zimie
Kategoria 100-150
Equipa gotowa do drogi
Jedziemy Powiślem
Uzupełnianie zapasów
Wjeżdżamy na most
Ognisko już się pali
I po zimie
Dane wyjazdu:
133.50 km
0.00 km teren
06:21 h
21.02 km/h:
Maks. pr.:53.52 km/h
Temperatura:22.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Coach
Na źródła w Krzeszowie + spotkanie pielgrzymkowe
Sobota, 22 marca 2014 · dodano: 03.05.2014 | Komentarze 0
Dzisiaj umówiłem się z Mariuszem i Danielem, że zabiorę się z nimi w końcu na Krzeszów. Pogoda od samego rana jest świetna i jest wyjątkowo ciepło, a po południu wręcz upalnie. Do Stalowej wyjechałem po 8:00, żeby zdążyć na umówioną godzinę. Razem z chłopakami pojechaliśmy najpierw do sklepu rowerowego na małe zakupy. Potem już przez Pysznicę i Ulanów jedziemy na Krzeszów.
Tu czeka na nas dość stromy podjazd pod krzeszowski stary drewniany kościół Narodzenia NMP zbudowany w 1727 roku.
Ale jest moc w nogach, bo już trochę km w tym roku przejechane, a pomyśleć, że rok temu jeszcze nawet nie myślałem, żeby wyciągnąć rower z garażu.
W Krzeszowie zrobiliśmy małe zakupy i pojechaliśmy na pobliskie źródełko. Źródełko wypływa z pod ziemi nad nim stworzono zadaszenie,
udostępniono też wiaderka do pobierania wody i kubek do picia. Według
podań przy tym źródełku objawiła się Matka Boska a woda po tym zdarzeniu
nabrała cudownych właściwości. W roki 1867 postawiono tu mała kapliczkę
a juz w czasach obecnych dostawiono większą z ołtarzem do odprawiania
nabożeństw.
Potem już główną jedziemy cały czas do Rudnika, tu odbijamy w boczne drogi, aż do Niska. Daniel z Mariuszem odbili jeszcze na Przyszów, żeby zrobić, więcej km, a ja musiałem już szybko uciekać do Stalowej, bo dzisiaj miałem jeszcze umówione spotkanie pielgrzymkowe, w liceum katolickim na Podleśnej o godz. 17:00. Udało się dotrzeć punktualnie.
Na spotkaniu przedstawiono już szczegóły 7-dniowej pielgrzymki po Bieszczadach, która odbędzie się 19 lipca. Spotkanie zakończyło się przed 20:00, więc na dworze było już zupełnie ciemno, ale jak mówiłem wcześniej wyjątkowo ciepło.
W nocy jechało się super, nie za gorąco, ruch mały i ta cisza. Zatrzymałem się jeszcze w lesie pomiędzy Lipą, a Zaklikowem, żeby podziwiać niebo, na którym tej nocy było widać mnóstwo gwiazd. Do domu dotarłem przed 22:00.
W lecie trzeba będzie wybrać się, czasami na nocne przejażdżki
Nasze rumaki
Daniel poluje na żabę w źródełku
Żaba ze źródła przegoniona...
... można pić :)
Kapliczki przy źródle
Przy źródle chwile odpoczywamy
W mieście wikliny - Rudniku
Kategoria 100-150
Nasze rumaki
Daniel poluje na żabę w źródełku
Żaba ze źródła przegoniona...
... można pić :)
Kapliczki przy źródle
Przy źródle chwile odpoczywamy
W mieście wikliny - Rudniku
Dane wyjazdu:
124.41 km
0.00 km teren
05:44 h
21.70 km/h:
Maks. pr.:44.90 km/h
Temperatura:15.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Coach
Prawie pierwszy dzień wiosny
Piątek, 21 marca 2014 · dodano: 03.05.2014 | Komentarze 0
Dzisiaj w planach Frampol, a konkretnie wieża widokowa, która znajduje się na jednym ze wzniesień.
W końcu przestało padać i prawie po tygodniu przerwy można wsiąść na rower. Jak zwykle z Mariuszem umówiłem się w Janowie Lubelskim. Jechało się super bo z wiatrem, gorzej zapowiadał się powrót. Do Frampola było jakieś 15 km, chwile odpoczęliśmy na rynku, Mariusz kupił swoje roztoczańskie piwo Zwierzyniec i ruszyliśmy pod stromy podjazd w poszukiwaniu wieży widokowej. Szukaliśmy jej dłuższą chwilę, ale nic nie znaleźliśmy, dopiero kiedy mieliśmy już wracać, zobaczyliśmy coś w oddali, była to właśnie wieża, którą szukaliśmy. Teraz wystarczyło znaleźć dojazd do niej. Cofnęliśmy się więc z powrotem, żeby wjechać na drogę prowadzącą do wieży.
Ale niestety, nieszczęście - Mariusz złapał gumę, a zapasowej dętki nie miał. Ja przy sobie miałem łatki i klej, ale okazało się, że klej już jest stary i nie chce w ogóle trzymać. Dodatkowo dziurka jest na szwie i tak ciężko byłoby ją załatać.
We Frampolu miałem znajomych, więc postanowiłem do nich pojechać, a Mariusz w tym czasie sprowadzał rower z góry do Frampola.
Znajomy zawiózł mnie to jakiegoś sklepu rolniczego, gdzie można było kupić dętki. Mariusza złapałem już na dole, ale kolejny problem bo zaworek w ogóle nie trzyma powietrza. Dochodzimy, więc do sklepu, gość wymienił nam zepsuty zaworek i napompował rower, także sukces. Gdzieś po godzinie zabawy z dętką ruszamy do domu. Najpierw w stronę Biłgoraja, a potem w prawo, bocznymi drogami na Bukową, Ujście, Kiszki i Momoty. Droga tędy wiedzie cały czas lasami janowskimi, a i ruch jest bardzo mały. Jedyne co przeszkadza to wiatr, dlatego w Momotach musieliśmy odpocząć chwile
Na koniec, choć pierwszy dzień wiosny był niby wczoraj, to utopiliśmy jeszcze Marzannę, co by mieć pewność, że zima poszła daleko i nie wróci. Po tym ja pojechałem na Janów, a Mariusz odbił na Stalową.
Od dzisiejszej wycieczki Mariusz już wozi ze sobą zapasową dętkę :)
Odpoczynek we Frampolu
Reanimacja Medzi
Po przygodach i 3 Zwierzyńcach trzeba odpocząć :)
Kategoria 100-150
Odpoczynek we Frampolu
Reanimacja Medzi
Po przygodach i 3 Zwierzyńcach trzeba odpocząć :)