Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Swiety z miasteczka Zaklików. Mam przejechane 42734.67 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.88 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Swiety.bikestats.pl
free counters
Wpisy archiwalne w kategorii

150<

Dystans całkowity:9414.54 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:469:43
Średnia prędkość:20.04 km/h
Maksymalna prędkość:73.96 km/h
Liczba aktywności:49
Średnio na aktywność:192.13 km i 9h 35m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
202.02 km 0.00 km teren
08:09 h 24.79 km/h:
Maks. pr.:52.31 km/h
Temperatura:25.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Coach

Kalwaria Pacławska - dzień II

Niedziela, 25 sierpnia 2013 · dodano: 06.04.2014 | Komentarze 0 Noc minęła bardzo szybko. Wstaliśmy skoro świt,  żeby ruszyć w drogę powrotną. Słońce pomału wschodziło coraz wyżej, ale rano było jeszcze bardzo chłodno. W małym barze w Domu Pielgrzyma zamówiliśmy sobie śniadanie. Panie kucharki przyszły specjalnie wcześniej żeby coś dla nas przygotować. Po śniadaniu udaliśmy się na mszę. Potem już tylko pamiątkowe zdjęcie przed Sanktuarium i zjazd z Kalwarii. Korciło, żeby puścić hamulce, ale trzeba było uważać i na kolegów z grupy i samochody, a tym bardziej, że jest sporo zakrętów. Na samym dole pożegnaliśmy się też z jednym kolegą, który ruszył jeszcze na Sanok i Jasło i w drodze miał spędzić jeszcze kilka dni.

Pierwszy postój zrobiliśmy w Przemyślu, tutaj tylko chwile poświęciliśmy na zwiedzanie.  Kiedyś trzeba będzie się wybrać w te strony, żeby na sam Przemyśl poświecić jeden dzień. Dalej tą samą trasą co wczoraj do Jarosławia przez Leżajsk, aż do Stalowej.

Jechało się super pomimo silnego bocznego wiatru, ale za to świeciło słońce i zrobiło się bardzo ciepło. W drodze powrotnej nasza grupa trochę się porwała. Dwóch kolarzy na swoich ścigaczach pomknęło do przodu i już ich nie dogoniliśmy. Ja spokojnie razem z innymi dojechałem do Stalowej. Żeby trochę wydłużyć trasę pojechałem z kolegami z Sandomierza, aż do Zaleszan, gdzie rozstaliśmy się.  

Pogoda do samego wieczora była super, a pomimo przejechanych 200 km nie czułem żadnego zmęczenia, oby więcej takich wypadów.



Zbieramy się przed Domem Pielgrzyma


Poranna msza


Cała ekipa gotowa do drogi


Ostatnie wspólne zdjęcie przed sanktuarium w Kalwarii Pacławskiej


Bardzo stromy i kręty zjazd


W połowie drogi znajduje się źródełko


Już na samym dole


Kościół pw. bł. Jakuba Strzemię wzniesiony w 1910 r.


Przemyśl. SOBÓR ŚWIĘTEGO JANA CHRZCICIELA W PRZEMYŚLU


Wewnątrz Soboru


Bazylika Archikatedralna Wniebowzięcia NMP i św. Jana Chrzciciela w Przemyślu


Wieża przy Bazylice


Mijamy już Przemyśl, a przed nami spory podjazd





Rynek w Jarosławiu


Cerkiew w Jarosławiu



Ostało się pięciu


Kategoria 150<


Dane wyjazdu:
176.85 km 0.00 km teren
07:44 h 22.87 km/h:
Maks. pr.:49.11 km/h
Temperatura:21.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Coach

Kalwaria Pacławska - dzień I

Sobota, 24 sierpnia 2013 · dodano: 17.03.2014 | Komentarze 0
Z pielgrzymki rowerowej do Wilna wróciłem dokładnie miesiąc temu. Po spotkaniu w Brzezinach znowu kilka osób postanowiło razem wybrać się gdzieś dalej, nie mogłem przepuścić takiej okazji. Tym razem miała być to Kalwaria Pacławska. Z uwagi na sporą odległość od Sandomierza i Stalowej do Kalwarii miały jechać prawie same kolarzówki, choć trochę się tego obawiałem to chęć wyjazdu była większa. A myśl o zmierzeniu się z trudnym podjazdem pod Kalwarię jeszcze bardziej motywowała.

Wyruszyłem z Zaklikowa z samego rana. Koniec sierpnia to okres kiedy rano temperatura spadała już do 2-3 stopni, a więc po upalnym lecie takie temp. to jeszcze był szok. Do tego doszły mgły, które sprawiały, że powietrze było bardzo wilgotne.

Na zbiórce byłem pierwszy, po kilku minutach dojechała reszta zawodników. Jechaliśmy cały czas drogą krajową nr 77. Pierwszy przystanek zrobiliśmy w Leżajsku, zatrzymując się przy klasztorze ojców bernardynów. Po zwiedzeniu zespołu klasztornego ruszyliśmy dalej w kierunku Jarosławia. Cały czas niebo było bardzo zachmurzone i dopiero przed Jarosławiem zaczęło się przejaśniać. Po drodze zatrzymywaliśmy się też przy niektórych kościołach, bo jechali z nami łowcy pieczątek :)


W Jarosławiu zatrzymaliśmy się przy Klasztorze Sióstr Benedyktynek i przez zupełny przypadek udało nam się zwiedzić część klasztoru w którym znajduje się min. muzeum z pamiątkami związanymi z Ojcem Świętym Janem Pawłem II czy słynna "czarna kaplica" która powstała w  wynik pożaru wznieconego przez hitlerowców podczas II wojny światowej. Na skutek pożaru i wysokiej temperatury stopiła się cegła na sklepieniu.

Kolejnym przystankiem miał być Przemyśl  - miasto pełne zabytków i kościołów wielowyznaniowych. W Przemyślu spędziliśmy jednak tylko kilka minut, więc nie można było wiele zobaczyć, dlatego na pewno trzeba będzie tutaj wrócić, żeby zwiedzić całe miasto dokładnie. Przemyśl był też ostatnim przystankiem na trasie dla jednego z naszych kolegów. Ból kolana nie pozwalał mu na dalszą jazdę, dlatego musiał pociągiem wrócić do domu.

 My z Przemyśla mieliśmy już do Kalwarii bardzo blisko, część wyrwała się na przód walczyć z podjazdem. Faktycznie do najłatwiejszych nie należy, szczególnie końcówka 2 km podjazdu jest mordercza kiedy pokazuje ponad 15 %.  Ale wszystkim udało się prędzej czy później wjechać na samą górę, na której znajduje się Sanktuarium Męki Pańskiej i Matki Bożej Kalwaryjskiej.

Po zakwaterowaniu w Domu Pielgrzyma ogarnęliśmy się trochę, potem skosztowaliśmy miejscowych specjałów i zwiedziliśmy całe Sanktuarium. Choć już się ściemniało to udaliśmy się jeszcze na wieżę widokową, z której rozciągają się niesamowite widoki. 


Rano strasznie gęste mgły i prawie 0 stopni


Pierwszy na zbiórce


Pomału zaczęła dojeżdżać reszta


Reszta ekipy


Kościół w Tarnogórze i pierwsze pieczątki





Spowiedź na świeżym powietrzu











Kościół w Pełkinie


Cały czas towarzyszyły nam ciemne chmury, ale na szczęście nie padało



 Brama prowadząca do Klasztoru Sióstr Benedyktynek


Kościół pw. św. Mikołaja i Stanisława biskupa, budowany w latach 1614-1624






Ekspozycje wewnątrz klasztoru





Relikwie Jana Pawła II


Czarna Kaplica




Sala poświęcona Ojcu Świętemu







Studnia na runku w Jarosławiu


Kościół farny Bożego Ciała przy dawnym kolegium jezuickim







Tu już dalej w drodze, tankujemy na stacji


W drodze do Przemyśla





Przemyśl


Dzielny wojak Szwejk











Przed nami już tylko Kalwaria Pacławska


Rzeka Wiar


Koniec podjazdu, zdjęcie mówi wszystko


Reszta też dała rade


Sanktuarium Męki Pańskiej i Matki Bożej Kalwaryjskiej










Wieża widokowa




Za horyzontem już Ukraina



A na dole,,,





Kategoria 150<


Dane wyjazdu:
240.30 km 0.00 km teren
10:32 h 22.81 km/h:
Maks. pr.:55.52 km/h
Temperatura:30.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Coach

Roztocze w jeden dzień

Niedziela, 18 sierpnia 2013 · dodano: 16.03.2014 | Komentarze 0 Dzisiaj mieliśmy z Mariuszem zrealizować szalony plan, czyli Szczebrzeszyn i Zwierzyniec w ciągu jednego dnia. Do tej pory wydawało nam się to prawie nie możliwe, ale jak się potem okazało martwiliśmy się na zapas. Bo jeżeli się chce i jest się w dobrej formie to żadna trasa nie jest straszna.

Wyjechaliśmy z samego rana, żeby spotkać się w Janowie Lubelskim. Choć w dzień temperatury wysokie to już rano i wieczorem znacznie się ochładza, dlatego trzeba targać ze sobą dodatkowe ciuchu.

Już za Frampolem rozciągają się świetne górzyste krajobrazy, a im dalej na Roztocze tym jest lepiej.  Przed Szczebrzeszynem musieliśmy pokonać spory podjazd w Gorajcu. Nie jest on bardzo stromy, ale za to dość długi, dlatego daje w kość. Dalej trasa choć pagórkowata to pokonuje się ją bardzo szybko. W Szczebrzeszynie zwiedziliśmy najciekawsze rzeczy, odwiedziliśmy słynnego chrząszcza i ruszyliśmy do Zwierzyńca. 

W Zwierzyńcu byliśmy już po raz drugi w tym roku, wcześniej przy okazji kilkudniowego wypadu na Roztocze. Bardzo lubię wracać do tego spokojnego miasteczka choć już wszystko tutaj zwiedziłem, to warto choćby na przepyszne naleśniki w karczmie Młyn. Długo nie mogliśmy się rozsiadać bo przed nami było jeszcze sporo km. 

Wracaliśmy przez Biłgoraj, a potem fajnymi leśnymi ścieżkami prawie do samego Ulanowa. Przy okazji dowiedzieliśmy się o rekonstrukcji bitwy pod Pansówką koło Zwierzyńca, która odbędzie się za kilka dni. Jeżeli pogoda będzie ładna na pewno się wybierzemy. Ostatni postój zrobiliśmy w Nisku przed samą Stalową.

Mariusz pobił swój dzienny dystans, podobnie jak ja - przejechałem 240 km i jak do tej pory to najdłuższa wycieczka.  


Zbiórka przy fontannie w Janowie Lubelskim


Piękne krajobrazy Roztocza


Pokonujemy podjazd w Gorajcu.


Kościół w Szczebrzeszynie


Chrząszcz i kołcz




Dawna synagoga w Szczebrzeszynie, teraz znajduje się tam MDK

Chrząszcze przed MDK









Pomnik PW w parku




Chrząszcz przy źródle


Młyn zbożowy w Szczebrzeszynie


Słynne drzewo ze Zwierzyńca


Kościół na wodzie w Zwierzyńcu


Pomnik powstańców styczniowych




Informacja o rekonstrukcji bitwy pod Panasówką


Kościół w Biłgoraju


Fontanna w Nisku


Herb Niska i miast partnerskich w ciekawej formie


Powrót przy zachodzie słońca






Kategoria 150<


Dane wyjazdu:
220.03 km 0.00 km teren
10:12 h 21.57 km/h:
Maks. pr.:56.77 km/h
Temperatura:30.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Coach

Na dinozaury do Bałtowa

Niedziela, 11 sierpnia 2013 · dodano: 16.03.2014 | Komentarze 0
11 sierpnia 2013

Mariusz z Danielem na cały tydzień wybrali się do Czorsztyna. Ja na tak długo nie mogłem wyjechać, bo miałem tylko wolne w weekend, więc niedziele musiałem zorganizować sobie sam.

Dzisiaj postanowiłem w końcu pojechać do Bałtowa, który od dawna był na mojej liście. Pogoda na dłuższą trasę była idealna.

Wyruszyłem około 6:00 rano dobrze znanymi mi ścieżkami do Annopola, potem przez Wisłę i dalej wzdłuż jej przełomu tzw. szlakiem artystycznym, wzdłuż, którego ustawione są rzeźby regionalnych artystów. Trasa wzdłuż Wisły jest przepiękna, warto może kiedyś wybrać się jeszcze gdzieś dalej na północ tym szlakiem. Ja po kilku kilometrach odbiłem w lewo na Bałtów.

Po drodze odwiedziłem jeszcze stary dworek w Brzozowej w którym dzisiaj jest szkoła podstawowa oraz przepiękny kościół w Tarłowie.
Im bliżej Bałtowa tym ruch był coraz większy. Do tego prehistorycznego centrum rozrywki ciągnęły w niedziele całe rodziny, a pogoda dodatkowo zachęcała.

Po dotarciu na miejsce zrobiłem kilka fotek z zewnątrz ponieważ nie miałem ani  czasu ani i ochoty stać w kilometrowych kolejkach żeby zwiedzić cały kompleks bo zajęło by to pewnie trochę czasu. W Bałtowie spotkałem rowerzystkę Anie ( pozdrawiam :)), która jak się okazało pochodzi z okolic Sandomierza, więc dalej już razem pojechaliśmy bocznymi drogami do Ćmielowa. Tu rozstaliśmy się, bo Ania pojechała do Sandomierza, a ja jeszcze ruszyłem w przeciwnym kierunku w stronę Ostrowca Świętokrzyskiego. Zwiedziłem trochę miasto w którym miałem być okazje po raz pierwszy i trochę okrężną trasą ruszyłem na Opatów. Z drogi w oddali świetnie było widać św. Krzyż i wydawało, że jest naprawdę blisko.
W drodze do Opatowa spotkałem jeszcze kolegę z Sandomierskiej Bike Equipy, który dopiero w tamte strony się wybierał. Chwilę pogadaliśmy i ruszyliśmy każdy w swoją stronę. Zatrzymałem się dopiero w Opatowie na rynku, żeby trochę odpocząć, a potem w Sandomierzu.

W domu byłem już pod sam wieczór, była to moja najdłuższa jednodniowa wycieczka jak do tej pory bo zrobiłem 220 km. 



Most na Wiśle w Annopolu


Susza straszna, Wisła ledwo płynie






Galeria pod Chmurką w Maruszowie. Mini skansen na pewno warto odwiedzić








Początek szlaku artystycznego


Wzdłuż przełomu Wisły


Piękne widoki na druga stronę rzeki


Dwór w Brzozowej. Obecnie Szkoła Podstawowa


Gdzie to już nasz Marszałek nie był. Pomnik upamiętniający pobyt Józefa Piłsudskiego w Trałowie

Kościół w Tarłowie







Odpoczynek przy tarłowskiej fontannie


Stok narciarski w Bałtowie




Szwajcaria bałtowska






Prehistoryczne kaczki




Kolejna atrakcja Bałtowa. Kopia domu z Szymbarka


Browar w Rudzie Kościelnej

Ostrowiec Świętokrzyski













Św. Krzyż na wyciągnięcie ręki



Kolegiata św. Marcina w Opatowie




Opatowski rynek


Rynek w Sandomierzu


Sandomierski zamek



Route 2,499,028 - powered by www.bikemap.net
Kategoria 150<


Dane wyjazdu:
164.28 km 0.00 km teren
08:02 h 20.45 km/h:
Maks. pr.:57.33 km/h
Temperatura:30.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Coach

Góry Świętokrzyskie - III dzień

Poniedziałek, 5 sierpnia 2013 · dodano: 02.03.2014 | Komentarze 0
Nasz pobyt w Świętokrzyskich dobiegł końca. Wyruszyliśmy z samego rana, żeby po drodze jeszcze trochę zwiedzić.

Na pierwszy postój wybraliśmy Łagów, tu zatrzymaliśmy się na rynku. Mariusz strzelił focha i został, a ja z Danielem pojechaliśmy szukać zbójeckiej jaskini. Po dopytaniu tubylców w końcu trafiliśmy. Bardzo ciekawe miejsce, na pewno warte odwiedzenia. Wróciliśmy do Mariusza i dalej w drogę. Przez przypadek natrafiliśmy na ruiny dawnego zamku w Rembowie tu też wybrałem się tylko z Danielem, bo do ruin trzeba było wdrapać się na niewielkie wzniesienie. Mariusz tego dnia nie miał jakoś ochoty na zwiedzanie.

Dalej na naszej trasie był Raków i Jezioro Chańcza. Tutaj nie mogłem się powstrzymać i nie wykorzystać okazji. Szybko się przebrałem i w skoczyłem do wody. Przy takim upale to było wspaniałe uczucie. Długo nad jeziorem nie zabawiliśmy bo przed nami była długa droga.

Kolejnymi miejscami, które odwiedziliśmy były kolejno Szydłów z świetnie zachowanym systemem murów obronnych, Kurowzęki z pięknym pałacem i Staszów. Na zwiedzanie tych miejsc poświęciliśmy sporo czasu, ale dalsza drogo minęła już bardzo szybko. Znanymi nam już ścieżkami dotarliśmy do Tarnobrzega, gdzie rozstałem się z chłopakami. Na rynku zatrzymałem się jeszcze na lody, żeby się ochłodzić, bo upał cały czas dawał w kość.

Do domu dojechałem już po zmroku. Wyprawa udała się w 200 %, świetna pogoda i towarzystwo. Oby więcej takich.


Kościół pw. św Michała Archanioła w Łagowie


Fontanna na rynku w Łagowie





Jak widać jaskinia wcale pusta nie jest, jeszcze zbóje się ostali


Wnętrze przestronne, ale za dużo wilgoci


Widok na św. Krzyż z jaskini






Z zamku nie wiele się ostało


Jezioro Chańcza


Potwór z Loch Ness na wakacjach w świętokrzyskim


Szydłów















Kurowzęki



Żeby podejść bliżej trzeba przejść przez most i wnieść drobną opłatę, niektórzy wybierają inne bezpłatne wyjście:




Inne atrakcje w Kurowzękach





Pomnik przy drodze ze Staszowa do Osieka


Ostatni przystanek przed domem, na moście w Radomyślu nad Sanem




Route 2,451,963 - powered by www.bikemap.net
Kategoria 150<


Dane wyjazdu:
154.07 km 0.00 km teren
07:15 h 21.25 km/h:
Maks. pr.:45.50 km/h
Temperatura:23.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Coach

VII dzień Sejny - Lentvaris Pielgrzymka Rowerowa Sandomierz - Wilno

Piątek, 26 lipca 2013 · dodano: 21.08.2013 | Komentarze 1 Dzisiejszy dzień rozpoczęliśmy wyjątkowo, bo od mszy św. w Sanktuarium Matki Bożej Sejneńskiej. Potem śniadanie i ok. 9:00 wyjechaliśmy w kierunku Republiki Litewskiej. I tutaj plan na dzisiaj się skończył. Postoje po stronie litewskiej nie były zaplanowane, więc zatrzymywaliśmy się po przejechaniu mniej, więcej 30-40 km. Pogoda była rewelacyjna do jazdy. Momentami jechało się bardzo szybko, to ze względu na ukształtowanie terenu, który był bardzo pagórkowaty, także 30 km/h nie schodziło z liczników.

Nie wiadomo kiedy znaleźliśmy się w Landvarwie, tu ugościły nas siostry zakonne z Domu Pielgrzyma w Landwarowie. Następnie udaliśmy się na nocleg do domu pielgrzyma. Tradycyjnie niektórym było jeszcze mało i pojechali zwiedzać okolice, a było co oglądać, ponieważ 10 km od Landwarowa, znajduje się pięknie położona miejscowość Troki, a tam przepiękny zamek. Ja odłożyłem to już na kolejny dzień. Wszyscy spotkaliśmy się jeszcze wieczorem, żeby omówić szczegóły co do jutra. I dzisiaj z kolei wszystkiego najlepszego życzyliśmy Annom :)

Każdego dnia czas biegł niezwykle szybko i równie szybko minął cały tydzień. Przed nami został już ostatni i najważniejszy etap naszego pielgrzymowania, a więc Wilno i Ostra Brama.


W drodze na mszę


Bazylika Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny w Sejnach




























Kolacja w Caritasie

Kategoria 150<


Dane wyjazdu:
153.85 km 0.00 km teren
07:48 h 19.72 km/h:
Maks. pr.:40.49 km/h
Temperatura:18.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Coach

V dzień Supraśl - Sejny Pielgrzymka Rowerowa Sandomierz - Wilno

Środa, 24 lipca 2013 · dodano: 20.08.2013 | Komentarze 2 Czas płynie strasznie szybko. Przed nami już piąty dzień Pielgrzymki, ale dzisiaj jeszcze nikt nie myślał o powrocie do domu, bo czekał nas wyjątkowo pracowity dzień. Było dużo km do przejechania, a jeszcze więcej do zobaczenia.


Rano już wszystko robiło się z automatu, składanie i rozpakowywanie bagażu szło teraz błyskawiczni, bo na początku były z tym problemy. Pobudka, prysznic, pakowanie, modlitwa, śniadanie i w drogę - tak wyglądał praktycznie każdy poranek.

Dzisiaj naszym jedynym zmartwieniem była pogoda, bo etap długi, a jazda w deszczu do najprzyjemniejszych nie należy. Było bardzo chłodno, niebo całe zachmurzone, także myśleliśmy, że deszcz to tylko kwestia czasu. Przez dwa ostanie dni strasznie bolało gardło, co dodatkowo zabierało przyjemność z jazdy, ale udało mi się jakoś wykurować i ruszając z Supraśla czułem się już znacznie lepiej.

Z Supraśla pojechaliśmy do oddalonej o 33 km Sokółki - czyli do miejsca Cudu Eucharystycznego z 2008 roku. Tutaj w kościele św. Antoniego uczestniczyliśmy w Adoracji Najświętszego Sakramentu. Potem mieliśmy parę minut na nabranie sił na kolejne 30 km.

Kolejny przystanek to Sanktuarium Maryjne w Różanymstoku i msza św. Sanktuarium
prowadzone jest przez ojców salezjanów, którzy zajmują się także trudną młodzieżą i organizują różnego rodzaju warsztaty.

Od razu po mszy św. ruszyliśmy w dalszą drogę, bo do przejechania było jeszcze prawie 90 km. Na tym odcinku złapał nas deszcze, no można powiedzieć ulewa. Niektórzy tak jak ja zatrzymali się, żeby założyć coś od deszczu, jak się później okazało szkoda było zachodu, bo po paru km przestało zupełnie padać. W dodatkowych ciuchach było strasznie gorąco, dlatego tylko kiedy dotarliśmy do następnego postoju, czyli do Lipska nad rz. Biebrza zdjąłem zbędne ubranie.

Od Lipska zaczynają się przepiękne tereny, a sama końcówka to podobnie jak wczoraj idealna droga przez las. Z upływem dania zaczęło się rozpogadzać, momentami wychodziło nawet słońce, ale najważniejsze, że już dzisiaj nie padało.
Ostatnim postojem na trasie była Studzieniczna i Sanktuarium Maryjne. To miejsce słynie właśnie z cudowengo obrazu Matki Kościoła oraz piękna przyrody. Sanktuarium mieści się na tzw. „wyspie” (dziś połączonej groblą z lądem), na uboczu komunikacyjnych szlaków, prawie zewsząd otoczone wodą, z rosnącymi wokół wyspy białymi wodnymi liliami. Tu zabawiliśmy prawie[img]"/> godzinę, dopiero koło 20:00 dotarliśmy do Sejn, gdzie mieliśmy spędzić dwie noce. Najpierw jednak podjechaliśmy do restauracji Skarpa na obiadokolacje. Z zewnątrz bez rewelacji, ale już w środku zupełnie odwrotnie, można powiedzieć na bogato :) Danie główne - oczywiście kartacze :)

Po kolacji przejechaliśmy na nocleg do miejscowej szkoły, ja jak zwykle rozłożyłem się na sali gimnastycznej, czyli tam gdzie większość. Niektórzy wybrali klasy, niektórzy korytarze, czyli kto, co wolał. Jutro czekał nas dzień wolny. Dla jednych oznaczało to leżnie do góry brzuchem przez cały dzień :) dla drugich wręcz przeciwnie, była to okazja do aktywnego odpoczynku i zwiedzenia okolicy, a było co oglądać. Mogę się mylić, ale chyba nie było osoby, która została w szkole na cały dzień.

Sanktuarium w Sokółce












Zbieramy siły


Brat Bolek - po stroju widać, że było chłodno


Kolarze pod Sokółką


Sanktuarium Maryjne w Różanymstoku















Kościół w Lipsku nad rz. Biebrza


Parking nad rz. Biebrza

Studzieniczna


Kościół parafialny Matki Bożej Szkaplerznej


Kaplica z 1872r


Obraz Matki Bożej Studzieniczańskiej


Pomnik Jana Pawła II


Oswojone łabędzie




Kolacja w "Skarpie"
Kategoria 150<


Dane wyjazdu:
150.89 km 0.00 km teren
07:18 h 20.67 km/h:
Maks. pr.:43.49 km/h
Temperatura:23.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Coach

III dzień Łuków - Kleszczele Pielgrzymka Rowerowa Sandomierz - Wilno

Poniedziałek, 22 lipca 2013 · dodano: 19.08.2013 | Komentarze 1 Dzisiaj przed nami jeden z najdłuższych etapów, bo do przejechania ok. 150 km, a do tego bardzo wiele do zwiedzenia po drodze. Nocować mieliśmy w miejscowości Kleszczele, a więc już bardzo blisko wschodniej granicy.

Ja jak zwykle budzę się o 5:00, większość o tej porze jeszcze przekręca się na drugi bok, ale nieliczni już kręcą się po internacie. Do modlitwy i śniadania było jeszcze ponad dwie godziny, więc zawsze ten czas wykorzystywałem na napisanie choć części relacji, bo bez tego teraz byłoby jeszcze trudniej.

Jeszcze przed śniadaniem wszyscy byli już spakowani, widać było ogromną chęć do jazdy. Pierwsze dni były może ciężkie, każdy miał jakieś chwile słabości, ale dzisiaj po nikim nie było tego widać. Dobrze nastrajała też pogoda, bo choć było trochę chłodno z rana, to świeciło słońce i zapowiadał się naprawdę ładny dzień.

Po modlitwie i bardzo obfitym śniadaniu o 7:30 w eskorcie policji ruszyliśmy w drogę. Dzisiaj dłuższy etap, więc i poszczególne odcinki były dłuższe.

Pierwszy postój mieliśmy po przeszło 30 km w Czuryłach, potem kolejne 15 min. przerwy przy kościele w Sawicach. Tempo było dzisiaj spore, bo w Drohiczynie musieliśmy być na konkretną godzinę. Tam czekała nas wyjątkowa uroczystość pielgrzymkowa msza św. prymicyjna ks. Piotra.

W katedrze przywitał nas biskup drohiczyński Antoni Pacyfik Dydycz, który bardzo obszernie przedstawił historię Drohiczyna i okolic. Następnie ks. Piotr odprawił swoją mszę prymicyjną. Po zwiedzeniu katedry i jej podziemi ruszyliśmy w dalszą drogę.

Dalej pojechaliśmy pięknie położonymi terenami wzdłuż Bugu. Kolejny przystanek na naszej trasie to Grabarka - góra krzyży. Najważniejsze miejsce kultu religijnego dla wyznawców prawosławia w Polsce. Tutaj w 2010 rowerowi pielgrzymi z Sandomierza jadąc do Świętej Lipki, zostawili drewniany krzyż, teraz przytwierdzili do Niego tabliczkę z informacją o kolejnej pielgrzymce.

Po modlitwach i krótkim odpoczynku ruszyliśmy dalej. Do noclegu mieliśmy już tylko 33 km. Praktycznie przez cały dzień świeciło słońce, ale znowu we znaki dawała się wiatr. Dopiero w Kleszczelach, już pod sam wieczór zaczęło się chmurzyć i spadło parę kropel deszczu. Na jakąś ulewę się nie zanosiło, więc postanowiłem jeszcze pojeździć chwilę po okolicy.

O 21:00 udaliśmy się na spotkanie z diakonem w miejscowej cerkwi, który przybliżył pokrótce historię prawosławia. W tych okolicach ludność wyznania prawosławnego stanowi większość, w samych Kleszczelach to 80%. Widać to też po obiektach sakralnych, im bliżej wschodniej granicy tym więcej jest cerkwi, a kościołów zdecydowanie mniej.


Poranne modlitwy w Łukowie





Kościół w Sawicach


Katedra Trójcy Przenajświętszej


Biskup Drohiczyński Antoni Pacyfik Dydycz


Msza św. prymicyjna ks. Piotra


Błogosławieństwo




Budynki klasztorne


Podziemia Katedry








Święta Góra - Grabarka


























Cudowne źródło


Zbieramy się do odjazdu




Cerkiew w Kleszczelach




Zdjęcie na dobranoc

Kategoria 150<


Dane wyjazdu:
210.33 km 0.00 km teren
10:23 h 20.26 km/h:
Maks. pr.:41.69 km/h
Temperatura:25.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Coach

Rytwiany

Środa, 3 lipca 2013 · dodano: 06.07.2013 | Komentarze 5 Dzisiaj plan był bardzo ambitny, więc z domu wyruszyłem juz o 6:00 rano. Pojechałem do Stalowej, po Mariusza, żeby już razem dojechać główną do Tarnobrzega i dalej przez most na Wiśle. Potem bocznymi dojechaliśmy do Osieka. Jeszcze kilkanaście km i byliśmy już u celu naszej wyprawy, czyli w Rytwianach i Pustelni Złotego Lasu.


Stalówka


Dzisiaj na trasie nawet palmy


Zalew w Tarnobrzegu





Przekraczamy Wisłę





Sadów tam pod dostatkiem



Kościół w Osieku


Figurka NMP. Osiek


Oryginalny rynek w Osieku


Lokalne bociany


Pomnik powstańców. Osiek


Kościół w Nikarasowie


Pomnik Chrystusa w Nikarasowie


Kościół w Strzegomiu

Po 110 km dojechaliśmy do Rytwian




Klasztor pokamedulski


Kapliczka Matki Boskiej Fatimskiej










Z Rytwian pojechaliśmy w kierunku Staszowa, ale było już późno więc tam nie zajeżdżaliśmy. Bocznymi drogami dojechaliśmy do Klimontowa, a potem już Sandomierz.



Trójpasmówka - dla szosy, treka i górala

Panorama okolic Klimontowa




Za Klimontowem już jest bardziej górzysto




Pierwsze w tym roku 200, a do domu jeszcze trochę



Skończyło się na 210 km, a wiec nowy rekord ustalony.
Kategoria 150<


Dane wyjazdu:
152.13 km 0.00 km teren
07:12 h 21.13 km/h:
Maks. pr.:46.70 km/h
Temperatura:30.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Coach

Zgrupowanie Klimontów II dzień

Sobota, 22 czerwca 2013 · dodano: 27.06.2013 | Komentarze 0 Całą noc błyskało i grzmiało dookoła. Po burzach trochę się ochłodziło i rano było bardzo rześko. Dzisiaj już takich upałów jak wczoraj nie zapowiadali, w innym wypadku pewnie męczylibyśmy się niemiłosiernie na trasie.

Ja razem z kolegami z Tarnobrzega wstałem przed 6:00 żeby zrobić zakupy i przygotować śniadanie dla całej grupy. Po śniadaniu i porannych modlitwach, po 8:00 wyruszyliśmy w drogę.

Pierwszy postój mieliśmy w Sulisławicach w tamtejszym Sanktuarium. Potem przejechaliśmy przez Łoniów, Świniary, aż do Otoki na prom, żeby przeprawić się na drugą stronę Wisły. Na zamek do Baranowa Sandomierskiego nawet nie zajeżdżaliśmy, bo wiadomo jak tam traktują rowerzystów.

Już po drugie stronie Wisły k. Baranowa Sandomierskiego © raji



Przez Skopanie, Durdy, dojechaliśmy do Huty Komorowskiej. Drogi super, bardzo mały ruch, praktycznie cały czas jedzie się przez las. W Hucie odwiedziliśmy muzeum kard. A. Kozłowieckiego, tu obejrzeliśmy też film o kardynale. W Hucie odpoczywaliśmy blisko godzinę.

Dalej w planach mieliśmy obiad w oddalonym o 3 km Komorowie. Tu serdecznie przyjął nas proboszcz parafii i zaprosił, najpierw na ucztę dla ciała, a potem na ucztę dla ducha. Kościół z zewnątrz nie robi wielkiego wrażeni, został wybudowany w 1992 roku, ale już wnętrze jest godne uwagi.


Oryginalny ołtarz w Komorowie © raji



Najedzeni ruszyliśmy w kierunku Połańca, przez Ostrowy Tuszowskie, Toporów, Szydłowiec, Chorzelów, Chrząstów i Gawłuszowice, gdzie zatrzymaliśmy się przy zabytkowym kościele.

Drewniany kościoł z 1677 w Gawłuszowicach © raji


Tarnobrzeg :), a dalej Połaniec © raji


Elektrowniw wodna w Połańcu © raji



Przekroczyliśmy Wisłę i podkręciliśmy tempo, żeby przed 18:00 zdążyć dojechać do Rytwian. Pojechaliśmy przez Połaniec, gdzie podziwialiśmy jeszcze ze wzgórza panoramę okolicy, a także kopiec Kościuszki, dalej przez Krzemieniec, Wymysłów, Rudę i Kłodę do Rytwian.

Kopiec Kościuszki w Połańcu © raji



Obecnie w pokamedulskim klasztorze znajduję się Pustelnia Złotego Lasu, do klasztoru prowadzi kilkuset metrowy podjazd, wąską wyasfaltowaną drogą, która biegnie cały czas lasem.


Rytwiany. Pustelnia Złoteo Lasu © raji



Kościół w Pustelni © raji


W Rytwianach czekała na nas pyszna zupa, po posiłku udaliśmy się na mszę, odprawianą przez księży Jana i Piotra, którzy zajmują się całą organizacją pielgrzymki. Potem mogliśmy wysłuchać krótkiej historii klasztoru i po zwiedzaniu ruszyliśmy w drogę powrotną do Klimontowa.

Pod klasztorem byliśmy przed 21:00, rozpoczęło się wielkie pakowanie, ja tego problemu nie miałem i nie spieszyłem się za bardzo, bo jeszcze na jedną noc zostałem w klasztorze i planowałem wrócić dopiero następnego dnia do domu.
Pożegnałem się ze wszystkimi - następnym razem zobaczymy się już na pielgrzymce.
Zrobiłem jeszcze zakupy, wziąłem szybki, zimny prysznic i poszedłem spać.


Cela w klasztorze wersja all inclusive © raji
Kategoria 150<